Przyjaciółki

1.6K 103 14
                                    

W mojej głowie pojawiają się dwa słowa wypowiedziane dobrze znanym mi głosem.

Ty idiotko.

Ma rację jestem idiotką. Po co ja w ogóle o tym myślę. Nasz związek nie ma przyszłości. A więc wszystko jasne. Od tej pory ani jednej myśli dotyczącej naszej wspólnej osoby. Jednak mój mózg miał co do tego inne plany. Chciał mnie pogrążyć, zniszczyć. Zaczynam iść szybciej, zaczynam biec, biegnę przed siebie gubiąc po drodze wszelkie myśli, troski. Skupiam się tylko na oddychaniu. Nie chcę trosk, a jednak tęsknię za Wiki, Alicją i wolnością. Pragnę wyjść poza mury pałacu i ruszyć przed siebie nie oglądając się za sobą. Biegnę już od dziesięciu minut gdy słyszę głos wołający mnie. Zwalniam, to jest Julia, muszę już wracać. Na początku kieruję się do swojego pokoju aby zmienić przepocony strój na coś bardziej wyjściowego. Założyłam czarną spódnice sięgającą do kolan z wysoką talią oraz białą zwykłą bluzkę, do tego czarne szpilki. Tak ubrana ruszyłam do mojego gabinetu, a tam jak na złość czekał na mnie Tobias. Mogłam się tego spodziewać, grzecznie się przywitaliśmy, a między nami została zawarta niewypowiedziana umowa nie wspominania zdarzenia które miało miejsce dzisiejszego poranka. Usiadłam na fotelu i przysunęłam leżące na stole dokumenty. Kiedy je otwierałam usłyszałam głos Tobiasa.

-Wasza wysokość są to dokumenty dotyczące mojego zwolnienia z pracy na czas pogrzebu mojej matki. Jakby wasza wysokość mogła wyrazić zgodę na moje opuszczenie pałacu byłbym bardzo wdzięczny.-powiedział to na jednym wdechu. Bał się, że mogę nie wyrazić zgody? To śmieszne. Szybko przejrzałam dokumenty. Jego urlop został zaplanowany na zaledwie 5 godzin, to było za mało, zdecydowanie za mało. Co oni uważają mnie za potwora, za stworzenie bez uczuć. Zamykam teczkę.

- Przygotuj proszę zwolnienie Tobiasa Eaton'a na okres tygodnia rozpoczynającego się od jutra godziny 12.00. Rozumiesz?- mówię do Julii stojącej w rogu pokoju, ta zdziwiona wychodzi. Spoglądam na Tobiasa który nie jest mniej zdziwiony niż Julia. Uśmiecham się delikatnie- Uważacie mnie za potwora? Żeby zwolnienia na rzecz śmierci matki wyznaczać na 5 godzin, na tyle można wyznaczyć na dzień śmierci osoby z dalszej rodziny, a nie na matki. To jest śmieszne. A teraz już idź, jakbyś mógł wstąpić do kuchni i poprosić dla mnie o gorącą czekoladę i ciasteczka. Mógłbyś?- Pytam a ten ogłupiały wychodzi, a ja wracam do kolejnych propozycji nowych rozdziałów do konstytucji.

*****

Mijają godziny, dnie i tygodnie, a ja uparcie unikam Tobiasa. Minęły święta, nowy rok, trzech króli i połowa stycznia. Moje życie kręciło się wokół nowych ustaw, bali, wygłoszeń oraz spotkań czy to z moimi poddanymi czy z przedstawicieli obcych narodów. Przez ten miesiąc nie miałam, żadnych napadów złości, rzuciłam się w wir pracy. Konstytucja jest już prawie skończona, lada dzień zostanie ogłoszona. Będzie to niesamowity dzień, uroczystości będą się ciągnąć prze 3 dni, na cześć pierwszej konstytucji. Zostali zaproszeni władcy wszystkich krajów oraz religij. Już jutro rozpoczną się prace nad moimi sukniami, już dziś przyjechali projektanci wnętrz i ogrodów z całego świata. Będą dekorować wszystko co się da. Przygotowania są na tak wysokim poziomie, że ma się wrażenie, że w dzień ogłoszenia każde źdźbło trawy w parku Łazienkowym będzie miało zawiązane na sobie małą kokardę. Właśnie idę przywitać kolejnego projektanta z Ameryki Północnej, ten zajmie się zamkiem Królewskim, więc musi być naprawdę dobry. Ubrany jest jak hmm... artysta, jego strój jest pełny kolorów, jednak nie wygląda jak dziwak, wszystko ze sobą wspaniale gra. Zapraszam go do mojego gabinetu aby porozmawiać o jego wizji, jak mi się ona podoba to ją zatwierdzam, ale jak nie musi on wymyślić jak najszybciej coś nowego, każdy z nich wie, że na jego miejsce jest wielu chętnych, do tej pory odprawiłam tylko dwóch, jest to stosunkowo mało. Już od tygodnia przejmuję najróżniejszych gości, a następny tydzień zapowiada się podobnie. Jestem jednak bardzo wdzięczna Julii to ona dba o to, aby żadna wizyta się na siebie nie nałożyła, co przy takiej ilości gości i moich obowiązków jest naprawdę wielkim wyczynem. Najbardziej nie mogę się jednak doczekać dwóch ostatnich dni, wtedy bowiem będzie ustalane meni. Cieszę się, że to ja będę mogła nad tym czuwać, już nie mogę się doczekać szarlotki na ciepło z lodami i bitą śmietaną. Gdybym mogła jadłabym to codziennie, niestety to jest przysmak tylko na wyjątkowe okazje. Na szczęście to spotkanie się skończyło, było to naprawdę udane. Projektant postawił na prostotę i minimalizm, tak jak ja uznał, że piękna zamku nie ma co zasłaniać jakimiś marnymi dekoracjami, ale je podkreślić. Zmęczona kieruję się do pokoju, dziś przyjęłam już dziesięciu projektantów, a czeka mnie jeszcze pobranie moich wymiarów. Wchodzę do pokoju z miną jakbym szła na ścięcie, poniekąd tak było. Lecz kiedy odtworzyłam drzwi doznałam szoku. Na moim łóżku spokojnie pijąc sok pomarańczowy siedziała Bellatrix i Gladys. Wiedziałam, że od czasu śmierci Wiki zaczynały się do siebie zbliżać, ale to, że siedziały razem w moim pokoju było dla mnie szokiem. Właśnie mnie zauważyły, już biegły do mnie z radością. Razem rzuciły mi się na szyję, zachwiałam się pod ich ciężarem.

-Dziewczyny!- krzyknęłam w tym samym momencie kiedy one wykrzyknęły moje imię.- Co wy tu robicie?- byłam co prawda bardzo szczęśliwa ze względu na to, że przyjechały, a jednak martwiłam się o to, że mój niesamowicie napięty plan najbliższych dni zostanie zrujnowany.

- Julia zadzwoniła do nas, powiedziała, że nastąpiła mała zmiana i jednak udało się wcisnąć nas. Wiesz mamy tylko niespełna dwie godziny aby spędzić je ze sobą później przychodzi jakaś Anna. -mówi Bella niesamowicie szybko. Ale ja nie czekam na to jak skończy tylko rzucam się ze śmiechem na łóżko, a one za mną. Tak dawno ich nie widziałam z Gladys ostatnio podczas naszej rozmowy, a z Bellą na pogrzebie Alicji. Zamyśliłam się na tyle, że dostałam poduszką i wylądowałam na podłodze, wstałam szybko z uśmiechem i przyjmując władczą pozycję ciała mówię śmiertelnie poważnym głosem.

- Jak śmiesz tak traktować królową!-mówię, a widząc ich miny ponownie ląduję na łóżku śmiejąc się, w następnej chwili znów dostaję poduszką. Po chwili po całym pokoju latają jaśki. Spędzamy całą godzinę na przemian rozmawiając, a okładając poduszką. Kiedy kolejny puchowy przedmiot ląduje przy drzwiach słyszę cichy jęk. W drzwiach widzę Jakuba.

-Wasza wysokość przepraszam, że przeszkadzam, ale detektyw przesłał pierwszy raport.- mówi, a ja w pośpiechu łapię bluzę ( wcześniej się przebrałam w coś wygodniejszego) i zakładam kapcie. Wymijając go biegnę do gabinetu, słyszę jak dziewczyny również się szykują, ale zostawiłam je daleko w tyle. Nie patrząc na etykietę biegnę po marmurowej posadzce. W rekordowym tempie docieram do mojego biura. Są tam już inni ludzie, parę osób widziałam tu jak dochodziły. Jest tu już między innymi Julia, Tobias, mój prawnik oraz kilku ludzi z ochrony i rządu. Siadam za biurkiem i chwytam grubą kopertę, którą szybko rozrywam długopisem. Czytając kolejne zdania powoli tracę oddech.


*****

Witajcie! Dziś taka mała niespodzianka z okazji 9,4 tyś. ( O.o ) oraz mojego wolnego czasu. Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie. Jest on opisany w rozdziale pt. Wesołych świąt. Polega na tym, że wymyślacie jakieś stare, romantyczne oraz trwogie ( takie słowo istnieje?) imię kochanka sprzed eonów lat. Chciałabym aby oznaczało zarówno miłość jak i zdradę, może również tęsknotę. Z góry strasznie dziękuję. Sama nie potrafię nic wymyślić, proszę pomóżcie. Nagrodą jest dedykacja.

PS. Dzięki, że jesteście. Jak minęły święta?














KrólowaWhere stories live. Discover now