18

216 44 9
                                    


Taehyung momentalnie przestał skubać i podszczypywać jego udo, czarne ślepia skupiając centralnie na zainteresowanym chłopaku. Milczał, nie ruszając się choćby o milimetr, zapominając o papierosie, którego palił, a popiół zaczął spadać mu na parapet.

Jimin przyglądał mu się, podgryzając swoje trochę suche usta. Już zaczynał odczuwać konsekwencje po zabawach ze starszym i choć naprawdę nie chciał, to miał wrażenie, że po dzisiejszym dniu czeka go detoks od Kima, jak i od wszystkich innych.

– Dla zasady – odparł w końcu, wracając do palenia. Jego głos stał się oziębły i nieprzyjemny tak jakby czuł niesamowity żal do Jeona lub do blondyna za zadanie mu tego pytania.

Minuty mijały, a oni tylko patrzyli się za okno, od czasu do czasu głośniej wzdychając czy poprawiając pozycję kiedy parapet stawał się zbyt twardy. V w końcu cichutko odchrząknął i zaczesał swoje dotychczas opadające mu na czoło pasma. Wyglądał jak cholerny bóg.

– Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale w trzeciej klasie liceum Jungkook stwierdził, że mam na niego zły wpływ. Z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać, spędzać ze mną przerwy na palarni czy czekać na mnie po zajęciach. Zaczął chodzić na siłownię, a nocami uczyć się, aby stać się najlepszym. Potem znalazł sobie innych znajomych, a nawet zaczął spotykać się z jakąś dziewczyną. Z czasem zaczęliśmy konkurować o wszystko, co tylko możliwe. Yoongi przestał starać się odbudowywać naszą relację, mając już dość ciągłych kłótni. Do teraz nic się nie zmieniło, a żaden z nas nie zamierza tego zmieniać. Myślę, że na pewien sposób nawet polubiliśmy taki rodzaj znajomości. Nie lubię go więc dla zasady i z przyzwyczajenia – Z każdym słowem nikły uśmiech znikał z jego twarzy, a głos cichł, na końcu, niemal stając się szeptem.

Jimin słuchał tej historii z pewnego rodzaju żalem. Dopiero pod koniec kąciki jego ust uniosły się ku górze, gdy jego serce zabiło mocniej. Kim się przed nim otworzył, a sama opowieść wydawała się być niezwykle intymna.

Analizował każde słowo, wsłuchując się w spokojny i głęboki głos, jaki go zahipnotyzował. Pewnie siedziałby tak przez kolejne godziny, wpatrując się w Taehyunga, ale ten odezwał się znowu.

– Mamy dwie godziny. Chodź do pokoju – zeskoczył z parapetu i nie czekając na chłopaka, odszedł. Parkowi nie poswatało wiec nic innego, jak zamknąć okno i chowając swoje nagie ciało pod kocem, podążyć za nauczycielem.

Zaraz po przekroczeniu progu został pchnięty na drzwi, a potem podniesiony. Owinął nogi wokół talii uśmiechającego się Taehyunga i takim sposobem zostali w tej pozycji przez kolejne kilkadziesiąt minut, swoje ciała zdobiąc następnymi zadrapaniami, malinkami i śladami po zębach. Pieprzyli się ze sobą jeszcze mocniej niż poprzednio, krzycząc i jęcząc jeszcze głośniej.

Paląc następne papierosy, milczeli, wsłuchując się w swoje głębokie i nierówne oddechy, starając się ignorować oceniające spojrzenia, siedzącego na kanapie współlokatora Kima, który najprawdopodobniej ich słyszał tak, jak cała kamienica.

Nie przejęli się tym, zaraz znowu wydając z siebie odgłosy rozkoszy, tłumione lecącą na nich wodą i hałasem spowodowanym spadającymi z półek w łazience kosmetyków.

Potem jednak zapadła cisza. Jimin zsunął się po zimnych kafelkach na ziemię i cicho zapłakał, będąc wyczerpanym i pozbawionym siły na choćby podniesienie głowy, by spojrzeć na równie wykończonego Taehyunga.

– Wstań Jimin – mruknął w końcu. Już dawno włączył cieplejszą wodę niż poprzednio, aby młodszy się nie przeziębił, ale mimo wszystko nie mógł patrzeć, jak ten cały drżał.

Tylko prawda była taka, że blondynowi wcale nie było zimno, a trząsł się, ponieważ każdy mięsień w jego ciele nieprzyjemnie się napinał i kłuł.

My sexiest tutorsWhere stories live. Discover now