21

227 10 0
                                    

Z dziury zostałam wyciągnięta przez dwóch chłopaków.  Po chwili zaczęli mnie oni prowadzić w stronę wejścia do labiryntu.
Z tego co widzę, Teresa zostaje prowadzona całkiem niedaleko mnie, a Thomas jest noszony nieco bardziej z tylu.

Kiedy wszyscy dotarliśmy już pod wejście, zebrali się w koło nas wszyscy ocalali.

- Jak mi was szkoda - Gally wyszedł przed szereg.

Zaciskam mocno pieści, starając sie nie stracić równowagi.

- Gally - niespodziewanie odezwał sie czarnowłosy chłopak. Nigdy wcześniej jakoś specjalnie nie zwróciłam na niego uwagi - To nie w porządku. Bo ci jeśli mają racje? -odważnie przedstawił swoją opinie - Może zaprowadzą nas do domu

Blondyn pokręcił głową.

- To jest nasz dom - a ten znowu swoje..- Nie chce skreślić kolejnych imion na ścianie - imion na ścianie? Spojrzałam z zaciekawieniem na wspomniane przez niego miejsce.

Dopiero teraz zwróciłam uwagę na wyryte w ścianie labiryntu imiona wszystkich mieszkańców strefy.

- Myślisz, ze nasze wygnanie coś zmieni? - pierwszy raz słyszę jak Teresa pyskuje do Gally'ego. Gdyby jakiś gościu nie trzymał mnie mocno za ramiona,  zaklaskałabym jej.

- To nie wygnanie - patrzy na każdego z nas po kolei - To ofiara

- Co takiego?!

- Zostaw mnie! - próbuje się wyrwać kolesiowi, który związuje moje ręce do pieńka wbitego w ziemie. Na to się nie pisałam - Puszczaj! - próbuje go kopnąć, lecz jego kolega skutecznie mi to  uniemożliwia.  Puszczają mnie dopiero wtedy, gdy zostaje unieruchomiona.

- Myślicie, ze wpuszczę was do labiryntu po tym co zrobiliście?! - blondyn zaczął się wydzierać. Ja patrze na chłopaka za nim, który daje mi wyraźny znak, ze wszystko pod kontrolą. Mam na to szczerą nadzieje - Rozejrzyjcie się! - szuka poparcia wśród streferow -  To jedyny sposób! Gdy Boldożercy ich dostaną, wszystko wróci do normy.

- Słyszycie go?! - Teresa próbuje przekonać ludzi na nasza stronę.

- Oszalał !- usiłuje jej pomoc

- Zamknijcie sie..

- Potwory i tak wrócą! - krzyknęłyśmy w tym samym momencie - Będą to robiły dopóki wszyscy nie zginiecie - dokończyła sama.

- Zamknij się! - tylko to umie odpowiedzieć? - Zwiążcie go - mówi do chłopaków trzymających Thomasa - Słyszeliście?! Związać go! - nawet nie wiem kiedy Thomas został rzucony na ziemie.

W każdym razie chłopacy powoli zaczęli wykonywać rozkaz blondyna. Lecz niespodziewanie, kiedy podnosili szatyna, ten odwrócił sie i przywalił dla jednego w twarz, wyrywając przy tym włócznie z ręki.

Widzę jak chłopacy zaczęli walczyć z pomocnikami Gally'ego. Nawet nie wiem kiedy ktoś odciął linę, którą byłam przywiązana.  Szybko znaleźliśmy sie wszyscy po jednej stronie, wiec mój brak broni nie robił dużej różnicy, bo chłopacy cały czas celują w resztę włóczniami i ostrzami.

- Jesteście pełni niespodzianek - Gally próbuje ukryć swoje zdziwienie.

- Nie musicie z nami iść, ale my odchodzimy - Thomas zupełnie go zignorował - Jeśli ktoś chce z nami iść, to jest ostatnia szansa - skanuje wszystkich wzrokiem.

- On chce was przestraszyć - co on w ogóle mówi?

- Już sie boicie - nie mogłam usiedzieć cicho - Jak my wszyscy - taka jest prawda - Ale wolimy zaryzykować, niż siedzieć tu do końca życia. To miejsce..- rozejrzałam sie - To nie jest nasz dom. To wiezienie - Thomas to powiedział już wcześniej - Wiec jeśli macie odwagę choć spróbować sie stąd wydostać i spróbować zacząć wszystko od nowa to... to jest ostatnia szansa - nie możemy dłużej czekać.

Chłopacy chwile popatrzyli na siebie, nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednak pierwszy z nich, ten który próbował uratować nas od Gally'ego,  przeszedł na nasza strone. Po nim zrobiło to jeszcze kilku.

Gdy już nikt nie wydawał sie zainteresowany przejściem, po stronie blondyna stało już tylko pięć osób.

- To koniec - Thomas nie odpuszcza - Chodźcie z nami. - cały czas chce ich przekonać.

- Powodzenia z Bóldożercami

Antidote | The Maze Runner Where stories live. Discover now