15

30.4K 1.7K 182
                                    

Niestety następnego dnia zaspałam o dobre czterdzieści minut i wstałam o siódmej. Pędem próbowałam zrobić makijaż, umyć zęby, wypić herbatę i ogarnąć swoje włosy. Jedyne co zrobiłam to umyłam zęby, wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w zwykłe czarne spodnie, granatową bluzkę z długim rękawem i wygrzebane z szafy stare granatowe szpilki.

Równo o siódmej trzydzieści zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja miałam na głowie ręcznik i tylko jedno oko pomalowane. Otworzyłam mu i zaprosiłam do środka, gdzie zaproponowałam, aby zrobił sobie herbatę, gdyż byłam jeszcze w lekkiej rozsypce. 

- Jak zwykle mnie zaskakujesz, Tiano. Psujesz moją rutynę.

- Taka już jestem. - wzruszyłam ramionami i wróciłam do łazienki, aby dokończyć mój makijaż. W szybkim tempie wysuszyłam swoje włosy, potem spinając je w koka. Wróciłam do kuchni, gdzie pił herbatę Harry.

- Gotowa?

- Prawie, jeszcze muszę wziąć torebkę i możemy wychodzić.

- Jest siódma pięćdziesiąt dwa. Masz osiem minut, żeby być w biurze, a ja mam piętnaście minut, by zjawić się w domu mojej matki.

- Nic się nie stanie, jeśli się pan spóźni. Raz w życiu.

- To jest sprzeczne z moją naturą, panno Prince.

- Wszystko co pana dotyczy jest sprzeczne z normalną naturą, panie Styles. Chodźmy już. - poprawiłam czarną torebkę i spokojnie obserwowałam jak zmierzał w moim kierunku, wcześniej odkładając kubek do zlewu.

- Jesteś niebywale dziwna i lubisz się drażnić, oczywiście to komplement. Naruszasz mój spokój i standardy jakich trzymam się od lat.

- Ciągła rutyna, sztywne życie nie jest dobre.

- Oczywiście, panno Prince. - ułożył swoją dużą dłoń na moich plecach i pomógł wsiąść do auta. Jechaliśmy niestety w codziennej ciszy i nie wyglądało na to, żeby się to zmieniło.

Odwiózł mnie dwie minuty po ósmej pod sam budynek, a potem odjechał, żegnając się ze mną na cały dzień. Weszłam do ciepłego środka, gdzie zostałam przywitana krzywymi spojrzeniami recepcjonistki i ochroniarza. Kiwnęłam w ich stronę głową, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Zamknęłam na chwilę oczy, próbując zapomnieć o braku uprzejmości w tej firmie. Po wyjściu z windy, natychmiast skierowałam się do swojego biura, aczkolwiek po niecałej minucie zostałam zaproszona do biura pana Styles'a, w którym urzędował Louis.

- Cześć, Tiano. Pewnie ten frajer cię uprzedził co do mnie, ale nie musisz się martwić. Dam sobie ze wszystkim radę.

- Cały czas w ciebie wierzyłam. I tak bym nad tobą nie ślęczała. 

- Prawidłowo. Harry zostawił dla ciebie jakąś listę i w sumie dla mnie też, więc życzę miłej pracy.

- Wzajemnie. - odwzajemniłam jego promienny uśmiech i wróciłam do siebie, by zacząć pracę. Na dzisiaj miałam zrobić jedynie prezentację na wyjazd do Madrytu i posegregować jego dokumenty w biurze. Patrząc na ilość pracy jaką miałam wcześniej to to było nic. Rozsiadłam się wygodnie na krześle i rozpoczęłam pracę nad prezentacją. Pan Tomlinson nawet nie zwrócił uwagi na moje spóźnienie i w tej chwili pragnęłam go jako szefa.

Przerwałam swoją robotę w czasie, gdy dostałam propozycję od szatyna zjedzenia wspólnego lunchu. Zjedliśmy w pobliskiej knajpce, do której chodziła większość pracowników. Nie wymyślał Bóg wie jakich restauracji jak w zwyczaju miał pan Styles. Wszystko było inne niż z brunetem. Dzisiejszy dzień to było coś nowego, odmiennego. Nie musiałam męczyć się w tych dusznych lokalach przepełnionymi bogatymi ozdobami. 

Work With Styles✰h.sWo Geschichten leben. Entdecke jetzt