𝓧𝓧𝓘𝓥. 𝓢𝔃𝓬𝔃𝓮𝓻𝓪 𝓻𝓸𝔃𝓶𝓸𝔀𝓪

198 24 45
                                    

Polska został do końca dnia sam w swoim apartamencie. Kiedy po nieprzespanej nocy myślał, że po rozmowie z Niemcami następny wieczór będzie należał do tych lepszych, to mylił się okropnie. Nie mógł zmrużyć oka, choć zmęczenie powalało go na kolana. Tej nocy wypalił kolejną paczkę papierosów, wpatrując się w miasto. Nie obchodziło go czy się przeziębi, czy zniszczy sobie płuca, miał w dupie to. Jego wszystkie myśli skoncentrowały się na jego zachodniemu sąsiadowi i jego wyznaniu. Nie myślał, czy go darzy tym samym uczuciem, bo wiedział, że nie zna na to odpowiedzi, lecz myślał o nim, o Niemcu i chwilach spędzonych razem.

Następnego dnia, z samego rana, spakował się i w opłakanym stanie wyjechał z Warszawy. Nie miał dokładnego planu, ale na pewno nie zamierzał wracać do rezydencji. Wyjechał na kilku godzinną podróż aż na samo Południe Polski, pokonując granicę i wjeżdżając do Słowacji. Potrzebował porozmawiać z kimś o tym, potrzebował szczerej rozmowy, a Słowak idealnie się do tego nadawał. 

Wieczorem zajechał do małej miejscowości na Północy Słowacji, niedaleko granicy z Rzecząpospolitą. Wjechał do głębi lasku, aż do domu Słowacji, chociaż jednym z wielu domów. Nie zachwycał on wielkością, a drewnianymi freskami i stylem owego domku. Był on schowany w niewielkim lesie, więc znalezienie go nie było wyczynem. Zimą było tu pięknie, kiedy wszędzie leżał śnieg, drzewa byłyby pokryte białymi płachtami płatków, a z kominka leciałby dym obwieszczając, że gospodarz zajmuje się domem.

Zaparkował auto na podjeździe, wyszedł i zapukał do drzwi mając kaptur od buzy na głowie. Polska miał pewność, że przyjaciel jest w domu, gdyż obwieszczał, iż spędzi weekend daleko od zgiełku miasta, w tym oto domku w lasku.

Otworzył mu, jak się spodziewał, Słowacja z kubkiem herbaty w ręce. Był ewidentnie zaskoczony wizytą Polaka.

- Poľsko? Co tu robisz?- zapytał wpuszczając go do środka. Słowian skorzystał z uczynionego gestu i wszedł do środka.

- Słowacja..- zaczął, ale usta nie pozwalały więcej nic mówić, bo przecież co miał mu powiedzieć?- potrzebuję.. porozmawiać, z kimś...- zwiesił wzrok. Rzadko kiedy prosił o pomoc, tylko w poważnych sytuacjach, a Słowak świetnie o tym wiedział.

- Chodź do sypialni.- powiedział zapraszając go do dalszej części domu.

Sypialnia była jasnych kolorów, takich jakich mężczyzna uwielbiał. Na samym środku rozciągała się długa, niebieskociemna kanapa, a na przeciw niej czarny, kawowy stolik oraz dużych rozmiarów telewizor. Po prawej stronie znajdywało się szerokie okno, które rozciągało piękny krajobraz lasu. 

Biało-czerwony usiadł wygodnie, a w tym czasie Słowacja udał się do kuchni, aby także i dla swojego gościa sporządzić ciepły napój. 

Po chwili Polska miał w dłoni kubek herbaty, którą popijał powoli, a właściciel pięknego domku również siedział na kanapie czekając na znak od przyjaciela. Siedzieli tak w ciszy, dopóki Słowianin nie odłożył picia na pobliski stolik.

- Słowacja, zauważyłeś pewnie, że na przełomie tych miesięcy, moja relacja z Niemcami, zmieniła się?- zaczął ostrożnie.

- Áno- przytaknął.- Bardziej się do siebie zbliżyliście, chyba się polubiliście, tak? Dużo czasu spędzacie razem, jesteście jedynym tematów mediów ostatnio.

- Tak właściwie, jaką masz teraz opinie na temat Niemców?- zapytał. Słowak pomyślał chwilę biorąc łyk herbaty.

- Nie przepadam za nim, ale widząc, jak wasza relacja się zmieniła z nim, myślę, że mogę dać mu szansę.- odpowiedział, nadal czekając, na główną przyczynę przyjazdu chłopaka do jego kraju.

- Pewnie już się domyślasz, po co tu przyjechałem.

- Nie do końca.

Polska nie wiedział, jak ma to powiedzieć przyjacielowi. Może bał się jego reakcji, skutków z tym związanych? Chciał się zwierzyć dla Słowacji, i skoro odbył te kilkaset kilometrów, aż na południe, to znajdzie siłę, żeby mu powiedzieć.

- Ostatnio... doszło do pewnego incydentu między mną, a Niemcami..- spróbował wytłumaczyć.- To co zrobił... było niespodziewane i...miłe? Nie wiem jak to określić.- jego południowy sąsiad kiwnął głową rozumiejąc.- Po tym nie odzywaliśmy się do siebie, ale tylko na chwilę, gdyż później Niemcy przyjechał do mojego domu, aby przeprosić. Oczywiście, wybaczyłem mu, jednak... już nigdy nic nie  będzie takie samo...-urwał.

- Dlaczego? Przecież przeprosił Cię, a ty mu wybaczyłeś.- próbował zrozumieć sytuacje, w jakiej znajdywał się chłopak.

- Gdyż.. powiedział coś, czego już nie może cofnąć..

- Co takiego?- dopytał. Polska podniósł wzrok wprost na kolegę.

- Powiedział, że mnie kocha.

Słowacja wpatrywał się w Polskę, jak zawsze spokojnym wzrokiem. Przemyślał chwilę, co mógłby powiedzieć, aż wreszcie zabrał głos.

- Dlatego tu przyjechałeś? Dlatego masz zły humor i nie wyglądasz na wyspanego?- zapytał kilkoma pytaniami naraz.

- W skrócie, tak...- odparł zwięźle.

- Co to był właściwie za incydent?- ciągle dopytywał, a atmosfera wokół nich stawała się gęstsza. Biało-czerwony musiał dać sobie, chwilę, by móc odpowiedzieć na te pytanie.

- Pocałował mnie. Na balu charytatywnym.- wyjaśnił szybko.

Nastała cisza w całym domu, można jedynie było słychać wiatr za oknem. Polska nie sięgał już po picie, ponieważ nic nie mogło przejść mu przez gardło. Słowacja wbijał wzrok w puste miejsce na kanapie i myślał nad ich dialogiem.

- Jesteś zły, prawda?- zapytał Słowianin.

- Nie, nie jestem Poľsko i nie powinienem być. To nie twoja wina, że Cię pocałował i powiedział, że Cię kocha.- odparł, a mężczyzna lekko rumienił się kiedy, Słowak podsumował jego sytuację.- A czy ty go kochasz?

To było pytanie, na które sam nie mógł sobie odpowiedzieć. Lubił towarzystwo i osobę Germana, ale, żeby od razu go kochał? W dodatku, byli ważnymi państwami, miłość nigdy nie była im pisana oraz oboje byli mężczyznami. Polska nawet nie wiedział, jaka był jego orientacja.

- Nie wiem, Słowacja. Naprawdę nie wiem.- zwiesił ramiona jakby kończąc swoją wypowiedź.

Po chwili Polskę otaczały ramiona przyjaciela, który przytulał go, aby okazać wsparcie.

- To chyba nic złego, nawet jeśli będziesz go kochać, będę mógł to zaakceptować.

- Przecież my, kraje mieliśmy nie umieć kochać.- wypierał się.

- Najwyraźniej gdzieś małym druczkiem druczkiem napisano, że jednak możemy.- zażartował, po czym zapytał.- Co teraz zrobisz?

- Jeśli mam być szczerzy, to nie mam zielonego pojęcia.



--------------------------------------------------------

Witam i przepraszam za spóźnienie

Podoba się puki co?

Dobranocc albo miłego dniaaa


~𝓓𝓪𝓵𝓼𝔃𝔂 𝓫𝓲𝓮𝓰 𝓱𝓲𝓼𝓽𝓸𝓻𝓲𝓲~ //𝓖𝓮𝓻𝓹𝓸𝓵Kde žijí příběhy. Začni objevovat