Chapter 33 - KOLACJA Z TEŚCIAMI

475 82 71
                                    

~Witam^^ Udało się jednak dodać rozdział przed 21 ^ Życzę przyjemnego czytania ^^


Ryuchae w drodze do domu Jaechona, w którym od kilku dni przebywali jego rodzice, nie potrafił uspokoić niespokojnego serca, gdy szedł tuż obok Jeongguka. Słowa: Od tej pory przestaję ci wierzyć i dowiem się całej prawdy, nie potrafiły dać mu spokoju. No niby jak miał być spokojny, kiedy usłyszał coś takiego? Patrzył w kierunku Jaechona, który beztrosko szedł z Kim Taehyungiem u boku, nie zdając sobie sprawy, że wszystko, na co zapracowali, może zaraz się sypnąć.

Skończony idiota.

Idiota.

Przez jego chorą miłość wpadniemy.

Nie mógł przestać przeklinać w myślach Jaechona, który według niego przestawał panować nad sytuacją. Wiedział, że jeśli mężczyznę pochłoną chore żądze, zrobi się naprawdę niebezpiecznie. Musiał za wszelką cenę odsunąć Jeongguka od aktora, zanim będzie za późno. Nie chciał przez błędy Jaechona odpowiedzieć za czyny w przeszłości, a również pozwolić, aby Jeongguk odszedł do Kim Taehyunga. Skoro osiem lat temu potrafił wraz z Jaechonem zniszczyć ich przyjaźń, to i tym razem się uda. Musiał po prostu pozostać spokojny i nie dać się podejrzeniom Jeongguka. Może wtedy przestanie w niego wątpić.

Czwórka weszła do pięknego domu, w którym służba zajęła się ich płaszczami. Taehyung niepewnie zerknął w kierunku dowódcy, którego twarz pozostawała zimna. Nie potrafił odczytać tego wyrazu, jednak obawiał się, że może być na niego zły. Nie mógł wybrać Jeongguka przed wyjściem z jednostki. Gdyby to zrobił, Jaechon zemściłby się na nim. Nie chciał, aby ktokolwiek ujrzał nagrania. Musiał przez to się podporządkować dla własnego dobra. Chciał myśleć o Jeongguku, ale w tej chwili przez jego serce przemawiał egoizm. Musiał chronić samego siebie, bo jeśli nie on się ochroni, to nikt nie przyjdzie mu z pomocą. Tego właśnie doświadczył w przeszłości... Nie miał nikogo, kto zdołałby mu pomóc i nikt niczego nie dostrzegł, pomimo wielu sygnałów. Nawet rodzice w tej kwestii zawiedli. Nie winił ich, właśnie nikogo nie winił. Sam był sobie winien takiego losu.

— Chodź — usłyszał przy uchu głos Jaechona. Chcąc czy nie chcąc, udał się za nim do jadalni, w której oczekiwali ich przyjścia rodzice mężczyzny.

— Jaechon kochanie, widzę, że udało ci się go sprowadzić — rzekła kobieta, a brwi Taehyunga na widok kobiety ostro się zaciągnęły, niczym dwa miecze gotowe w każdej chwili dźgnąć ofiarę. Matka Jaechona, kobieta o wyniosłej postawie i szorstkim uosobieniu. Na pozór wydaje się osobą o przyjaznym podejściu, jednak Taehyung swoje wiedział na jej temat, co również tyczyło się ojca Jaechona. Prezes najsławniejszej marki elektronicznej w Korei Południowej, jak i na świecie. Jaechon od narodzin miał życie usłane różami i od czasu odcięcia pępowiny pisana była mu rola przyszłego prezesa. Jednak Kim Taehyung nigdy nie patrzył materialnie na ludzi, tak samo jego rodzice. Wychowany został tak, aby szanować innych i dostrzegać piękno samo w sobie. Pieniądze były dla Jaechona wszystkim, ponieważ nauczony został, że za nie może kupić wszystko, a w tym godność człowieka. Właśnie w ten sposób stał się jego ofiarą, ponieważ słowo "obrzydliwy" i ignorancja jego statusu sprawiły, że obudziła się w nim żądza dominacji. — Taehyung dawno się nie widzieliśmy — zbliżyła się do aktora, chcąc go powitać, jednak na jej krok Taehyung odsunął się, posyłając jej pełne urazy spojrzenie. — Och... I Jeongguka przyprowadziłeś z Ryuchae — szybko wyszła z opresji odrzucenia, witając dwójkę.

— Witam pani Lee, dawno się nie widzieliśmy — rzekł sympatycznie dowódca Jeon.

— Jak sobie radzisz w jednostce? — zapytał pan Lee.

Wieczna Obietnica~ J.JK & K.ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz