Rozdział 36

84 4 1
                                    

Pov. Tony

Czuję się zdradzony.

Czuję że ktoś kogo znałem jest dla mnie obcą osobą.

Czuję że żyję w jakieś jebanej fantazji.

Gdyby nie kamery żyłbym nadal w błędzie. Nigdy bym się nie dowiedział jak fałszywa może być osoba będąca ze mną tak blisko.

- Tony, jesteś pewny że te nagrania nie są sfałszowane? - głos Natashy rozwiał moje myśli

- Chciałbym żeby były sfałszowane, ale nie są. - westchnąłem

- Nie sądzisz że Elizabeth specjalnie powiedziała tyle szczegółów? - spojrzałem na nią pytająco - Zobaczmy jeszcze raz nagranie. 

- Pepper, moja ulubiona pomocnica Hydry, zrobiłaś to co ci kazałam? 

- Nie, najpierw chciałam zobaczyć ciebie.

- A więc widzisz. - uśmiechnęła się Elizabeth - Radze ci załatwić te kamery jak najszybciej, bo twój mężulek o ile dalej nim jest, zobaczy i się dowie że go zdradziłaś. Dowie się co zrobiłaś z dzieckiem, a tego nie da się wybaczyć. 

- Nie bądź taka pewna, mam wszystko pod kontrolą.

- To jak opaliłaś laserem twarz swojej córki też miałaś pod kontrolą? Hydra pomogła ci to zatuszować porwaniem, a Stark żyję z poczuciem winy. Rany, jesteś naprawdę dobra w udawaniu! Szkoda że nie poznałam się z twoją znienawidzoną pociechą, ciekawe w kogo się wdała...

- Przestań. - przerwała jej.

- Widzisz w nocy jej postać? Widzisz jej całą piękną twarz zamieniającą się w straszydło? - zamyśliła się na chwile po czym dodała - Chciałabym sobie to wyobrazić jednak nigdy nie widziałam twarzy twojej córeczki bez tego co jej zrobiłaś. Tyle krwi...  - przerwała - Prawda jest taka że ten kto ją widział nigdy by jej nie poznał. - zaśmiała się - Łzy tutaj moja droga nie pomogą.

Wtedy wbiegłem z Natashą. Teraz już wiem czemu Potts miała łzy w oczach.

- Elizabeth powiedziała że Potts pomaga Hydrze, że ona stoi za zniknięciem waszej córki ale jak widzimy musieli Elizie wmówić parę rzeczy np. o rzekomej śmierci młodej. - spojrzała na mnie - Ale to wszystko klei się w całość. Pepper nas zdradziła i dołączyła do Hydry. A Elizabeth mówiąc tyle szczegółów zapewniła się że Potts zajmie się kamerami.

- Tyle lat mijało, a ona udawała. Ile lat musiała czekać by wypełnić swój plan? Co ją skłoniło by zostać i to zrobić? - zadawałem pytania na które mogła odpowiedzieć tylko Potts.

- Tony, wiem co chcesz teraz zrobić ale nie możemy jej tak po prostu o to zapytać.

- No wiem. Ale kurwa nie myślałem że Pepper jest do tego zdolna.

- Chyba nikt tak nie myślał. Obmyślimy plan jak zmusić Pepper do gadania, do jej powrotu jest jeszcze sporo czasu. 

- Muszę chyba odpocząć. Rozluźnić się. - rudowłosa zrozumiale pokiwała głową.

Wyszedłem na dwór, a towarzyszący mi wiatr owiewał kojąco moje włosy. Wsiadłem do swojego Audi R8 i z piskiem opon odjechałem, wprawdzie nie wiedziałem gdzie dokładnie chce dojechać, ale tylko jazda dawała mi spokój. Wjechałem na bardziej lesiste drogi, były idealne do szybkiej jazdy - mało ruchliwe, a na dodatek zrobione z asfaltu.

Jak matka może nie kochać swojego dziecka? Jak może zesłać na własną pociechę tyle bólu i cierpienia?

Na samą myśl o Potts wcisnąłem gaz mocniej. Najgorsze że jak się z nią zobaczę będę musiał udawać że nic nie wiem. 

Nie używałem hamulca na zakrętach, jedynie co robiłem to dociskałem gazu. Jechałem  jak debil, ale nie chciałem stawać. Byłem tak cholernie wściekły i smutny jednocześnie. 

Przede mną ukazał się cholernie ostry zakręt, więc wcisnąłem hamulec, ale on kurwa nie zadziałał! Japierdole, nacisnąłem kilkukrotnie hamulec - nadal nic.  

Ostro skręciłem w lewo, a samochód przechylił się na dwa boczne kółka po czym zaczął koziołkować. Boczna szyba pękła od uderzenia w ziemie, raniąc przy tym moją twarz. Świat wirował i mimo iż trwało to kilkadziesiąt sekund, czułem jakby trwało dłużej. 

Ostatnie co zarejestrowałem to jak konar drzewa wbił się w przednią szybę. 

-----------------

Pozdrawiam. 

Symbiotyczna Relacja | AvengersWhere stories live. Discover now