Rozdział 27

116 5 1
                                    

Pov. Tony

- Daj mi spokój Nat, Pepper pieprzyła mi o tym wystarczająco dużo by zaczęło wychodzić mi to bokiem. 

- Najwyraźniej za mało, potrzebujemy cię Tony. -  czułem się jak na kazaniu kiedy pierwszy raz wróciłem do domu pijany. - Załamałeś się Tony. Ciągle widzę cię z pełną szklanką szkockiej. Lubiłeś popić ale nigdy aż tak.

- Jeśli chcesz nazwać mnie alkoholikiem to proszę bardzo, ale przypominam że firma podwoiła, jak nie potroiła zyski. Zgadnij dzięki komu. - wskazałem kciukami na mnie. - Kto pomógł biednym studentom z MIT? - ponowiłem gest.

- Czyli nie widzisz w sobie żadnego nałogu, problemu?

- Nie, jestem idealny jak zawsze. A teraz daj mi pracować. 

- Myślę że Elizabeth przeżyła. - posłałem jej ostrzegawcze spojrzenie. - Kamera w Moskwie uchwyciła kobietę bardzo podobną do niej, tak samo było trzy miesiące temu w Warszawie. Nie sądzę by to był przypadek. 

- Masz przy sobie zdjęcia? - spytałem a ona pokiwała głową podając mi je.

Zdjęcia były lekko rozmazane jednak nie przeszkadzało to w rozpoznaniu twarzy. Jezu... To ona? Moja mała córeczka. Kamera uchwyciła na zdjęciu ją idącą z jakimś facetem, mieli poważne miny i prawdopodobnie prowadzili rozmowę bo mężczyzna miał otwarte usta.

Łzy wezbrały mi się w oczach.

- Jak to możliwe... Przewróciłem cały świat próbując ją znaleźć... - odparłem załamanym głosem - Minęły dwa cholerne lata... 

- Cokolwiek teraz robi, nie może być to legalne. - wygiąłem brwi do góry - W miejscach których uchwyciła ją kamera zastawano trupy. Zabite z tej samej broni, rosyjskiej broni. Z doświadczenia wiem że to nie przypadek.

- Kim jest ten facet obok niej?

- Carl Creel. Przeprowadziłam sobie z nim miłą rozmowę i wygadał się. Powiedział że należy do Hydry i że szykują coś wielkiego. Nie powiedział jednak żadnych szczegółów. Przepytałam Wandę, niestety nic. Myślę, że Rogers powinien wiedzieć coś więcej, walczył z nimi w czasie drugiej wojny światowej. 

- Chcesz bym z nim pomówił, tak? - pokiwała głową - Zrób to ty, ja nie mam z nim dobrych stosunków jak wiesz. 

- Czas je naprawić. Nie zrobię za ciebie wszystkiego, Tony. - odwróciła się i wyszła z mojego biura.

Sięgnąłem po szklankę z szkocką i upiłem łyk. Przyjemny gorąc rozpłynął się po moim wnętrzu.

- Friday, jakim cudem nie dostałem żadnej informacji na temat Elizabeth? - spytałem spokojnie. 

- Ten rozkaz został wyłączony, sir.

- Jak to, kurwa, wyłączony?! - krzyknąłem. - Kto to zrobił?

- Nie wiem. Pliki zostały uszkodzone.

- Kurwa. - syknąłem wściekle i ścisnąłem czubek nosa. - Wznów poszukiwania, chce wiedzieć wszystko. Spróbuj też odzyskać te pliki.

- Tak jest, sir.

Próbowałem wrócić do swojej pracy, ale nie mogłem. Wyszedłem z biura, ubrałem zbroje Iron Mana i wyleciałem na zwiady. W międzyczasie zadzwonił do mnie nieznany numer, postanowiłem odebrać.

- Panie Stark, złoczyńca z super mocami niszczy główną ulicę! - Krzyk młodego chłopaka obił mi się o uszy. - Avengers jest potrzebne!

Rozpoznałem głos Petera, mojego podopiecznego. Pracuje u mnie na "stażu".

Symbiotyczna Relacja | AvengersWhere stories live. Discover now