Rozdział 37

19 2 0
                                    

Po tym co usłyszał Taehyung nie miał wyboru. Musiał dowiedzieć się prawdy nie ważne, jak ona miała brzmieć. Po prostu chciał doprowadzić tą sprawę do samego końca. Po tym wszystkim co się zdarzyło nawet można by było powiedzieć, że to było jego marzenie.

Złapał za rękę Jimina i zaczął go prowadzić do drzwi wejściowych.

— Gdzie ty mnie ciągniesz, co? — zapytał zdziwiony chłopak. Dzisiejszego dnia miał tylko chęć na spędzenie wieczoru na oglądaniu filmów z nowym przyjacielem.

— Spokojnie Jimin, dzisiaj jest piątek, zapomniałeś? Nie mamy czasu do stracenia, chociaż i tak wiem, że ta kobieta straci dzisiaj swoje życie, nie zdążymy jej uratować, ale za to możemy spróbować przybliżyć się do Jeona mam tydzień na poznanie imiona mordercy, a później czeka nas jeszcze ostatnie starcie.

— Dlaczego mówisz o nas, ja wcale nie chcę wciągać się w tą sprawę bardziej niż to konieczne — powiedział sfrustrowany chłopak.

— Jimin oboje wiemy, że już i tak jesteś w tej sprawie dość mocno zaangażowany, więc musimy razem przez to przebrnąć, a jeśli chcesz zdobyć Yoongiego musisz mu pokazać, że jesteś silny i w każdej sytuacji dasz sobie radę.

Jimin kiwnął nieznacznie głową. Nie ukrywał, że strasznie zależało mu na patologu, więc musiał w jakiś sposób się wykazać, a Taehyung nie rzucał słów na wiatr, skoro mówił mu, że postara się ich ze sobą spiknąć to tak będzie prędzej czy później.

— Dobra to co zamierzasz zrobić?

— Zabierz mnie do Jeona, Jimin.

***

Chłopcy w ciszy podążali w tylko jednym konkretnym celu. Musieli w końcu spotkać się z Jungkookiem i wytłumaczyć sobie kilka spraw nawet, jeśli teraz nie był na to dobry moment o czym przekonali się tuż po dotarciu na miejsce.

Budynek już z zewnątrz wyglądał na opuszczony, a Taehyung wiedział, że teraz prawdopodobnie Jeon będzie na skraju wyczerpania. Chociaż nie była to żadna operacja po podaniu leku człowiek tracił kontrolę nad sobą i wiązały się z tym pewne konsekwencje, dlatego lek był aż tak bardzo trudny do zdobycia.

Taehyung udał się prosto do środka, nie czekając na Jimina. Ten i tak musiał zaparkować, a on nie miał czasu do stracenia musiał, jak najszybciej znaleźć się w domu Jeona, jednak żeby Jungkook w ogóle chciał mu pokazać ten pokój mogło minąć naprawdę sporo czasu.

Dzisiaj chciał tylko go przeprosić.

Zupełnie nie spodziewał się usłyszeć krzyków, które rozchodziły się na cały budynek, drażniąc jego delikatne uszy. Jimin nie uprzedził go, że reakcja Abby na lek może być aż tak bardzo drastyczna.

Próbował odnaleźć źródło hałasu i udało mu się to po pewnym czasie. Wchodząc na drugie z kolei piętro, przełknął gule w gardle, bo właśnie tutaj było najgłośniej i panowała tutaj naprawdę gęsta atmosfera.

Zanim zdążył wejść do odpowiedniego pomieszczenia z jednej z sal wybiegła, wrzeszcząca dziewczyna, która widząc obecność kogoś trzeciego i nieznanego sobie podeszła i ukryła się, przerażona za plecami Taehyunga.

Chłopak stanął jak zahipnotyzowany, kiedy z tego samego pomieszczenia wyszedł Jeon, który był cholera niezwykle seksowny w tamtym momencie. Pot lśnił mu się na czole, a jego wzrok wskazywał na to, że był zirytowany zapewne zachowaniem swojej siostry.

W rękach trzymał strzykawkę prawdopodobnie z lekiem, a Taehyung myślał, że oszaleje, dlaczego on nie mógł mieć takiej pielęgniarki, kiedy był chory?

— Taehyung co ty tutaj robisz lepiej się odsuń, jeżeli życie ci jest miłe. Abby wyłaź i nie chowaj się za tym debilem — powiedział już nieźle wkurzony.

— Kogo ty nazywasz debilem, idioto? Widać twoja siostra musi się ciebie bać.

— Zaraz stracę cierpliwość... — powiedział, wkurzony chłopak.

— I co zabijesz mnie tak jak ją? — krzyknęła, jednocześnie pytając, zestresowana dziewczyna.

— Zamknij się! — Jungkook próbował podejść do dziewczyny, ale Taehyung osłonił całe ciało dziewczyny swoim.

— Jungkook proszę uspokój się i wyjdź na chwilę, dobrze? Porozmawiam z Abby i zaraz do ciebie wrócimy.

Jeon podszedł do nich i spojrzał w oczy Taehyunga, a jego twarz złagodniała zupełnie, jakby Taehyung podziałał na niego jak środek uspakajający.

Pokiwał głową i zostawił ich wchodząc do tego samego pokoju, skąd oboje wcześniej wyszli. Chłopak odwrócił się do dziewczyny i złapał ją za ramiona. Abby drżała, ale po chwili spojrzała na Taehyunga z oczami pełnymi łez.

— Nie bój się i powiedz mi co Jungook chce ci złego zrobić, zaraz nakrzyczę na niego, spokojnie.

Dziewczyna uśmiechnęła się, bo Taehyung był bardzo zabawny, kiedy mówił w ten sposób.

— Oppa nie znam ciebie, ale sądzę, że znasz mojego brata i to bardzo dobrze. Po prostu Jungkook chce mi coś wstrzyknąć nawet nie mówiąc mi, co to jest.

— Poczekaj tutaj, dobrze? — zapytał chłopak i kiedy już dziewczyna pokiwała głową, młody detektyw poszedł w kierunku pokoju, gdzie siedział na rozlatującym się krześle przygaszony Jeon.

Taehyung szybko do niego podszedł chcąc się z nim rozmówić raz, a dobrze. Zupełnie nie spodziewał się sytuacji, kiedy Jungkook przytuli się do niego, mocno zaciskając ręce wokół jego talii.

— Powiedz mi jak mam ją przekonać do tego żeby wzięła ten lek? Proszę pomóż mi ją przekonać sam doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, jak to jest widzieć umierającą siostrę.

— Tak, ale chwilę skąd ty to wiesz? Nikomu wcześniej nie mówiłem o swojej siostrze — powiedział chłopak, odsuwając się od Jungkooka.

— Wytłumaczę ci to niedługo, ale proszę przekonaj ją, dostaniesz coś na zachętę.

Taehyung uniósł zdziwiony głowę do góry, patrząc w iskrzące się oczy Jeona, coś zupełnie mu nie pasowało w jego zachowaniu, a wtedy stało się coś czego Taehyung w śnie nawet nie spodziewałby się zobaczyć. Jungkook przybliżył się i skradł na jego ustach nieśmiały pocałunek.

— Co do... — Taehyung miał przeklnąć, kiedy Jungkook położył mu swoją rękę na jego biodrze.

— Wytłumaczę ci to później, obiecuje. — Jungkook jeszcze raz przycisnął swoje usta do tych drugiego chłopaka i popchnął go lekko w stronę drzwi.

Taehyung wyszedł na korytarz zszokowany i zarumieniony, ale nie sądził nawet, że te dwa pocałunki tak bardzo namieszają mu w głowie.

Dlaczego między nimi zaczęła tworzyć się jakaś dziwna relacja?

— Abby posłuchaj mnie czy Jeon w ogóle uświadomił ciebie, że jesteś chora? —zapytał, a dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem.

— Oppa, o co chodzi?

— Hm, tak myślałem. Musisz pogadać ze swoim bratem myślałem, że ty o wszystkim wiedziałaś od początku, ale kiedy zobaczyłem ciebie taką zaskoczoną nie umkło mojej uwadze to, że prawdopodobnie ty o niczym nie wiedziałaś, ale nie zastanowiło ciebie to, jak Jeon czegoś szukał w opuszczonym szpitalu?

— Cóż wiedziałam, że szukał tam leku jednak nasza mama jest nieuleczalnie chora, nie wiedziałam, że jest to dziedziczne genetycznie, ale chwila... Czy Jungkook w takim razie też jest chory? — zapytała prawie płacząc, a on w tym momencie nie wiedział, jak się zachować.

Skoro Jeon był chory to dlaczego chciał ratować siostrę, a nie siebie i o co do cholery chodziło w tym pocałunku?

Snowflake - Taekook Where stories live. Discover now