22

151 49 11
                                    

Skończyli pić piwa dopiero pod wieczór, bo wcześniej tkwili w uścisku, podczas jakiego Jimin na okrągło powtarzał Hoseokowi „przepraszam", a ten starał się go uspokoić, mówiąc, że przecież nic się nie stało.

Potem leżeli w milczeniu na trawie, obserwując chowające się za drzewami słońce i słuchając szumu rzeki. W pewnym momencie podbiegł do nich nawet uroczy piesek, z którym bawili się do momentu, w którym obok pojawiła się obok zmęczona właścicielka, dziękując im za zajęcie się pupilem, jaki jej uciekł.

Park cały ten czas widział w oczach starszego ciekawości i smutek, widział, jak jego usta się otwierają, jakby chciał coś powiedzieć, jednak zaraz znów się zamykały. Nie chciał na niego naciskać i czekał, aż tan sam się odezwie, ale im więcej czasu mijało, ten zdawał się tracić całą odwagę.

– No zapytaj się mnie w końcu. Widzę, że coś cię trapi – westchnął, nie mogąc już znieść jego zachowania i tej poniekąd niezręcznej ciszy.

– Opowiesz mi o tym, jak to wszystko się zaczęło? Jak wygląda wasza relacja? – mruknął nieśmiało, bawiąc się rękawem swetra. Blondyn nie był do końca przekonany do tego pomysłu, jednakże czuł się poniekąd zobowiązany do wytłumaczenia mu tego wszystkiego.

– Od którego chcesz zacząć? – powiedział cichutko, podnosząc na niego swoje ślepia, jakie dotychczas były skupione na bawiących się przy brzegu wody dzieciach. Hobi wygląda na naprawdę tym wszystkim zmęczonego, ale wciąż się delikatnie uśmiecha, a w jego oczach są te charakterystyczne tańczące iskierki, jakie pojawiają się w nich za każdym razem, kiedy patrzy się na przyjaciela.

– Taehyung ciekawi mnie dziesięć razy bardziej, bo wydaje się być sobą chłodną i niezainteresowaną niczym innym jak, uprzykrzaniem życia Jungkookowi, ale wolę najpierw usłyszeć o Jeonie – stwierdził, po czym sięgnął po papierosa, jednego wręczając też blondynowi, który z niewinnym i smutnym uśmiechem mu podziękował, a zaraz pochylił się w jego stronę, aby ten mu go odpalił.

– Pewnie wiesz, że w poprzedniej szkole miałem problemy z biologią i matematyką – zaczął, czując przyjemne ciepło na sercu przez wspomnienie dawnej placówki, której, choć nienawidził całym sercem, to mimo wszystko wiąże z nią wiele fajnych chwil. – Zacząłem szukać korepetytorów z tych przedmiotów i pewnego dnia jakoś natknąłem się na Twitterze na Jungkooka. Najpierw nawet nie planowałem tego, że będzie mnie on uczył matmy i po prostu pisaliśmy jak dobrzy znajomi o swoim życiu. Tak swoją drogą wiesz, że nienawidzi on swojej pracy? – zapytał, śmiejąc się pod nosem, bo kto jak kto, ale brunet spełnia się w roli nauczyciela nienagannie.

– Pan Jeon? Przecież wydaje się być szczęśliwy przebywając w szkole. Zachowuje się nawet, jakby sam był uczniem, a nas traktuje jak swoich młodszych znajomych z niższych klas – zdziwił się, a blondynowi nie pozostało nic innego, jak pokiwać głową i w pełni się z nim zgodzić. Koniecznie musi dopytać matematyka, dlaczego pała nienawiścią do swojej pracy.

– Pewnego dnia byłem załamany kolejną jedynką i zapytałem się go, czy nie zechciałby mnie poduczyć. Zgodził się, chociaż i tak dzień później wywalili mnie ze szkoły. Wtedy przyniosłem papiery do tej naszej i w zasadzie w tamtym momencie moje życie zaczęło się zmieniać. Już następnego dnia na lekcji, kiedy tylko się zobaczyliśmy, wiedzieliśmy, że jesteśmy głęboko w dupie, biorąc pod uwagę nasze jednoznaczne wiadomości, jakimi się wymienialiśmy, ale ja nie chciałem z niego zrezygnować. Po tamtej lekcji zostałem z nim w klasie, gdzie powiedział mi, że to koniec i od teraz nie wychodzimy poza zwykle relacje pomiędzy uczniem a nauczycielem. Tyle że chwile potem sam się nie zastosował do swoich zasad, tak mi skopując dupę za wywalenie z poprzedniej szkoły, że nawet ty się mnie spytałeś, czy mnie przypadkiem nie zerżnął – zaśmiał się, czemu zawtórował i starszy przypominając sobie, że rzeczywiście się go o to zapytał.

My sexiest tutorsWhere stories live. Discover now