𝓧𝓥. 𝓦𝓲𝔃𝔂𝓽𝓪 𝔀 𝓢ł𝓸𝔀𝓪𝓬𝓳𝓲

250 19 15
                                    


Powodem, dla którego Polska odmówił spotkania w Niemczech było inne spotkanie, które miał już zaplanowane. On i grupa Wyszehradzka spotykali się co kilka miesięcy, w rezydencji któregoś z nich, aby po prostu się napić i odpocząć od otaczającej ich rzeczywistości. To miało miejsce już od dawna, i lokalne władze i mieszkańcy dobrze o tym wiedzieli, także nikt nie reagował zaskoczeniem, kiedy państwo przyjeżdżało z sąsiedniego kraju do swojego przyjaciela. Gazety i media milczały, bo to nie była to żadna sensacja.

W tym dniu miał się wybrać do Bratysławy, pięknej stolicy Słowacji, gdzie miał spotkać całą jego grupę. Miała być Czechy oraz Węgry, oraz w samej osobie organizator, czyli Słowak. 

Słowacja, był dość dziwną osobą. Taką tajemniczą, nie lubił dzielić się swoimi przeżyciami ani zdarzeniami z życia prywatnego. Był zamknięty w sobie. Można śmiało powiedzieć, że przeciwieństwo Czech oraz Węgier. Oni uwielbiali dyskutować na temat wyglądu innych krajów i ich majątku. W takich rozmowach chłopak o białych włosach wolał słuchać, niż podzielać się swoją opinią. Gdyby powiedzenie: "Rozmowa jest srebrem, a milczenie złotem" było prawdziwe, Słowacja byłby najbogatszy z ich czwórki. Za to swym intelektem nie grzeszył, uwielbiał czytać książki, a trudne łamigłówki nie stanowiły dla niego wyzwania ani problemu. Jego białe włos, zawsze zadbane, delikatna, jasna cera, ciemno-niebieski oczy z białymi plamkami pięknie się komponowały. Był pięknym, nieprzenikliwym krajem.

Polska pojechał w Piątek wieczorem z Warszawy do Bratysławy. Była to dość wyczerpująca i niewygodna podróż, gdyż ja wiadomo Słowian nie przepadał za długimi wycieczkami samochodem, ale nie chciał robić zamieszania na lotnisku jego osobą. Chciał pojechać jako normalny Polak do przyjaciela w Słowacji. Podczas takich wyjazdów w transporcie lubił rozmyślał o problemach egzystencjalnych. Zastanawiał się, jak to byłoby mieć zwykłe, prawdziwe życie, którym media  by się nie interesowały, a gazety nie śledziły każdego jego ruchu i decyzji. Chciałby, żeby czasami było to prawdziwe. Dlatego czasami nie korzystał z swoich przywilejów i sam brał kierownice w ręce i jechał gdzie popadło.

Słowacja ukształtowaniem terenu była podobna do ojczystego kraju Polaka, tylko że trochę bardziej wzniosłe pasma górskie. Ależ była przepiękna, był to jeden z ulubionych krajów Słoawiana, w tedy mógł poczuć się jak normalny człowiek. Jej piękno zachwycało wiele turystów, jak i kultura i obyczaje. Wjechawszy do państwa Słowaków, pojechał prosto do stolicy. Po drodze dowiedział się, że Węgry i Czechy już dawno były na miejscu, o czym doniósł mu gospodarz zjazdu. Oni raczej skorzystali ze swoich przywilejów i wybrali podniebną podróż pomimo tego, że mieli do Bratysławy o wiele bliżej niż białowłosy.

Rezydencja Słowacji była na północ od stolicy, więc ułatwiło to dla Polski dotarcie tam bez przeszkód. Nie musiał czekać na światłach czy denerwować się, że skończy w korku. Szybko się do niej dostał, przecież nie miała być to jego pierwsza wizyta. Bywał tu i przed wojną, i po wojnie. Nie traktował Słowaka tylko jako pomocnego sojusznika, ale i przyjaciela. Przecież nigdzie nie było napisane, że wszechpotężne państwa świata nie mogły zawierać relacji prywatnych, aczkolwiek często źle spotykało się to z opinią publiczną i nie za dobrze odbijało na polityce zagranicznej. Ale czy przykładano do tego aż tak duża uwagę? Otóż nie.

Na miejscu, czyli już w środku powitał go zapach świeżych wypieków Czech. Ta kobieta świetnie kotowała, jak plotkowała. Tym razem zaserwowała na życzenie Polski, sernik, a za to że Słowacja ich tym razem ugościł, wypiekła wiele Trydelników.  Słowak był w 7 niebie, kiedy smakował nieziemskiego ciasta posypanego cukrem i cynamonem. Węgry opowiadał o męczącej Rumuni, która nie zamierzała w ogóle współpracować z nim, a inni przekazywali swoje opinie. Polak chwalił ciasto Czech, które smakowało lepiej, niż kiedykolwiek. Oczywiście po ósmej wieczorem do gry wszedł alkohol i został z nimi do północy.

- Ej Polska, no właśnie.- zaczepił go Węgry.- Czemu tak często się z Niemcem spotykałeś? Raz u Ciebie, raz u niego. To jakaś kolejna próba podlizania się, czy Unia was zmusił?- zakończył tak wypowiedź kątem oka patrząc na pozostałych. Wszystkie oczy skierowały się na Polaka, a on nie wiedział co odpowiedzieć. No bo co to właściwie było? Przyjaźń, czy raczej zacieśnienie więzi w sojuszu? Sam nie umiał odpowiedzieć, jak mógłby w takim razie powiedzieć dla przyjaciół co się u niego dzieje?

- Nigdy się nie podlizywałem.- zaczął od razu.- A po za tym, próbujemy naprawić stracone lata, jakby naprawić jakoś relacje.- odpowiedziała mu cisza i prychnięcie Czeszki.

- Proszę Cię Polsko, tylko dlatego, że Niemcy ci się spodobał, odpuścisz reparacje wojenne i zapomnisz o historii?- zapytała dość zbulwersowana. 

- Serio Lengyelország? Nie poznaje Cię, ale że on?- komentuje również nieucieszony Węgry.

- Jest przystojny, przyznacie.- wciął się Słowak nie robiąc sobie wiele z owej zamieszki.

- No dobra, ale czy on umie dobrze traktować kogoś z takim dobrym sercem jak nasz Polska?- dopowiedziała Czechy, i Słowian by podziękował jej za te słowa, gdyby były to inne okoliczności.


----------------------------------------------------------

Heyy, przepraszam część druga będzie później

Bayy <33 

~𝓓𝓪𝓵𝓼𝔃𝔂 𝓫𝓲𝓮𝓰 𝓱𝓲𝓼𝓽𝓸𝓻𝓲𝓲~ //𝓖𝓮𝓻𝓹𝓸𝓵Where stories live. Discover now