5

276 33 12
                                    


Pięć minut po dzwonku? Dla Jimina to jak trzydzieści minut przed. I tak powinien dostać jakąś nagrodę, za to, że w ogóle zmierzał w kierunku sali biologicznej, a nie w stronę domu.

Tak samo jak godzinę temu ostatni raz zaciągnął się powietrzem wolności i bez pukania niemalże z buta wbił do sali z szerokim uśmiechem zwycięstwa z Jeonem.

– Dzień... kurwa. To znaczy dzień dob... nie, ja sobie po prostu odpuszczę – Życie lubi sobie z nim pogrywać i w tym przypadku porządnie dostał po ryju, widząc za biurkiem nikogo innego jak Kim Taehyunga jaki, zanim usłyszał przekleństwo, nie specjalnie zainteresował się spóźnialskim uczniem.

– Proszę nie przeklin... ja pier... pierniki. Lubię pierniki. Kupcie mi na święta – zażyczył sobie, po tym jak oderwał wzrok z monitora komputera i przeniósł go, na ledwo idącego w stronę Hoseoka, wręcz przerażonego Jimina.

– Upieczemy dla Pana całą masę pierniczków Panie Kim – Z szerokim uśmiechem powiedziała, szczerząca się i wpatrzona w nauczyciela uczennica, a jej koleżanki szybko pokiwały głowami w ramach zgody.

– Sexi szajbus Cię tam wyruchał czy co tak stękasz? – zapytał, śmiejąc się pod nosem, kiedy przyjaciel boleśnie westchnął, siadając na krześle. Stwierdził, że jest to najśmieszniejsza rzecz na świecie, jednak gdy Park posłał mu gniewne spojrzenie, umilkł i zajął się zapisywaniem tematu, jaki chwilę temu podyktował im Taehyung.

– Jimin do tablicy – westchnął, tak jakby sam robił to na siłę. Blondyn popatrzył na niego jak na idiotę, który psuje mu plany trzymania się od niego jak najdalej. – Jeżeli następnym razem będziesz na czas, masz pewność, że Cię nie zapytam – mruknął niechętnie, również podnosząc się z fotela i siadając na swoim biurku.

– Ale ja nic nie umiem Panie Kim – jęknął, wstając z krzesła i z powrotem przechodząc na przód sali. Zaraz zemdleje. Autentycznie poleci jak długi i tym razem nie przez zajebiście męski i mocny zapach perfum Jungkooka, a wstyd po wczorajszym wieczorze i stres przed biologiem. – To Pan Jeon mnie zatrzymał. Kocham ten przedmiot całym sercem – Próbuje się bronić, na co Hobi parsknął śmiechem, a cała klasa spojrzała na niego ze współczuciem.

– Ah... Pan Jeon mówisz? – podniósł jedną brew, a jak Jimin potwierdził pojedynczym skinięciem głowy, Kim stawił duży krok w tył. – Podnieś bluzę do góry i obróć się wokół własnej osi – rozkazał, a Park był pewny, że się przesłyszał. To są jakieś kpiny. Nie będzie się przecież przed swoim nauczycielem rozbierać. – No, no szybciutko! Muszę sprawdzić, czy nie masz przy sobie bomby atomowej, czy pistoletu z kwasem – wyjaśnił całkiem poważnie, a klasa siedzi milcząc i tylko blondyn cicho się śmieje.

– Jeżeli ma Pan, Panie Kim jakieś wątpliwości może Pan mnie przeszukać, ale nie sądzę, aby Pan Jeon był do tego zdolny – powiedział z rozbawieniem, wpatrzony w stojącego z założonymi na siebie rękami biologia. Nie spodziewał się tylko, że Kim naprawdę paryskie pod nosem, niepewnie do niego podejdzie, a po chwili jego dłonie wylądują na jego talii.

– Nie wiesz, do czego ten sexy szajbus jest zdolny – mruknął, przeszukując go jak kryminalistę. Już wiadomo, skąd Hoseok wziął nazywanie Jeona szajbusem. Chimmy naprawdę stara się nie śmiać, kiedy ten jeździ rękami po jego ciele, szukając bomby atomowej, klasa patrzy na to z szeroko otwartymi oczami, a co niektórzy nawet z zazdrością, Hobi natomiast zapełnia swoją galerię zdjęciami z tego zajścia.

– Aż tak za mną tęskniłeś tatusiu? – wyszeptał gdy nauczyciel sprawdzał jego rękawy. V na chwilę zastygł w bezruchu, tak jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że to wcale nie jest ich pierwsze spotkanie. – Co za idiota – parsknął pod nosem, ledwo nie wybuchając śmiechem na całą klasę. Przecież na pewno go pamięta, a Park nie nazywa go tak po raz pierwszy. Dlaczego więc udaje, że tak nie jest? Przecież ich relacja mogłaby im znacznie umilić czas spędzany w tym budynku i uczynić go co najmniej sto razy ciekawszym.

My sexiest tutorsWhere stories live. Discover now