Rozdział 15

280 10 2
                                    

Lot minął bez problemowo. Szofer zawiózł nas do willi znajdującej się w Kalifornii, była ogromna. Utrzymana w ciemnym kolorze połączonym z drewnem co wyglądało nie ziemsko.

- Wow. - powiedziałam.

- Robi wrażenie, nie? - zapytał Tony

- No.

- Chodź pokażę ci wnętrze.

Dom w środku był piękny, duży i wszechstronny. Wielka zaokrąglona kanapa stojąca na środku, a przy niej stolik kawowy. Na przeciwko znajdował się kominek, gdzie nad nim znajdował się wielki telewizor. Na zewnątrz natomiast znajdował się wielki basen.

- Choć oprowadzę cię. - Powiedział Tony.

- No dobra, najważniejsze jest dla mnie to gdzie będę spać i pracować.

- Zobaczysz wszystko, nie potrwa to długo.

Gdy mówił, że "nie potrwa to długo" to myślałam, że w 10 minut się uwiniemy, ale oprowadzał mnie przez blisko godzinę. Pokazał mi naprawdę wszystko oprócz najważniejszego-> pracowni.

- Pokażesz mi w końcu gdzie jest pracownia? A nie pokazujesz mi siódmą łazienkę.

- Nie marudź, poza tym nie ma tu pracowni.

- Ty tak serio? Mam uwierzyć w to że wielki Tony Stark nie ma u siebie w domu pracowni?

- Rozgryzłaś mnie. Choć pokażę ci.

Zobaczyliśmy pracownie była ona utrzymana w tym samym stylu co reszta domu. To pomieszczenie zdecydowanie było największe i najpiękniejsze.

- Idź teraz odpocząć.

- Spałam w samolocie mam energi tyle co ty po kawie. - zaśmiał się - Pójde na zewnątrz. Obczaje fajne zakamarki.

Ogród był piękny i te zniewalające widoki na ocean. Poczułam lekki ból głowy spowodowany słońcem przez co udałam się do pracowni. Usłyszałam jak Tony prowadzi jakąś rozmowę więc postanowiłam trochę jej posłuchać, wiem że nie powinnam ale to było ode mnie silniejsze.

- Ja wiem... Ale nie ma takiej opcji... Nie, nie pojawię się tam teraz, jestem z córką na wakacjach... Teraz to ty mnie lepiej posłuchaj nie to znaczy nie! - Odpowiedział i zakończył rozmowę zdenerwowany Tony.

Postanowiłam wejść odczekując chwilę aby nie było widać że go podsłuchiwałam.

- Siemka tato. Coś się stało? Wyglądasz na zdenerwowanego.

- Nie, mylisz się.

- Przecież możesz mi powiedzieć.

- To nic takiego, tylko telefon z pracy.

- Potrzebują cię?

- Nie przejmuj się tym bo zostanę z tobą tak jak obiecałem. - Mówił trzymając mnie za ramiona. - Choć mam niespodziankę dla ciebie i mamy.

- Jaką?

- Powiem jak będziecie obydwie. Po co mam się produkować dwa razy?

Poszliśmy do salonu gdzie siedziała mama.

- Usiądźcie. - Stanął przed nami i powiedział. - Jesteście moim światem i pamiętajcie, że was naprawdę kocham.

- Tony o co chodzi? - zapytała Pepper. - Nabroiłeś?

- Jakie ty masz o mnie mniemanie?! Chodzi o to, że jedziemy do Disneylandu. Jedziecie?

- Pewnie - Powiedziałam wraz z mamą w tym samym czasie.

- To do auta.

Poszliśmy do nowego sportowego samochodu ojca. Nowym nabytkiem taty był Nissan GT-R w niebieskim połysku. Ruszyliśmy w kierunku Disneylandu, gdzie spędziliśmy resztę słonecznego dnia.

***

Następnego dnia razem z tatą przepracowaliśmy cały dzień i całą noc w pracowni. Ulepszaliśmy moją zbroje, jak i zbroje Tony'ego. Zasnęliśmy na kanapie oparci o siebie, wstałam tak aby go nie obudzić i udałam się do kuchni.

- Hej mamo.

Pepper odwróciła się do mnie i odpowiedziała.

- Cześć, a gdzie tata?

- Jeszcze śpi.

- Jak wróciłam do domu i nie było was w swoich pokojach to się trochę zdziwiłam. Cieszę się, że mimo waszych kłótni to i tak się świetnie razem czujecie i dogadujecie.

- Mamo my się nie kłócimy, aż tak często. Też nie przesadzaj.

- Nad czym pracowaliście?

- Pracowaliśmy nad ulepszeniem zbroi taty. - Nie powiedziałam jej o tym, że ulepszaliśmy też moją zbroje bo mama o tym nic nie wiedziała.

Mama nałożyła śniadanie do trzech talerzy i rozstawiła na stole. Do kuchni wszedł Tony jakby przywołany posiłkiem.

- Czy wy jecie śniadanie beze mnie? - zapytał

- Jeszcze nie, siadaj do ciebie też jest - odpowiedziała mama.

- Rozmawiałyście o mnie?

- Myślisz że jesteś jedynym naszym tematem? - Odpowiedziałam

- Nie cwaniakuj tak. Jednak jakiś charakterek masz.

- Po tobie. Sam mówiłeś. 

Przez całą resztę dnia dużo rozmawialiśmy, było wręcz niesamowicie.
Rzadko mamy okazję spotykać się wszyscy razem, bo albo mama jest w delegacji albo tata jest na misji.

Symbiotyczna Relacja | AvengersWhere stories live. Discover now