12. Ciemność

984 26 27
                                    

Właśnie wysiadam z samochodu, a moja sukienka ciągnie się po ziemi.

Tak mamo jest kurwa idealnej długości.

Sukienka nie jest brzydka, jest prosta z lekkim dekoltem na cienkich ramiączkach. Mama próbowała namówić mnie na białą która wyglądała jakby wyszła z Disneya. Nie dziękuje. Moja jest czarna z satynowego materiału i tyle mi wystarczy, na ramieniu mam małą torebkę, a na nogach lekkie czarne szpilki. Całość prezentuje się naprawdę ładnie.

Czy udając córkę Devila muszę chodzić na każde pseudo bale z dupy? Oczywiście, że tak. Tym razem zgodziłam się na sukienkę i makijaż dla świetego spokoju, wole przemęczyć się tutaj pare godzin niż gadanie mamy trzy dni. Mama wierzy, że to jest po prostu taki większy bal. Naiwna. Ciekawi mnie kiedy Jake jej wszystko wyjawi. Czy w ogóle zamierza? Z tego co mówił Ethan to jest dużo ważniejsze spotkanie niż ostatnie, dwie bardzo wysoko postawione rodziny w tym pojebanym świecie. Tutaj nie ma być tłumu ludzi, tylko większa część obydwu rodzin. Oczywiście dzieci Angel też tutaj będą. Od mojego spotkania z Runem minęły lekko ponad dwa tygodnie.  Czy cieszę się, że w końcu go zobaczę? Ni chuja. To co było między mną a Runem (a raczej to do czego mogło dojść) nigdy nie powinno mieć miejsca. Nie pcham się w relacje damsko – męskie. Chyba nie dawałam mu żadnych sygnałów, że może być inaczej, co nie? Kurwa... Kogo ja oszukuje? Oczywiście, że dałam. Na chuja w ogóle poszłam na tą plaże? Nasze wspólne zdjęcia dalej jest w mojej książce jako zakładka, problem w tym, że nie dotknęłam tej książki ani razu odkąd ją tam włożyłam.

Powinnam wyrzucić te zdjęcia? Oczywiście, ale czemu tego nie zrobiłam? Przecież w ciągu dalszym go nie lubię. Logan mówił, że są dupkami, Luna mi to już pokazała więc chyba nie potrzebuje kolejnego potwierdzenia. Wracam do domu i wypierdolę te zdjęcia, a misia schowam głębiej niż pistolet w szafie.

Jak dobrze, że Jake nie jest moim prawdziwym ojcem i nie muszę być aż tak zagłębiona w ten świat jak bliźniacy.

Weszliśmy do sali i od razu zrozumiałam, że byliśmy tutaj pierwsi.

Sala w której teraz przebywaliśmy była podzielona na dwie dość spore części. W jednej nie było tak naprawdę nic poza jakimiś głośnikami, za to w drugiej części prostokątny stół. Czyli będziemy też tutaj jeść kolacje.

- Gdzie nasze miejsca? – zapytał Ethan ojca.

- Kurwa, sam chciałbym wiedzieć.

Podeszłam do pieszego krzesła i spojrzałam dla kogo było to miejsce.

„Theo Angel"

No cóż to nie ja.

Ja, mama, Jake i bliźniacy zaczęli czytać każdą karteczkę z nadzieja, że znajdą swoje imię i nazwisko.

Przeszłam chyba z piętnaście siedzeń i na żadnej nie było nawet mojego imienia.

- Olivia! Tu. – krzyknął Logan.

- Nareszcie. – podeszłam do blondyna.

Miejsce oczywiście najgorsze jakie mogłam mieć. Między bliźniakami.

Spojrzałam na karteczkę. „Olivia Devil". Teraz częściej widzę, że mam na nazwisko Devil a nie Ross. Chyba w końcu sama zacznę się pierdolić. 

Wyszło tak, że ja z bliźniakami siedzieliśmy obok siebie, a mama i Jake na drugim końcu stołu.

Mama przewiesiła swoją torebkę na krześle i razem z Jakiem udali się do prawdopodobnie jakiejś kucharki, bo jak wrócili kelnerki zaczęły podawać na stół przystawki i napoje.

Nie Zapomnę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz