𝓥. 𝓢𝓹𝓸𝓽𝓴𝓪𝓷𝓲𝓮 𝔀 𝓻𝓮𝓼𝓽𝓪𝓾𝓻𝓪𝓬𝓳𝓲

343 24 49
                                    

Pobyt Polski w Brukseli nie trwał zbyt długo. Po zaledwie 3 dniach, miał zamiar lecieć do swojego ojczystego kraju. Jego plany zostały jednak rozwiane, kiedy dowiedział się, że jego nowy towarzysz, Niemcy, zaprosił go na kolację do restauracji, w której mieli  kontynuować swoją dyskusję, na temat życia w średniowieczu. 

Podczas ich pobytu w kawiarni znaleźli wspólny język. Nigdy nie mieli ze sobą bliskiej relacji, więc mogli opierać się tylko na opowieściach innych lub o spojrzeniach pełnych grozy, jakie dla siebie rzucali. Podczas tego spotkania, które trwało z dobre 3 godziny poznali swoje charaktery i stanowiska na pewne tematy. O dziwo, nie zgadzali się w  wielu rzeczach, to chętnie dyskutowali na jej temat. Polska uwielbiał dyskutować o powieściach, jakie przeczytał oraz o wierszach z drugim dnem, czyli właściwie fantastyce, natomiast Niemcy opierał się na realistyce i znał się na psychologii.

Tak wiele ich różniło, a i tak odnaleźli w sobie.. bratnią duszę? Najwyraźniej w ich przypadku, stwierdzenie: "Przeciwieństwa się przyciągają" się sprawdzało.

Kto by pomyślał, że te dwie dusze spotkają się na swoich drogach?

Polska aktualnie ubierał się w swój ulubiony komplet ubrań na "nie uroczystą" kolację. Nie był to luźny ani elegancki zestaw, ale była to biała koszula z kołnierzykiem w parze z czarnymi aksamitnymi spodniami, które sięgały mu do kostek. Białe włosy miał zaczesany po bokach. Jego stopy ozdabiały granatowe buty, które pasowały do jego kompletu ubrań. Na wszystko zarzucił długą, również granatową marynarkę, z mała pineską z jego barwami jego flagi, czyli biało-czerwona. Był to akurat deszczowy dzień, więc zabrał ze sobą elegancką parasolkę pożyczoną od kuzyna, Węgier jeszcze przed jego wyjazdem. On to zawsze wszystko miał ze sobą.

Kroczył z otwartą parasolką przez deszczowe uliczki Brukseli. Pomimo brzydkiej pogody, przedmieścia były przepełnione turystami i mieszkańcami, który nie robili siebie za wiele z panującej obecnie pogody. Choć było mokro i ciemno, to te miasto tętniło życiem.

Restauracja, do której German zaprosił Polskę była zaledwie kilkaset metrów stąd. Oczywiście, Słowian mógł zamówić taksówkę, tak jak zapewne zrobił to Niemcy, i dotrzeć na miejsce suchy, ale nie często przebywał w Brukseli. Pragnął zobaczyć stolicę Belgii. Uwielbiał on zwiedzać nowe miasta, podróżować i odkrywać nowe i nieznane mu tereny. 

Kiedy nawigacja w telefonie oznajmiła, że Polak znajduje się przed celem, myślał, że jego nawigator się zepsuł. Stał przed bardzo pięknym hotelem, który oczywiście dorównywał jego obecnym, jednak wiedział, że przed tym, którym stoi podają najlepsze jedzenie w Belgii. 

Wiedział o tym, ponieważ miał zaszczyt zjeść tam z Litwą, zaledwie 5 lat temu. Było po spotkaniu państw Unii Europejskiej, dlatego spędził cały wieczór na wyszukiwaniu odpowiedniego lokalu, do którego mógłby zaprosić kobietę. Owa restauracja w hotelu okazał się strzałem w 10! Miło spędził czas z przyjaciółką na rozmowie posilając się najlepszym jedzeniem jakim jedli. Rok później wybrał się tam z Czechami, Słowacją i Węgrami. Przez Grupę Wyszehradzką ta restauracja została okrzyknięta najlepszą, w jakiej jedli. 

Zdziwiło go, że Niemcy wybrał właśnie ten hotel. Z drugiej strony był szczęśliwy, że mógł znowu zjeść tutaj pieczonego łososia z warzywami i sosem serowym, i to w dodatku nie na jego rachunek.

Na wejściu czekała go obsługa, która składała się z 3 kobiet ubranych w służbowe spódniczki i jednego mężczyzny ubranego w granatową marynarkę z logiem firmy, w której pracował. Personel najwidoczniej spodziewał się jego przybycia, gdyż powitali go, kiedy tylko przystąpił progu. Dwie asystentki zabrały z jego ramion płaszcz i parasolkę, a trzecia kobieta kazała mu iść za sobą. Okazało się, że czarno-włosy wynajął ku jego zaskoczeniu oddzielną salę. Większość gości, czyli mała garstka ludzi, których było stać, żeby posilić się tu, natomiast Polska miał zaszczyt zasiąść w pomieszczeniu z jego nowym przyjacielem w drogiej restauracji i w dodatku w odosobnionej salce. Może to zdziwić, ale nie przejął się tym, odwrotnie. Cieszył się, że zdobył przechylność i zaufanie jego zachodniego sąsiada w tak krótkim czasie. Zawsze ekscytował się na myśl, że wystarczy jeden telefon do jednego z jego grona przyjaciół, by umówić się z nimi na spotkanie. Najwyraźniej szybko zyskiwał zaufanie ludzi, jaki i uosobień. 

~𝓓𝓪𝓵𝓼𝔃𝔂 𝓫𝓲𝓮𝓰 𝓱𝓲𝓼𝓽𝓸𝓻𝓲𝓲~ //𝓖𝓮𝓻𝓹𝓸𝓵Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang