16

28.6K 1.6K 308
                                    

Czekałam na bruneta dobrą godzinę, ale niestety nie przyszedł. Dostałam jedynie SMS-a, że znalazł sobie towarzystwo i postanowił spędzić czas z Louis'em oraz Liam'em. Poczułam się wystawiona i troszkę oszukana, aczkolwiek rozumiałam, że męskie grono było dla niego lepszą opcją niż niańczenie ze swoją asystentką jej siostry.

Wyszłam od ojca wtedy gdy wrócił i powoli wracałam do domu, ponieważ na dworze było już dość ciemno i wolałam być ostrożna. W spokoju dojechałam pod kamienicę i w szybkim tempie zjawiłam się w swoim mieszkaniu. Było okropnie zimno i nie zamierzałam niepotrzebnie marznąć na powietrzu, dlatego też przyśpieszyłam swoje ruchy.

- Cześć! I jak tam Sky?

- Hej, ma stan podgorączkowy. - westchnęłam i odłożyłam torbę na fotel w salonie. Ściągnęłam najpierw szalik, a następnie płaszcz i od razu zrobiłam sobie ciepłej herbaty. Niestety nie nacieszyłam się spokojem zbyt długo, ponieważ mój telefon zaczął dzwonić. Warknęłam zirytowana brakiem jakiejkolwiek wolności i odebrałam nawet nie patrząc kto próbował naruszyć moją chwilę wytchnienia.

- Halo?

- Tiana? Kochana ty moja, przepraszam, że n-nie przyjechałem, ale chłopaki przyjechali i, i, i...

- Pan Styles? Czy pan jest pijany?

- Nie, może troszeczkę, ale kochana przepraszam cię z całego serca. Czy wybaczysz mi ten straszliwy czyn? - usłyszałam głośne śmiechy, które z pewnością były męskie i jeden należał do Louis'a. Nie mogłam się powstrzymać przed przewróceniem oczami i cichym śmiechem. Pomimo tego, że byłam okropnie na niego wkurzona to jego zachowanie wydawało się śmieszne i urocze.

- Wybaczam, panie Styles. Jestem trochę...

- Wybaczyła mi! - znów wywróciłam oczami, aczkolwiek tym razem w tle było słychać okrzyki radości. Zerknęłam jeszcze w stronę James'a, który chyba słyszał wygłupy mojego szefa. Jak to dziwnie brzmiało. Ten człowiek nigdy się tak nie zachowywał.

- Jest pan w domu?

- Tak, moja droga. A co? Chcesz przyjść?

- Nie, chcę wiedzieć czy jest pan w bezpiecznym miejscu.

- To słodkie, panno Prince.

- Dobrze, panie Styles. Życzę miłego wieczoru.

- Byłby milszy gdybyś tu była. - mruknął zanim się rozłączył. Byłam zdezorientowana jego słowami, ale miałam świadomość, że był pijany. Miałam zamiar jutro go pomęczyć i zrobić mu wykład na temat tego jak alkohol niszczył zdrowie. Mimo tego jakim gburem potrafił być to wciąż miałam serce nawet dla takich ludzi jak on.

- Twój szef jest...

- Pijany, James. - burknęłam i zmęczona ruszyłam do swojego pokoju, wcześniej życząc bratu dobrej nocy.  Ziewając, zaczęłam się przebierać w piżamę. Chociaż była dopiero dwudziesta to nie czułam nóg, a głowa bolała mnie z braku energii niemiłosiernie. Dlatego też umyłam zęby, wzięłam szybki prysznic i ponownie przebrałam się w piżamę. Wróciłam do swojej sypialni, żeby tym razem położyć się spać.

Przez dobre czterdzieści minut rozmyślałam nad tym co robił mój pracodawca. Nie dlatego, że miałam taki wymysł, a temu, że był pijany. A pijani ludzie robili różne głupstwa i rzadko myśleli nad konsekwencjami. Przecież Harry Styles nigdy nie zwróciłby się do swojej asystentki tak jak niecałą godzinę temu uczynił to ze mną. Zapewne jeśli jutro będzie pamiętał co powiedział to odwoła to jak najszybciej będzie mógł. Nie przyjęłam ich słów do siebie, tych zwrotów jak "kochana" czy "moja droga", nie sądziłam nawet, iż używał kiedykolwiek słowa "słodkie".

Work With Styles✰h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz