Chapter 20 - POŚWIĘCENIE NAJLEPSZEGO PRZYJACIELA

539 72 59
                                    

~ Witam ^^ Wracam po egzaminach :D Ustne zaliczone, choć miałam nadzieję, że polski pójdzie mi lepiej to nie poszło najgorzej, jednak angielski poszedł mi znacznie lepiej, co jest śmieszne ;-; Do polskiego znacznie więcej czasu poświęciłam, być może stres mnie przerósł. W każdym razie, dziękuje wszystkim za wsparcie ^^/ Rozdział napisany długi, aby wam umilić wieczór ^^ Miłego czytania <3

Oddech Taehyunga zwolnił, spotykając od bardzo dawna niewidzianego mężczyznę, który przywoływał fale ognistych wspomnień, wypalających duszę na popiół. Palce drżały w emocjach, jednak jego wzrok nie skupił na nim swojej uwagi. Patrzył na osobę za jego plecami, nie zwracając szczególnej uwagi na niebieskowlosego chłopaka. Taehyung w duszy dziękował, że nie zwrócił jego uwagi, przez co bez słowa odszedł, kierując się prosto do windy. Jaechon spojrzał w stronę chłopaka, którego kolor włosów raził w oczy, słysząc, co nieco o nim od Ryuchae, który obawiał się nieznajomego chłopaka. Jednak był to prosty chłopak, w dodatku z wagą wzroku, nie strzępił wzroku na okularników, przez co szybko wrócił oczami do Jeongguka, który nie ukrywał zdziwienia na jego widok.
— Mówiłeś, że za miesiąc wracasz — rzekł, uśmiechając się wesoło.

— Nie mogę zrobić przyjaciołom niespodzianki? — zapytał, witając się w uścisku z Jeonggukiem, który wpuścił mężczyznę do środka. — To jest ten chłopak, o którym mówił Ryuchae? — zapytał, gdy kierowali się do salonu.

— Tak. Widzę, że Ryuchae na wszystko się tobie skarży — rzekł, zasiadając na sofie, a Jaechon zajął miejsce na wygodnym fotelu, zakładając nogę na nogę, by wyciągnąć z kieszeni spodni blanta, którego odpalił, zaciągając się odurzającym dymem. — Nigdy go nie poznał, a już robi sceny.

— Martwi się i mu odwala. Nie wiesz, co w takim momencie robić, żeby go uspokoić? Muszę cię tego uczyć, Jeongguk? — uniósł brew.

— Nie.

— Chyba nie interesuje cię ten chłopak, co wyszedł? — zapytał, a ciemnowłosy dowódca, odwrócił wzrok. — Proszę cię, nie ma na co spojrzeć — parsknął, a brwi dowódcy się zmarszczyły.

— Nie masz racji! — podniósł w rozdrażnieniu głos, a Jaechon uniósł w zdumieniu brwi. — Kitae jest miłą i dobrą osobą, szczególnie piękną...

— Jest okularnikiem

— I? Co to ma do rzeczy? — zapytał, nie mogąc uwierzyć, że Jaechon wciąż jest pod tym względem niedojrzały. — Nie dbam o to. Dla mnie liczy się to, że czuję się z nim dobrze. Czuję się, jak niegdyś z... — urwał, nie chcąc nawet wymawiać tego imienia, a tym bardziej obrazić Kitae tym porównaniem. Jaechon patrzył na niego z wysoko uniesionymi brwiami, po czym przyłożył do podbródka palec, głęboko nad czymś myśląc. — W każdym razie nie wtrącaj się w to, a jak już chcesz, to mnie wesprzyj.

— Wiesz, że możesz liczyć na moje wsparcie i dyskrecję. Widzę, że zauroczyłeś tą dupą i nieźle cię to trafiło — rzekł z rozbawieniem. Jeongguk nie ukrywał uśmiechu, który sprawiał, że wyglądał niczym młodzieniec, którym niegdyś był. Nic nie mógł poradzić na to, że Kitae wzbudzał w nim uczucia, których dawno nie odczuwał.

— Musisz go poznać i sam przekonasz się, że jest wspaniałą osobą — rzekł, a Jaechon mimo wszystko wyglądał na sceptycznego.

— Dopiero wróciłem, ale w sobotę zrobię imprezę z okazji mojego powrotu. Zaproś go. Tobie i tak nie przeszkadza fakt, że Ryuchae będzie obecny. Nie ukrywasz się z tym zauroczeniem, więc śmiało możesz go zaprosić. Poznam go i ocenię dla ciebie — rzekł, zakładając beztrosko ręce na kark.

— Dziękuję, na pewno go zaproszę. Mów lepiej, dlaczego tak szybko wróciłeś? Miesiąc jeszcze nie minął — zauważył, a mężczyzna zaciągnął się skrętem. Jego oczy były przekrwawione, a źrenice poszerzone.

Wieczna Obietnica~ J.JK & K.ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz