1

660 42 10
                                    


– A czy ja ci wyglądam na Williama Turnera Namjoon? – westchnął Jimin, opadając na zeszyty, zmęczony po całej nocy spędzonej nad książkami. No może połowie nocy, bo do trzeciej siedział, ale nie nad książkami, a konsolą z padem i butelką orzechowej wódki w ręku.

– William Turner to wybitny angielski malarz, a nie jakiś tam matematyk pacanie – powiedział, podłamany już Kim, mając ochotę pacnąć go w ten blondwłosy łeb tak mocno, aby przestał myśleć o ukochanym orzechowym alkoholu, a o kombinacjach, z których ma poprawę.

– Dobra powtórz mi jeszcze raz polecenie. Tym razem się skupię – zapewnił, usiadł prościutko i palcami zaczesał włosy w tył. Przyjaciel, musząc się mentalnie przygotować na odpowiedź, z jaką ten może wyskoczyć, opadł na jego łóżko i po raz piąty w ciągu dziesięciu minut odszukał to samo zadanie.

– Na zajęciach koła matematycznego spotkało się dziesięciu uczniów. Każdy z uczniów przywitał się z każdym. Ile nastąpiło powitań? – Spojrzał błagalnie na niższego pogrążonego w myślach i jak dla niego skomplikowanych obliczeniach.

– No dziesięć – Odparł pewnie. Namjoon zrobił minę taką, jakby miał się zaraz popłakać i poleciał w tył, mając już dość. – No co? Przecież jak ja gdzieś wchodzę, to drę się na cały głos, jak mam na imię i tyle – przyznał, lecz przyjaciel tylko cicho zapłakał i nawet nie silił się, aby rzucić w niego książką z zadaniami.

– Większość ludzi w cywilizowany sposób podaje sobie rękę na powitanie, a nie drze się jak pojebaniec, żeby zwrócić na siebie uwagę –  przypomniał, tępo patrząc się na cienie rolety odbijające się na pomarańczowym przez promienie wstającego słońca suficie. – Poza tym nie zapominaj, że to jacyś sztywni matematycy. Pewnie nawet nie wiedzą, jak smakuje napój bogów – parsknął, nie mając na myśli niczego innego jak orzechowej wódki. Koleją noc zmarnował, chcąc pomóc Jiminowi pozostać w szkole, a skończył jedynie z kacem i załamaniem nerwowym.

– A idź ty. Jungkook na pewno nie jest taki sztywny –zapewnił, a jak tylko przypomniał sobie, o mężczyźnie którego ostatnio niechcący namierzył na Twitterze, od razu zerwał się z krzesła i pobiegł po telefon.

– Ty nawet nie wiesz, jak on wygląda. Jestem pewien, że zasuwa w spodniach w kancik, koszulach w kratę i okularach – zaśmiał się Kim, pomału podnosząc się z mięciutkiego materaca. Blondyn uniósł jedną brew, zmierzył go spojrzeniem i parskną głośnym śmiechem.

– Właśnie opisałeś samego siebie kretynie – uświadomił przyjaciela, który jest ubrany w pogniecioną, beżową koszulę w czarną kratę, luźne spodnie niegdyś w kancik, teraz całe wygniecione i kujońskie okulary na głowie.

– Oh, ale ja przynajmniej nie jestem nauczycielem – przypomniał, lecz w ich przyjaźni po części nim jest, dlatego gdy tylko zdał sobie z tego sprawę, tylko machną ręką na śmiejącego się przyjaciela i wyszedł do toalety.

Chimmy: Hejka profesorku😼

Jungkook: Ile razy mówiłem ci, żebyś tak na mnie nie mówił dzieciaku?

Jungkook: Dobrze wiesz, że nie lubię swojej pracy -_-

Chimmy: Przestanę jak wyślesz mi swoje zdjęcie

Chimmy: Profesorku

Jungkook: Przecież widzisz profilowe

Jungkook: Poza tym jestem niefotogeniczny

Chimmy: Ale tam cię prawie nie widać

Jungkook: Przynajmniej jestem tam ja, a nie orzechowa wódka

My sexiest tutorsHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin