𝓧𝓧𝓘𝓘𝓘. 𝓦𝔂𝓳𝓪𝓼́𝓷𝓲𝓮𝓷𝓲𝓪 𝓬𝔃. 𝓘𝓘

182 22 33
                                    

Równo o godzinie 15:00,  Polska usłyszał dzwonek do swoich drzwi. Nie musiał zgadywać kto to był, tylko jedna osoba, którą znał umiała być tak bardzo punktualna. 

Poszedł do wejścia, i otworzył drzwi na oścież, w progu widząc Germana. Uśmiechnął się lekko z ulgi, że wreszcie może widzieć jego personę.

- Hej, Niemcy.- przywitał go puszczając go w przejściu, aby dać mu wejść.

- Hallo Polen.- wszedł do środka, i zbliżył się do niego, po czym pochylił do niego, ale szybko się otrząsnął i poszedł w głąb apartamentu. Miał przy sobie duże, białe pudełko przeznaczone na pizze.

Białowłosy trochę zdezorientowany ruchem Niemiec, zamknął drzwi i podążył za nim. Zerknął na pudełko, które miał w dłoni. Czarnowłosy odłożył je na stół w kuchni i zatrzymał się odwracając do niego.

- Przyniosłem pizzę, myślałem, że jesteś głodny i nic nie jadłeś, więc.. - urwał nie wiedząc co dalej mówić.

- Oh dziękuje bardzo... siadaj.- Ruchem ręki wskazał mu na krzesło. I tak też zrobił Niemcy.

Było dość... niezręcznie. Oboje usiedli przy stole i rozkoszowali się pizzą, która przywiózł German. Biało-czerwony postanowił czekać, aż jego gość zje i raczy mu wytłumaczyć co się stało wczorajszej nocy na bankiecie. 

Kiedy obie personifikacje zjadły, siedziały w ciszy. Wiedzieli, że każde słowo, jakie miało teraz paść, poskutkowałoby i dużo wniosło na ich życie. W tej oto chwili miało się zmienić tak dużo...

Niemcy wstał z krzesła i poszedł w stronę balkonu, odsunął białe zasłony i rozejrzał się przyglądając widokowi miasta. Polak również to uczynił i znalazł się u jego boku podążając wzrokiem tam gdzie on. Po kilku sekundach wpatrywali się w siebie. German ujął dłoń Polski i kciukiem pogłaskał jego palec, na którym wciąż był sygnet od niego. Uśmiechnął się mając małą nadzieję.

- Nadal go nosisz...- ucieszył się, a Polska w odpowiedzi odwrócił wzrok i przytaknął cicho, nie wiedząc co jeszcze mógł odpowiedzieć.- Przyjechałem tu, żeby Cię przeprosić...- zaczął niepewnie nadal trzymając jego rękę. Nie chciał jej puszczać, stanowiła teraz w pewien sposób dla niego wsparcie.- Zanim cokolwiek powiesz, wiem, że nawaliłem i możesz być na mnie wściekły, to proszę, wysłuchaj mnie...- kontynuował, a Słowianin zapatrzył się w jego oczy słuchając każdego jego słowa. German wziął jego drugą dłoń, i teraz obie jego ręce trzymał w swoich. Chciał go mieć blisko siebie, wiedząc, że jest bezpieczny.  A Polak ulegał wszystkim jego ruchom.

- Słucham..- odpowiedział krótko.

Niemcy wziął wdech i zaczął.

-Nasze narody od zawsze się kłóciły, nigdy nie mogły znaleźć wspólnego języka. Po krzywdzie, której Ci wyrządziłem...- zatrzymał się na chwilę zwieszając wzrok i znów powracając do jego oczu.- Myślałem, że już nigdy mi nie wybaczysz... ale, na biesiadzie złapaliśmy wreszciwspólny język! Nie wiesz jak byłem szczęśliwy, nareszcie bo tylu tysiącleciach...Potem zostaliśmy przyjaciółmi.. bliskimi przyjaciółmi..- zamknął usta, ale po chwili znów kontynuował.- Dużo się o mnie dowiedziałeś, a ja o Tobie, Polen- wymówił jego imię najpiękniej jak potrafił.- Nie sądziłem, że doprowadzi mnie to.. aż tu- rozglądnął się, po czym znów wbił wzrok w niego.- Twoja osoba Polen, twój charakter, twoja twarzyczka, twoje słowa... doprowadziły mnie do czegoś, czego w ogóle bym się nie spodziewał...-odetchnął.

Polska patrzył na niego nie rozumiejąc, starał się zanalizować, co Niemcy próbował mu powiedzieć.

- Niemcy...-zaczął, ściskając jego ręce.-... dlaczego mnie w tedy pocałowałeś..?- zapytał krótko.

-..weil ich dich liebe, Polen..-odpowiedział patrząc mu głęboko w oczy. Polska wstrzymał oddech z ważenia, a Niemcy wziął wydech. Słowian z szeroko wytrzeszczonymi oczami wpatrywał się w te Germana, które również nie były za spokojne. - Zakochałem się w Tobie... To ty byłeś osobą, która mnie słuchała i chciała poznać.. dla Ciebie to mogło być zwyczajne traktowanie, a dla mnie uczucie, którego nie doświadczyłem...- przerwał spuszczając wzrok.

Czas się zatrzymał, nie miał sensu w tym momencie. Wszystko stanęło w miejscu, byli tylko Polska i Niemcy, trzymający się za ręce w apartamencie Słowiana w Warszawie na 11 piętrze i wyznający sobie miłość.

Białowłosy nie odezwał się przetwarzając słowa jego zachodniego sąsiada. Nie mógł nic z siebie wydusić z wrażenia.

- Wiem, że teraz musisz to przemyśleć, więc daje Ci czas...- zaczął niepewnie.- Chce, żebyś wszystko dokładnie przemyślał... i dał mi odpowiedź, co do twoich uczuć...

Biało-czerwony nic ni odpowiedział. Szarpały go silne emocje i co chwile zwiększały się. Niemcy widząc Polskę w tym stanie, bez słowa go przytulił na moment, a później ucałował jego dłonie, po czym wyszedł zostawiając Polaka z poplątanymi oraz pogubionymi myślami.

Faktycznie, już nigdy nic nie miałom być takie same...


--------------------------

Witam

Oto nasz przełomowy rozdział, wybaczcie jeśli są błędy i za szybko go napisałam. Przepraszam też za spóźnienie, ale trochę zajęło pisanie go.

Przetłumaczenie: "...ponieważ cię kocham, Polska.."

Dobrej nocy lub dniaa <33


~𝓓𝓪𝓵𝓼𝔃𝔂 𝓫𝓲𝓮𝓰 𝓱𝓲𝓼𝓽𝓸𝓻𝓲𝓲~ //𝓖𝓮𝓻𝓹𝓸𝓵Where stories live. Discover now