25. Gwiazda

879 28 13
                                    

Wiecie co wam powiem? Kac morderca nie ma kurwa serca.

Kiedy się obudziłam myślałam, że zaliczyłam kulkę w łeb i nie żyje. Ale nie, to tylko najgorszy kac w życiu. Szczerze, nie wiem które gorsze. Pamietam większość rzeczy z wczoraj, zaczynam widzieć mgłe dopiero po wejściu do domu Charliego, ale to chyba nie tak źle.

Mam nadzieje, że nie odjebałam czegoś głupiego.

Wyjrzałam przed okno i był już jakiś środek dnia. Stwierdziłam, że chyba wystarczy odwlekać rozmowę, którą muszę odbyć z Charliem i Jakem więc wstałam na równe nogi i opuściłam pokój Charliego.

Brunet siedział przy stole w kuchni z kubkiem kawy i robił coś na laptopie.

W chuj przypomina mi Jake'a.

Postawiłam pare kroków w jego stronę i bez odrywania głowy z nad laptopa odezwał się:

- Jak się czujesz?

- Umieram. – wyjąkałam i usiadłam naprzeciwko niego.

- Miałem nadzieje, że tak będzie. – pierwszy raz na mnie spojrzał. – Przesadziłaś wczoraj.

Powiedz to.

- Przepraszam, okej?

- Wcale nie jest okej. – wlał soku do szklanki i mi podał. – Pij.

Miałam ochotę wypierdolić tą szklankę i od razu wziąć cały karton soku, jednak ego wzięło górę.

- Jak mówiłam, nie musisz się mną niańczyć. – przysunęłam szklankę w jego stronę. – Nie musiałeś wczoraj przyjeżdżać.

- Musiałem.

- Nie miałeś żadnego powodu.

- Miałem.

Chuja w buzi.

- Jak mnie znalazłeś w ogóle?

- Od razu pomyślałem o tym barze, sprzedają każdemu i jest niedaleko twojego domu.

- No dobra, opierdol mnie i miejmy to za sobą.

- Wydaje mi się, że to zadanie jest już Jake'a.

Miałam z nim kontakt wzrokowy i w tym momencie pożądanie walczyło z rozumem. Nie kłamałam wczoraj, naprawdę jeśli mnie nie pocałuje to pierdolnę fikołka o ścianę.

- Chodź, zawiozę cię do domu. – odezwał się i wstał z krzesła.

Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam z krzesła i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Idąc zapatrzyłam się w obraz który wisiał w salonie, tak naprawdę nie przedstawiał nic, ale było w nim coś ładnego. Właśnie miałam odwrócić się i zobaczyć czy Charlie jest cały czas za mną, jednak nie zdążyłam tego zrobić, bo pociągnął mnie w swoją stronę i przez chwile naprawdę myślałam, że chce mnie pocałować, ale nie. Charlie mnie przytulił. Nawet nie mam pojęcia jaki był układ jego rąk, ale przyciskał mnie do siebie tak mocno jak nikt kurwa inny. Najgorsze w tym wszystkim było to, że moje ręce przed cały czas wisiały wzdłuż mojego ciała. Nie dotknęłam go.

Kurwa mać.

Kiedy się ode mnie odkleił spojrzał na mnie i pewien blask z jego oczu zgasł gdy powiedziałam:

- To miłe, ale nie może się powtórzyć.

- Wczoraj jakoś bardziej podobało ci się moje towarzystwo.

Dalej mi się podoba.

- Wczoraj byłam pijana.

- Słowa pijanego, myśli trzeźwego.

Nie Zapomnę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz