Rozdział 4

35 4 0
                                    

Kiedy Taehyung miał już wychodzić z komisariatu, ktoś złapał go za rękę. Jak podejrzewał był to Jongsuk z którym się nie pożegnał. Jego praca wciąż czekała na niego w domu, ale skoro chłopak tak go zatrzymywał, postanowił się do niego odwrócić i spytać o co chodziło.

— Wybacz, ale nie mam czasu za bardzo gadać. Muszę lecieć do pracy, a po nocach nie chce mi się siedzieć i oglądać jakieś popaprane akta — powiedział, spoglądając na Lee, który wyglądał jakby naprawdę miał dużo do powiedzenia.

To nie była dobra chwila do rozmów, ale musiał zostać i wysłuchać Jongsuka w końcu chłopakowi się to należało. Taehyung nie był wcześniej skory nawet do powiedzenia mu "cześć" na koniec.

— Taehyung musimy znaleźć tego kogoś, kto powiedział o nas komendantowi. Coś czuję, że ten gnojek jest zaangażowany w te morderstwa. Trzeba się temu wszystkiemu trochę bliżej przyjrzeć — powiedział, a w jego oczach zaczynały się tworzyć łzy.

Młody detektyw naprawdę nie wiedział o co chodziło Jongsukowi.

Dlaczego aż tak bardzo zmartwił się tym wszystkim, że aż postanowił się rozpłakać?

Co wywołało w nim tak silne emocje?

— Czegoś tutaj nie rozumiem. Dlaczego zaczynasz mi się tutaj rozklejać to tylko morderstwa, a mamy z nimi do czynienia na co dzień. Poza tym jesteś silnym człowiekiem, a przynajmniej powinieneś być należąc do policji. Powiedz mi wszystko, a ja spróbuję znaleźć rozwiązanie — odparł Taehyung.

Nie wiedział, co się właśnie stało. Jego przyjaciel nie był wrażliwcem. Przeważnie umiał rozweselić nawet nie tylko jego osobę, ale też i Yoongiego, a to nie zdarzało się często. Prawie wcale...

Spojrzał na niego oczekując na jakiekolwiek wyjaśnienia. To nie pasowało do policjanta, takie emocje nie były wskazane w tych czasach, kiedy ktoś pracował nad sprawą.

— Znaleźli kogoś podobnego do Yoongiego, kto ma bliznę w kształcie płatka śniegu. Jedyna różnica jaka jest pomiędzy tymi wszystkimi morderstwami to, że w tym przypadku twarz ofiary jest mocno oszpecona i po prostu nie idzie zidentyfikować ofiary. Próbowałem, ale według mnie ten chłopak jest podobny do Yoongiego — powiedział, a Taehyung osłupiał.

Przecież Yoongi musiał żyć, bez niego nie dadzą rady odnaleźć sprawcy. Już miał się rozpłakać i zrobiłby to, gdyby nie uświadomił sobie jednej rzeczy. Przecież nie było do końca wiadomo, kto to był.

— Posłuchaj mnie. To nie może być nasz Yoongi, on by się tak łatwo nie dał. Poza tym dlaczego kolejną ofiarą jest mężczyzna, przecież morderca zabijał same kobiety, co się stało? — zapytał, nie bardzo orientując się w zaistniałej sytuacji.

Nie uśmiechało mu się patrzeć na tego trupa, ale skoro mógł być to Yoongi może on by go rozpoznał. Istniała jeszcze opcja, że jeden z lepszych niż on przyjaciół Yoongiego mógł bardziej przydać się przy identyfikacji. Chociaż na razie to on we własnej osobie musiał to zrobić.

— Nie wiem Taehyung, ale wiesz co ciebie czeka musisz pójść do kostnicy — powiedział, starając się mówić tak, żeby drugi nie poczuł się źle.

Już i tak sam Jongsuk był o krok od płaczu. To znaczy nie bardzo lubił Yoongiego, ale czasami był mu potrzebny nie tylko do pracy, ale też i do wspierania. Chociaż dużo się kłócili, czasami byli siebie bliżej niż ktokolwiek inny.

— Na razie daj mi spokój, muszę pomyśleć. Odezwę się jutro, najpierw pojedziemy na miejsce zbrodni wcześniejszej, a później zahaczymy o ofiarę oraz o miejsce zbrodni. Jeśli okaże się to Yoongi musimy działać i nie pozwolić, aby Jeon był krok przed nami — odparł i odwrócił się z zamiarem odejścia.

Musiał chociaż przez chwilę pobyć sam ze sobą. Jeśli to byłaby prawda to przyrzekł sobie, że co by się nie działo odnajdzie mordercę.

Będąc w domu przed jego oczami wyskakiwały co rusz stare wspomnienia z udziałem Yoongiego. Kochał go jak brata, a może nawet i w trochę inny sposób. Wiedział jednak, że to wszystko co działo się w jego głowie, to była przeszłość.

Wstał i podchodząc do szafki złapał w swoje dłonie akta oraz inne dokumenty, które udało mu się zebrać do tej pory. Przeglądał zdjęcia kobiet, które miały identyczny symbol, jakby ktoś naprawdę rysował go z jednego zdjęcia.

Widział też ich twarze, ale coś mu nie pasowało. Wszystkie wyglądały pięknie zupełnie, jakby wcale nie umarły.

Czy to było możliwe, aby teraźniejsze morderstwo należało do tego samego zabójcy?

Przecież prawie wszystko różniło się od siebie. Nawet fakt oszpeconej twarzy.

Czy ktoś chciał im dać do zrozumienia, że wie o tym jakie dowody zbierają, a może chciał przypomnieć o sobie i pokazać, że nie morduje zawsze w ten sam sposób?

Taehyung niczego nie wiedział i był zły na siebie, że nie potrafił uchronić Yoongiego. Nawet jeśli on pomagał przy sprawie, to teraz sam Taehyung zaczynał obwiniać się o jego morderstwo, chociaż sam nie wiedział czy to naprawdę zginął Yoongi.

Po jego policzkach niekontrolowanie zaczęły spływać łzy. Nie chciał być miękki, musiał doprowadzić tą sprawę do końca, ale nienawidził kiedy przez niego ginęły ważne i bliskie jego sercu osoby.

Po paru minutach intensywnego płaczu i złych myśli jego telefon postanowił się odezwać, wydając z siebie dźwięki, informujące o nowej wiadomości. Taehyung nie był w stanie uskuteczniać sobie jakichś pogawędek z Jongsukiem, a zwłaszcza z innymi ludźmi, ale może to było coś pilnego, co pomogłoby mu uspokoić myśli.

Może to było powiadomienie o pomyłce, przecież takie coś mogło się przydarzyć nawet najlepszym policjantom, a w szczególności Jongsukowi.

Wierzył, że ktoś już odkrył tożsamość nowej ofiary i właśnie w tej chwili postanowił go o tym fakcie poinformować.

Niestety spoglądając na telefon, doznał szoku. Nigdy nie spodziewał się ujrzeć przed sobą wiadomości od tego człowieka.

Nieznany: Taehyung wierzę, że mnie pamiętasz z tej strony Park Chanyeol. Nie wyjaśniliśmy z sobą wielu rzeczy, także chciałbym się z tobą spotkać. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Jutro godzina piętnasta park w środku miasta. Nie spóźnij się.

Mężczyzna myślał, że coś go trafi. Już dawno zapomniał o swoim byłym, który jednak postanowił się do niego odezwać. Pomimo tego, że miał zakaz zbliżania się do Taehyunga. Gdyby go ktoś zobaczył na mieście, a zwłaszcza taki Jongsuk czy ktoś inny z policji, nie skończyłoby się to za dobrze.

Czy opłacało mu się tracić nerwy na takiego idiotę?

Miał dużo innych pilniejszych spraw na głowie, ale może chociaż to spotkanie pozwoliłoby mu w pełni zakończyć tamten epizod w jego życiu?

Musiał się zastanowić bardziej, ale teraz potrzebował odpoczynku, więc ułożył głowę na poduszce znajdującej się na kanapie i postanowił oddać się chwili odpoczynku...

Snowflake - Taekook Where stories live. Discover now