15

218 42 12
                                    


– Czyli... no wiesz, ja też niczego nie sugeruje i nie chce być dociekliwy czy coś... – Po dość długiej ciszy odezwał się Jung, zaciągając się tytoniem, przez którego dym, Jiminowi chciało się wymiotować jeszcze bardziej.

– Raz u mnie spał, ale w zasadzie tylko się całowaliśmy, a jedyne co mi po tej nocy zostało to ta malinka i koszula – powiedział prosto z mostu i oparł się o zimną balustradę, nie przejmując się tym, że jeżeli przechyli się za bardzo, to spadnie z czwartego piętra. Nie miał sił się tym przejmować, kiedy przypominało mu się to, co robił w klubie z Yoongim. A w zasadzie to, co mówił mu brunet, któremu z jakiegoś powodu ufa na tyle, aby powiedzieć prawdę.

– No nie gadaj – pochylił się w jego stronę, zakrywając dłonią usta. – Już wczoraj coś mi nie pasowało w jego zachowaniu, ale teraz już wszystko jasne – zaciągał się dymem tak bardzo, że po chwili odkaszlnął i wrócił spojrzeniem na zdezorientowanego Jimina. – Cały czas się na ciebie gapił. Jak chodziłeś na szluga z jakimś chłopakami czy dziewczynami do kibla, to siedział spięty, jakby ktoś miałby mu matkę zabić, a kiedy wychodziliście, to obdarowywał towarzyszącą ci osobę takim spojrzeniem, że potem bali się do ciebie podejść. Myślałem, że po prostu wpadłeś mu w oko – zaśmiał się, przejmując od Parka butelkę z malinowym piwem.

– Ale potem, jak ten Yoonmin się upił i spotkał cię na parkiecie, zaczynając z tobą dość dwuznaczny taniec, to przysięgam, że myślałem, że nie idzie odciągać od ciebie Yoonmina i przywalić mu w twarz – kontynuuje, a po każdym jego słowie delikatny uśmieszek wkradał się na usta blondyna, któremu zachowanie matematyka wydawało się być cholernie urocze.

– Potem jak poszedłeś z Jinem-hyungiem i Namjoonem zapalić zioło, to wróciłeś ledwo przytomny i wyłożyłeś się na jednej z kanap niedaleko nich. Po Jina przyjechał brat i zabrali Namjoona, ty chciałeś zostać z nami, ale w zasadzie i tak tylko walałeś się kąta w kąt, wkładając do buzi język jakiejś europejce... – Na chwilę przerwał, kiedy blondyn się skrzywił zniesmaczony swoim zachowaniem i zażenowany tym, że robił to na oczach trzeźwego Jeona.

– W pewnym momencie po prostu wstał, podniósł cię z podłogi, na której leżałeś z tą dziewczyną i powiedział mi, żebym zbierał Sana i Hoseoka, bo odwozi nas do domu. Ja w zasadzie też nie byłem do końca trzeźwy, więc nie myśląc, kim on jest, władowałem się z wami do jego samochodu... – opowiadał dalej, wypalając już drugiego papierosa. Podziwiał też wiejące na wietrze drzewa, a przyglądający mu się Jimin doszedł do wniosku, że rzeczywiście są do siebie podobni. Skupiał się na wszystkim innym tylko nie na jego słowach, aby nie spalić się ze wstydu.

– Twoja mama była w domu – Po tych słowach Jimin znieruchomiał. Matka widziała go w takim stanie? Może mieć pewność, że dostanie szlaban do końca życia. – No ale w zasadzie tylko otworzyła nam drzwi i zaspana poszła spać dalej – odetchnął z ulgą i z sercem w gardle znów oparł się o barierkę. – Jungkook wniósł cię po schodach, położył w łóżku i z cztery razy upewnił się, czy nie masz gorączki. Potem rozłożył Hobiemu poduszki na podłodze i pomógł mu się tam położyć tak, żeby się nie wywrócił – parsknął i tym razem Jimin zaśmiał się, kręcąc głową. Jungkook jest niemożliwy.

– No i w zasadzie tyle. Zazdroszczę ci takiego odpowiedzialnego chłopaka – westchnął i oparł głowę o przerzucone przez balustradę ręce, nie przejmując się blondynem, jaki zakrztusił się piwem.

– Nie jest moim chłopakiem. Powiedział, że nie chce ryzykować kariery – Szybko zaprzeczył, kręcąc głową jak oszalały, tym samym niesamowicie rozbawiając kolegę. – Poza tym jest jeszcze... – Zaczął, ale zaraz obok pojawił się wyglądający jak siedem nieszczęść Hobi, niemający problemu z tym, aby pokazać światu swoje ciało. Stał na balkonie nie tak jak Jimin, chociaż udając, że ma resztki godności w koszuli i kocu. Nie, nie, Hoseok stał nagi z telefonem w ręce i skwaszoną miną.

My sexiest tutorsWhere stories live. Discover now