- Jak dla mnie obie strony są wspaniałe. - pogłaskał mnie po ramieniu.

~ Żałuj, że nie widzisz miny Thora ~ zaśmiał się Venom ~ Wygląda jakby chciał zdzielić Kapitana w twarz.

- Chce żebyś poznała moich przyjaciół. - Stanął obok. - Znaczy ty już jednego znasz. - Poprawił się. - Możecie wyjść.

Zza rogu znów wyłoniła się postawna, wysoka sylwetka i druga, już nie tak umięśniona. Z cienia wyszedł jakiś ciemnoskóry facet i Barnes. Mój partner. Najlepszy agent do zabijania. Zimowy Żołnierz.

- Barnes. - zagaiłam.

- Jak dobrze cię widzieć, mała. - Powstrzymując łzy, przylgnęłam do długowłosego mężczyzny, z którym przeżyłam tyle chwil. - Pamiętam swoje dawne życie. Całe.

- Ja też. - Szepnęłam mu do ucha.

Jego metalowe ramię, zresztą jak za każdym razem, trochę za mocno mnie ścisnęło. Mój partner z zawodu wyczuł to i rozluźnił uścisk.

- Nadal nie umiem wyczuć ramienia. - Zażartował. - Jak się czujesz? Venom dalej tu jest?

- Dobrze i tak nadal truje mi dupę.

~ O ty! Ostrzegam cię. Twoja wątroba wygląda smakowicie, więc lepiej uważaj na słowa. ~

Przeżyłam z Buckym tyle akcji, a on dalej był taki sam. Zawsze się o mnie martwił, a ja o niego. Byliśmy swoimi stróżami. Niestety musiałam go okłamywać, bo nigdy nie powiedziałam mu, jak wyglądało kiedyś jego życie. Musiałam milczeć inaczej Hydra podjęła się okropnych działań. Nie skończyłoby się na wymazywaniu pamięci i metalowym ramieniu. Zrobiliby z niego istnego potwora.

- Kto ci pomógł? - Spytałam, gdy się od siebie oddaliliśmy.

- Wakanda. To mocno rozwinięta cywilizacja, która ukrywa się przed resztą świata. Mają tam złoża vibranium i technologie o jakiej ci się śniło.

Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam. Chociaż... kiedyś spotkałam się z facetem, który był dostawcą vibranium. Mówił coś o jakimś plemieniu, od którego go ukradł. Jednak szczerze mówiąc wtedy wzięłam go za debila o niespełna rozumu.

- A jak ty odzyskałaś pamięć? - spytał Bucky.

- Thor zabrał mnie do Asgardu i tam mi pomogli.

- Byłaś w królestwie bogów, ale zazdro! - Nie wiem kiedy, ale Peter stał obok mnie. - Poopowiadasz? Jak tam jest? Czy to prawda, że jedzą ambrozję i piją nektar?

- Za dużo pytań, Peter.

- Pamiętasz moje imię! - Podekscytował się.

- Może zapamiętasz i moje imię. Sam Wilson. - Wyciągnął do mnie dłoń ciemnoskóry mężczyzna. Odwzajemniłam gest.

- Postaram się. - Odparłam z uśmiechem.

Usiadłam z ekipą na kanapie. Kapitan zaczął opowieść o tym, dlaczego go tu nie było. O tym jak złapał Bucky'ego. Była to na prawdę ciekawa opowieść, ale nie mogłam już wytrzymać z głodem i pod pretekstem pójścia do łazienki udałam się do kuchni.

~ Ale jestem głodny. ~

- Wiem, powtarzasz to co trzy minuty.

~ A ty i tak mnie ignorujesz. ~ Odparł pochmurnie. ~

- Zajmijmy się jedzeniem, bo mamy mało czasu.

Wyciągnęłam resztki kurczaka, kanapki z szynką i ziemniaczki opieczone na patelni. To powinno starczyć.

- Czyli to ty opróżnisz lodówkę. - Ktoś mnie przyłapał. - A wszyscy osądzili o to mnie.

Obróciłam się do mężczyzny, którym był Thor. Nie przestawałam jeść.

- Nie mów innym. - Wysepleniłam obgryzając kość kurczaka.

- Co? Nie zrozumiałem. Połóż tę kość. - Zabrał mi jedzenie z ręki.

- To jest moje! - Powiedziałam połączonym głosem z Venomem.

Moje ciało pokryła czarna maź. Venom przejął kontrole. Teraz było niebezpiecznie.

~ Jak śmiesz zabierać moje jedzenie? ~ Złapał Thora za szyje i przyszpilił go do ściany. ~ Odpowiedz! ~

- Elizabeth? Odstaw mnie na miejsce. - Rozkazał.

~ Nazywaj nas Venom, fajtłapo. ~ Zacisnął delikatnie rękę. ~ Zawsze zastanawiałem się jak smakuje Bóg. Co ty na to? ~

- Nie jesteś w stanie mnie skrzywdzić. - Zaśmiał się blondyn.

~ Zobaczymy ~ Venom wyciągnął swój język i polizał twarz Thora. ~

- Nie, Venom. Tak nie można. - odparłam.

~ Jestem głodny mózgów! ~

- Jemy tylko złych ludzi. Poczekaj aż dowiemy się gdzie znajduje się Dreykov.

Kosmita mruknął i odstawił blondyna. Venom oddał mi ciało.

~ Jesteś mi winna przysługę. ~

Thor patrzył na mnie, jak na kogoś niespełna rozumu. Nie lubiłam takiego wzroku.

- Przykro mi za to co tu zaszło.

- To nic takiego. Przyszedłem by przekazać ci informacje. - Rozluźnił się. - Jarvis przekazał, że Pepper pękła.

Milczący rudzielec pękł, normalnie miód dla moich uszu.

- Muszę dokończyć. - Wskazałam na pozostałości jedzenia. - Pójdę tam w drugiej kolejności.

- Nie przeszkadzaj sobie.

Zostawił nas samych.

- Jak mogłeś chcieć zjeść Thora? - wyrzuciłam z pretensją.

~ Chciałem zobaczyć twoją reakcje. ~ uniosłam brew do góry. ~ Upewniłem się, że go lubisz. ~

- Chyba chcesz zarobić guza, mamy zachowywać się jak normalni ludzie.

~ Ja jestem normalny, to ty zachowujesz się jakby ci czegoś brakowało. Próbujesz wrócić do swojego marnego życia, ale jestem z tobą połączony, więc pogódź się z tym, że twoje życie jest teraz zajebiste. ~ Wykrztusił z siebie. ~

- Tak, bo super jest mieć moce i zamieniać się od czasu do czasu w potwora, który chce wszystkich zeżreć. - Skonfrontowałam. - Bo nie jest też tak, że mam małe problemy z agresją i nie jest tak, że marzę o zabijaniu, ćwiartowaniu i o wszelakich możliwych sposobów zabójstwa.

~ Dlatego jesteśmy połączeni. Marzymy o tym samym. ~ Wzruszył się. ~ Przypominam, że nadal umiesz budować te swoje bronie. Robiłaś je na potęgę w Hydrze. ~

Moje wynalazki są w rękach zbirów. Czy to dobrze?

------------
Pozdrawiam <33

Napiszcie co sądzicie o dotychczasowej akcji. 😉

Symbiotyczna Relacja | AvengersWhere stories live. Discover now