Rozdział 33

104 7 2
                                    

Pov. Tony

Gorąc rozlał się po moim wnętrzu, odchylając kolejną szklankę z wymarzoną szkocką.

Podniosłem butelkę by nalać sobie kolejną dawkę. Przechylając butelkę okazało się że jest pusta. Ani kropli.

Przeklnąłem pod nosem podnosząc się z trudem. Odszedłem od biurka w kierunku prywatnego barku.

Musiałbym kupić kolejne trunki by zapełnić braki. Z każdym dniem jest coraz to więcej luk...

Przejechałem palcem po butelkach szukając tego jedynego. Znalazłem - Tequila. 100% blue agave, jedna z lepszych na rynku.

Chwyciłem ją i ledwo co położyłem kolejny krok prawie się przewróciłem. Cholerne narzędzia, musiałbym też tu kiedyś posprzątać - pracownia to przecież rzecz święta. Powoli usiadłem w swoim fotelu obok biurka.

Stwierdziłem że po co się pierdolić z nalewaniem do szklanki więc pociągnąłem tequilę prosto z butelki.

Dzisiaj przez moje gardło przeleciało już tyle alkoholu że nawet nie poczułem pieczenia które zazwyczaj przy tym występuje. Moja głowa opadła na moje ramie, przymknąłem oczy - może dzisiaj zasnę...

- Tony! Co żeś ze sobą zrobił?! - ten niespodziewany krzyk zadziałał na moją głowę jak uderzenie w nią młotkiem.

- Ciszej... - odezwałem się nie otwierając oczu.

- To właśnie robisz przez ostatnie sześć dni? - ten wkurzający głos należał do Natashy.

Jezu czemu ona nie mogła przyjść jutro albo w ogóle?

- Nie? Friday nadal poszukuje Kapitana i Falcona... - niedane było mi dokończyć.

Kobiety...

- Znaleźliśmy Elizabeth, a ty nadal pijesz. Popatrz na mnie gdy do ciebie mówię. - otworzyłem z trudem oczy i zobaczyłem kucającą przede mną Romanoff. - Wiemy że Elizabeth żyje i że prawdopodobnie zabrał ją Thor...

- Rogers i Sam też zniknęli, co jeśli są czymś związani z Hydrą. Co jeśli moja córka została porwana i zmieniona przez nich?

- Steve nigdy by nie skrzywdził Elizabeth. Nigdy. Szybciej by się sam poświęcił niż dałby ją skrzywdzić. Wiesz o tym. - Dotknęła moje udo. - Czujesz się winny, ale twoje ego nie pozwala ci tak myśleć więc próbujesz obarczyć winą kogoś innego.

- Martwię się o nią. Co jeśli coś się jej stanie przy Thorze?

- Thor jako pierwszy zaproponował pomoc. Jako szpieg zdradzę ci że Thor nigdy by nawet nie pomyślał żeby ją skrzywdzić.

- Skąd wiesz?

- Oczy nie kłamią. - przygryzła wewnętrzną część policzka - Kapitan znikł gdy przyleciał twój oddział pomocniczy. Satelita zdołała go wychwycić do pewnego momentu. Był z nim Falcon i ktoś jeszcze.

- Kto?

Wzruszyła rękoma.

- Musisz mi pomóc jeśli chcesz się dowiedzieć dlaczego Kapitan znikł bez słowa.

Natasha wstała i zabrała moją tequilę na co wydałem pomruk. Nie przejmując się moim niezadowoleniem po prostu wzięła jej łyk prosto z butelki.

- Tobie już wystarczy. - wskazała na mnie butelką - Jutro chce cię w stu procentach trzeźwego, rozumiesz?

- Tak, ruda zołzo.

Zostawiła mnie samego.

Czas wytrzeźwieć.

***

Jeśli myślicie że wasze decyzje nie wpływają na to co stanie się później głęboko się mylicie. Ta suka wróci z podwójną siłą.

Czuję jakby moja głowa brała udział w walce w klatce i przegrała z kredensem. To już moja trzecia tabletka przeciwbólowa, a dopiero jest ranek.

- Tony masz to o co cię prosiłam?

- Tak mam twoją kawę, Nat. - podałem jej gorący kubek. - To czym chcesz się zająć?

- Ja muszę sprawdzić jedno miejsce, a ty zajmiesz się przeglądaniem czy nie ma jakiś wskazówek dotyczących Elizy.

- Dobra. A o jakim miejscu mówisz?

- Nie mogę ci powiedzieć.

- Och... Aleś ty tajemnicza. - przewróciłem oczyma i upiłem łyk swojej kawy.

- Masz pracować a nie się obijać rozumiesz? - tknęła mnie w pierś swoim palcem. - Wrócę gdzieś za dwie godziny.

Gdy wyszła dotknąłem się za lewą pierś.

Dopiłem kawę i usiadłem przed swoim komputerem. Sprawdzę jeszcze raz zapisy z kamer.

- Cholera! Te pliki wcale nie są usunięte, jakiś debil ukrył to specjalnie i zaszyfrował by wyglądały na usunięte. - powiedziałem do siebie.

Zacząłem rozkodowywanie jednego z kilku plików.

Czułem że skądś kojarzę te skrypty, ale miałem pustkę. Skończyłem po kilkunastu minutach rozkodowywanie pierwszego pliku.

- Friday zajmij się resztą.

- Już się robi szefie.

Zobaczmy co takiego pokaże pierwsza z kamer.

Jak się okazało była to kamera z celi Elizy, rozmawiała o czymś z Pepper, a później weszliśmy z Natashą.

- Da się włączyć głos?

- To potrwa trochę dłużej, szefie. Udało mi się rozszyfrować plik z pokoju kamer.

- Dawaj go.

Film się włączył a ja zobaczyłem osobę wchodzącą do pomieszczenia które uprzednio opuściła dwójka moich ludzi przez alarm wywołany wybuchem na parkingu.

Zrobiłem zooma na twarz tajemniczej osoby, poprawiłem jakość i o mało nie spadłem ze stołka.

To nie możliwe do cholery!

------------

Mam nadzieje że się spodobało <33
Zachęcam do zostawienia ⭐ i komentarza

Symbiotyczna Relacja | AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz