Rozdział 40

19 1 0
                                    

Jimin zupełnie odleciał na tamten świat kiedy poczuł usta Yoongiego na tych swoich. Krył się w cieniu jak jakiś przestępca, a zupełnie nie zwracał uwagi na to, że wystarczyło poświęcić trochę uwagi, a z powrotem mógłby stać się kimś ważnym dla Mina.

Jiminowi nagle zabrakło oddechu, więc z niechęcią odsunął się od ciepłych ust tego drugiego, powodując ciszę pomiędzy nimi.

Nawet nie zorientowali się, że pół ludzi z kawiarni zaczęło się im przyglądać podczas ich nieśmiałego, a zarazem gorącego pocałunku.

Yoongi nagle poczuł, że coś wibruje mu w kieszeni. Chciał porozmawiać jeszcze trochę z Jiminem, ale musiał odebrać ponieważ dzwonił do niego Taehyung.

— Halo?

— Yoongi, gdzie ty się szlajasz kurwa? — zapytał wściekły chłopak.

— Przepraszam, ale o co ci chodzi? Nawet nie wiem, gdzie teraz jesteś.

— Kurwa no tak zapomniałem, że to nie z tobą tutaj przyjechałem. Jaki ja jestem głupi, jasna cholera daj swój telefon Jiminowi.

Yoongi podał swoją komórkę Jiminowi obawiając się, że Park może nie wyjść cały z tej rozmowy.

Jimin niechętnie przyłożył telefon do ucha. Ręce mu drżały, a strach przejął jego ciało. Przeczuwał, że stało się coś złego.

— Słucham? — powiedział niepewnym głosem.

— Słuchaj ty gnojku jakim prawem zostawiłeś mnie z Jeonem wiesz, że jakbyś był na tym pierdolonym parkingu Abby wciąż by tutaj z nami była...

Chłopak dalej chciał mówić, ale Jimin mu przerwał. Nie chciał być obiektem złości swojego nowego przyjaciela.

— Przepraszam, ale domyślam się, że ktoś ją zabrał z tego szpitala, prawda? Nic nie mów wiem kto to taki.

Park rozłączył się i spojrzał ze strachem na Yoongiego.

— Zaprowadzisz mnie do Taehyunga, wiesz do tego opuszczonego budynku gdzie dzisiaj się spotkaliśmy?

Yoongi kiwnął głową i po prostu wstał czuł, że pytanie o cokolwiek w tej sytuacji nie byłoby dobrym pomysłem. Taehyung przez telefon brzmiał tak przerażająco, że sam zaczął się go bać, a przecież Min Yoongi nie bał się niczego to on sprawiał, że ludzie się go bali.

Widząc panikę w oczach Jimina, wziął go za rękę i wyciagnął z kawiarni.

— Wszystko będzie w porządku, ale musisz mi powiedzieć po co Taehyung jest w tym budynku?

Szli wzdłuż chodnika i Jimin nie sadził, że był to dobry czas na opowiadanie szczegółów.

— Powiem w skrócie, że szukaliśmy Jeona który był w tym budynku znaczy ja wiedziałem, gdzie on był bo dzisiaj był dzień, kiedy Jungkook miał podać lek Abby, lecz coś poszło nie tak skoro Taehyung jest taki wkurzony.

— Co mogło pójść nie tak? — zapytał Yoongi, który nic nie rozumiał z tej całej sytuacji.

— Hoseok zabrał Abby, bo współpracuje razem ze swoją dziewczyną, która morduje wszystko co popadnie.

Yoongi zatrzymał się w pół kroku. Hoseok chodził z morderczynią, która wyrządziła już tylu ludziom krzywdę?

Jimin za to nie wiedział, dlaczego Yoongi zrobił taką minę w sumie zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie Hoseok coś dla niego znaczył, jednak chciał pomóc Minowi zapomnieć.

Po kilku minutach ciszy dotarli do opuszczonego budynku, gdzie Jimin bał się wejść do środka.

— A co jak mnie zabije, zwyzywa...

— Jimin uspokój się Taehyung nie jest taki. To prawda słyszałem jego wkurwienie, ale minęło tyle czasu że na pewno się uspokoił, musimy wejść i dowiedzieć się, co jeszcze się stało.

Dwójka weszła do środka i będąc na drugim piętrze Jimin po prostu zaniemówił tak samo jak Yoongi, który o losie wciąż trzymał go za rękę.

Zobaczyli przed sobą niecodzienny widok, ponieważ stali przed nimi Taehyung wraz z Jeonem, którzy wręcz pożerali nawzajem swoje twarze.

Może jednak to nie był dobry pomysł na przyjście tutaj. Dopiero po kilku minutach wpatrywania się w dwójkę całujących się chłopaków, Yoongi miał dość i chrząknął głośno sprawiając, że Taehyung odsunął się od Jungkooka zastygając w bezruchu, kiedy zobaczył przed sobą dwójkę znanych mu przyjaciół.

— Co wy tutaj robicie i dlaczego trzymacie się za ręce? — zapytał zaskoczony Jungkook.

— Eee no my... — Jimin nie potrafił wyrzucić z siebie słowa. Wciąż nie wiedział dlaczego to tak się wszystko działo.

— Jesteśmy razem, a wy dlaczego się całujecie w środku opuszczonego budynku. Błagam cię Taehyung myślałem, że chociaż ty masz coś w głowie — powiedział uśmiechnięty Yoongi, chociaż wcale do śmiechu mu nie było.

— Bo my też jesteśmy razem — powiedział nagle Jungkook czym sprawił, że Taehyung cały się zarumienił.

A pomyśleć, że ta dwójka nie tak dawno temu zupełnie się nienawidziła, a może były to zwykłe pozory i tak naprawdę kochali się nawzajem, nie zdając sobie z tego sprawy?

Yoongi jeszcze bardziej uśmiechnął się na tą informację. Może wszystko im się jeszcze ułoży...

— Jeon nie zapędzaj się aż tak bardzo wciąż nie wybaczyłem ci, że zabiłeś moją siostrę i...

— Co on zrobił? — Yoongi myślał, że zemdleje.

Taehyung miał siostrę, którą zabił Jungkook?

Dlaczego on o tym nie wiedział?

— Dobra nieważne, ale teraz nasi panowie muszą wyjaśnić nam kto jest zabójcą poza tym musimy odnaleźć Abby, ponieważ jak wiecie ona dalej nie dostała leku, a go już nie ma, ponieważ krąży teraz po organizmie Jeona, więc proszę mi tu mówić jak na spowiedzi kto jest zabójcą, hm?

Jungkook przełknął wielką gulę, słysząc to co Taehyung chciał się dowiedzieć.

Nie mógł już ukrywać prawdy.

Było za późno...

— Dobra my z Yoongim pójdziemy do Jongsuka i we trójkę znajdziemy Abby. Nie bój się Jungkook pomożemy jej, a ty zaprowadź Taehyunga do tego pokoju.

Jungkook kiwnął głową wiedząc, co ma zrobić.

W końcu nadszedł dzień, że Taehyung pozna całą prawdę.

Snowflake - Taekook Where stories live. Discover now