Rozdział 9

25 3 0
                                    

Wysypał rozszarpane kartki na stół i nie mógł zupełnie się skupić na sklejeniu tego wszystkiego w jedną całość. To były jak puzzle, które zupełnie nigdzie do siebie nie pasowały. Spojrzał na wszystko z góry i nie wiedział od czego miał zacząć.

Posegregował sobie wszystkie kartki tak, aby te z czarnym elementem były osobno od tych zupełnie pustych. Chodziło bardziej o napis, niż o tło wokół niego. Godziny mijały, a Taehyung wciąż nie umiał ułożyć wszystkich elementów w jedną całość.

Przestraszył się, kiedy usłyszał dźwięk swojej komórki. Patrząc na godzinę, po jego czole zaczęły skapywać słone krople potu.

Park: Bardzo mi przykro, że nie przyszedłeś. W tym wypadku będzie czekała na ciebie przykra niespodzianka w przyszłości.

Przez te kartki i układanie ich, zupełnie zapomniał o spotkaniu z Park Chanyeolem. Zdawało mu się, że była zupełnie wczesna godzina, więc nie musiał się obawiać o czas. Jednak praca zbyt go pochłonęła, a teraz był pewny, że spotkają go okropne konsekwencje.

Chanyeol nigdy nikomu nie odpuszczał, a jeśli miał mu coś ważnego do powiedzenia to Taehyung wiedział, że prawdopodobnie może nie dożyć jutra.

Nie było mowy, aby jego były wciąż na niego czekał, więc detektyw po prostu odpuścił sobie podróż w tamto miejsce. Usiadł z powrotem przy rozsypanych kartkach. Nie umiał zebrać ich w jedną całość. To było zbyt trudne.

Taehyung złapał się za głowę, chciał rozwiązać tą sprawę, ale chyba nie umiał. Pod wpływem chwili podjął ostateczną walkę z kawałkami kartki. Po nastęnej godzinie układania, coś w końcu zaczynało składać się w całość.

Ucieszył się, że jednak jego umiejętności w układaniu puzzli nie były takie złe, ale kiedy słowa ułożyły się w całość, to jedno zdanie nie brzmiało zachęcająco.

„ Mam Jeona i wiem, że mnie szpiegujecie..."

Mężczyzna tak się wystraszył, że pomimo późnej godziny wybrał na telefonie numer Jongsuka, od razu bez zawahania do niego dzwoniąc.

— Taehyung, wiesz która jest godzina do jasnej anielki? Jutro mamy spotkać się rano na komisariacie, przypominam. Komendant chce powiedzieć coś naszej dwójce. Byłem tam u niego dzisiaj, ale nie chciał mi nic powiedzieć. Potrzebuje ciebie — powiedział zaspanym głosem, a dopiero wtedy Kim dostrzegł, która była godzina.

Skupiając się na składaniu kawałków w jedną całość, nawet nie zorientował się, że minęło już sześć godzin i właśnie dochodziła trzecia w nocy.

To było raczej normalne, że ludzie o tej godzinie spali...

— O cholera przepraszam, że ciebie obudziłem, ale trochę się zagalopowałem w tej układance. Masz może wyniki krwi? — zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego, że może ktoś nie chciał rozmawiać o morderstwach i krwi, kiedy właśnie była pora spania oraz odpoczynku.

— Jeżeli nie możesz spać, to daj tą możliwość komuś innemu, ale skoro aż tak na już potrzebujesz tej informacji, to krew należy do tej kobiety, którą widziałeś na stole u Yoongiego — szepnął, od razu ziewając.

Taehyung chciał już zakończyć rozmowę, aby faktycznie dać odpocząć swojemu najlepszemu przyjacielowi, ale coś mu się przypomniało i to dosyć ważnego.

— Musimy znaleźć Jeona. Czy mi się to podoba czy nie, jak bardzo bym go nienawidził muszę to zrobić — mruknął prawie niesłyszalnie.

Pomimo tego Jongsuk zdążył usłyszeć, to co Taehyung do niego szepnął przez słuchawkę telefonu, a sam Kim nie mógł uwierzyć, że musiał ratować tego idiotę z opresji.

— Poczekaj, co było na tych strzępkach? — zapytał, przeraźliwie bojąc się o treść tej wiadomości.

Taehyung szybko zaczerpnął powietrza. Ta sprawa była aż tak bardzo stresująca, że nie umiał logicznie myśleć. Niby działał intuicją, ale nieraz i ona go zawodziła. Teraz jednak musiał wyłożyć wszystkie karty na stół.

— To wiadomość od mordercy. Przekazał nam informacje, że Jeon jest w jego rękach i wie, że go szpiegujemy. Musimy teraz stawiać bardzo odważne, ale też i ostrożne kroki. Skoro on nas obserwuje, nie może nas złapać — powiedział na jednym wydechu.

Wiedział, że stawał się zmęczony i odpoczynek mu by się przydał, ale chciał tą sprawę, jak najszybciej doprowadzić do samego końca.

— Posłuchaj mnie. Uratujemy Jeona, cokolwiek by się nie stało, ale na razie musisz iść się zdrzemnąć. Pracujesz już od rana. Boję się, że stanie ci się coś złego.

Taehyung pokiwał głową, chociaż wiedział, że Jongsuk nie widział go w tym momencie. Szybko szepnął do słuchawki ciche pożegnanie i rozłączył się.

Spojrzał ukradkiem na ułożoną wiadomość i powędrował do swojej sypialni. Tak długo już tutaj nie spał aż czuł, jak łóżko go wołało. Nie chciał kolejnej nocy przespać na lekko wysiedzianej już kanapie.

Na jutrzejszy dzień musiał być wyspany, a tylko łóżko miało moc dzięki, której porządnie by się wyspał. Tak też zrobił, nałożył na siebie krótką koszulkę i ułożył się wygodnie na materacu.

Przed zaśnięciem przypomniał sobie o Park Chanyeolu, którego kompletnie zlał, nawet nie odpisując mu na wiadomość. Wiedział, że prawdopodobnie chłopak wymyśli coś okropnego w stosunku do niego, ale nie chciało mu się już kolejny raz z nim zaczynać.

Miał po dziurki w nosie facetów, ale obiecał sobie jedno. Jutro się tym wszystkim zajmie i w końcu zakończy etap z Park Chanyeolem, już na zawsze...

Snowflake - Taekook Where stories live. Discover now