𝓧. 𝓚𝓸𝓵𝓮𝓳𝓷𝔂 𝔀𝔂𝓹𝓸𝓬𝔃𝔂𝓷𝓮𝓴 𝓬𝔃. 𝓘𝓘

281 20 36
                                    

Niemcy rozpakowywał się w swoim pokoju, jednak wiedział, że nie spędzi w nim ani jednej nocy.

We dwoje byli jak mieszanka wybuchowa.

Ciągle się z czegoś śmiali lub krytykowali. Ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało.

Zauważył, że po drugiej stronie domu stał niewielki, czerwony namiot, rozpalone już ognisko oraz dwa rozkładane krzesła blisko żarzącego ognia. Niedaleko tego kempingu stał, a na nim całe zapasy prowiantu na ten wieczór. Był chleb, kiełbasy i głównie mięso, ketchup oraz inne sosy, a nawet białe, słodkie pianki do pary z herbatnikami.

Te całe widowisko widział z okna jego tymczasowego pokoju. Po chwili widział też Polaka, który sprawdzał czy wszystko było już gotowe nie wiedząc, że jest obserwowany z okna przez czerwonookiego, który teraz lekko się uśmiechał, widząc krzątanie się białowłosego.

Das ist süss pomyślał.

I naprawdę tak uważał.

Cieszyło go, że Polska się o niego troszczył, i nieświadom on troszczył się od niego.

Oboje zasiedli przy ognisku piekąc przeróżne przysmaki i po prostu rozmawiając.

Może byli nudni, bo w końcu ciągle tylko spotykali się, rozmawiali i rozmawiali. Ale im to kompletnie wystarczyło.

Podczas ich rozmowa Polak zauważył, że czuje się dość swobodnie. I dręczyły go myśli spotkania służbowego we Francji, ani bal charytatywny, który zbliżał się wielkimi krokami, ani o świecie, który nadal na niego czyhał i zapewne przygotowywał mu nowe zadania i problemy. Przy Niemcu to wszystko znikało. Jakby jego zmartwienia to bańki mydlane, które German z łatwością przebijał. Jakby przenosił się z nim do innego świata, gdzie ból i smutek nie istnieją. Czuł się inaczej. Może też dziwniej, bo nie doświadczył nigdy tego. 

Przez swoje rozmyślenia, zatracił się w nich, tracąc kontakt z rzeczywistością, co oczywiście jego sąsiad zachodni zauważył.

- Gdzie jesteś?- zapytał.

Polska nie zrozumiał i popatrzył wokół. Był przecież ciągle w tym samym miejscu.

- Tutaj.-pokazał nie swe siedzenie palcem.

- Myślami jesteś gdzie indziej.- popatrzył na niego z ciekawością i troską w oczach.- Czasami chciałbym wiedzieć, gdzie odpływasz myślami.- Kiedy skończył zdanie oparł się o fotel wpatrując się w ciemne niebo. Na niebie widniało mało gwiazd, ale wciąż były zauważalne.

- Uwierz mi, nie chcesz.-prychnął, zastanawiając się bardziej nad jego osobą.

Niemcy. To był... to był Niemcy. 

Mógł napisać wypracowanie na kilkaset słów, lub nawet książkę o jego osobie, ale co on sam o nim myślał?

Już nad tym myślał. Niemcy był poważny, czasami w zaufanym gronie dowcipny, bystry, nonszalancki, inteligentny, oczytany, miły, przystojny... i tu stawiał wielokropek. Było coś, co wewnętrznie go blokowało do opasania jego osoby dogłębniej, jakby on sam siebie do tego nie dopuszczał. I też sam nie wiedział dlaczego. Znał opinie jego przyjaciół na temat Germana, ale jaka była jego opina? Jaki był jego punkt widzenia?

- To wszystko jest takie kurwa trudne.- sapnął i spuścił głowę, równocześnie zamykając oczy. Miał racje, dla niego to było trudne.

Niemcy widząc to, nie wiedząc jak zareagować, opuszkami palców pogładził go po ramieniu. Nie był nigdy dobry w pocieszaniu, i zwykle tego nie robił, ale widząc Słowiana w tym stanie, chciał coś zrobić. Musiał.

~𝓓𝓪𝓵𝓼𝔃𝔂 𝓫𝓲𝓮𝓰 𝓱𝓲𝓼𝓽𝓸𝓻𝓲𝓲~ //𝓖𝓮𝓻𝓹𝓸𝓵Où les histoires vivent. Découvrez maintenant