Chapter 5 - OBIECAŁEŚ

464 66 29
                                    

~ Witam^^ Muszę znów was rozpieścić ^^

Taehyung przybiegł na zbiórkę, stając w szeregu, trzymając dłoń z prezerwatywą schowną głęboko w kieszeni. Stojący Jeon przyglądał się z chytrością aktorowi, ignorując zmieszane spojrzenia uczestników na widok jego przebarwionej czerwonymi plamami twarzy. Stojący obok dowódca Min, nie potrafił oderwać z niego wzroku. — A tobie, co się stało w ryj?

— Nawet nie pytaj. Dałem się złapać na intrygę laleczki. Nie doceniłem wroga — mruknął z chłodem, a Min parsknął śmiechem.

— Faktycznie. Jeśli nie chodzi o siłę fizyczną, musisz uważać na Kima. Może siłą ci nie dorównuje, co nie znaczy, że możesz go lekceważyć — poklepał po ramieniu dowódcę.

— Wiem. Dlatego mu się odwdzięczyłem.

— Jak?

— Sam się przekonasz — rzekł dumnie, po czym spojrzał na całą czterdziestkę. — Mam nadzieję, że przez noc wypoczęliście, bo dziś czeka was prawdziwe wyzwanie — oznajmił, a wszystkie oczy patrzyły na drążki i leżące pod nimi opony. — Będziecie się podciągać, jako grupa musicie zrobić sto podciągnięć. Zostańcie w grupach, które wczoraj utworzyliście — dodał, a Taehyung oblał się zimnym potem. Cóż za niekomfortowa sytuacja. Jeongguk przygotował go na kompromitacje i to na oczach całej grupy. Jak miał się podciągać tak, aby nikt nie zauważył prezerwatywy na jego dłoni? Zdenerwowany podniósł dłoń, rzecz jasna tą, w której niczego nie ma przyklejonego. — Słucham, szeregowy Kim.

— Czy istnieje możliwość rezygnacji z zadania? — zapytał, a wszystkie oczy zwróciły się ku jego osobie.

— Żarty sobie ze mnie stroisz?! — zapytał ostro.

— Jestem poważny, dowódco Jeon. Brzuch mnie boli — zdecydował się insynuować chorobę.

— A ja myślę, że ściemniasz. Czy to fair wobec tych, którzy również po wczorajszej trasie czują się obolali i nie narzekają na ból? — zapytał, robiąc z aktora wroga wśród uczestników.

— No nie, ale...

— Jeszcze jakieś, ale? Proszę cię. Przestań kurwa rżnąć księżniczkę! — krzyknął ostro, a Taehyung zacisnął wargi.

— Nie może dowódca mówić grzeczniej? — drążył dalej, nie znając umiaru. Nie wiedział jednak, że jedynie sobie szkodzi. Kwestionowanie decyzji dowódcy nie powinno się podważać, przez co cała grupa Jimina, pokręcała głową, chcąc dać mu do zrozumienia, aby zaprzestał.

— Masz śmiałość — rzekł Jeon, zatrzymując się tuż przed nim. Aktor spoglądał na mężczyznę spod wachlarza rzęs, nie okazując strachu. — Chyba ci się maniery królewskie z kurewskimi pomyliły! — wykrzyczał mu twarz. — Na ziemię i sto pompek za karę dla całej grupy Jimina! — dodał, odchodząc od aktora. Taehyung słyszał jęki chłopaków, którym ani trochę nie podobała się kara.

— Ty księżniczka! — krzyknął rozzłoszczony Kihyun. — Nie wiesz, kiedy utkać usta?!

— Nie bądź wredny, Ki — westchnął Wonho. — Wykonajmy sto pompek, a potem weźmy się za zadanie.

Taehyung patrzył, jak cała grupa wykonuje pompki, a pozostałe grupy rozpoczynają dzisiejsze zadanie. Westchnął zrezygnowany, widząc, że jedynie zaszkodził własnej grupie, przez co spędzą tu większość czasu. Klęknął, spoglądając na dłoń z prezerwatywą, którą dostrzegło bystre oko Jimina.

— Ktoś ci przykleił prezerwatywę? — zapytał rozbawiony, a wszystkie oczy zwróciły się na Taehyunga.

— Kto ci to zrobił? — zapytał Seojoon.

Wieczna Obietnica~ J.JK & K.ThWhere stories live. Discover now