5. Forest

407 15 3
                                    

Stałam przed tym głupim wyjściem aż do zmroku. Rozsądek podpowiada mi, aby mimo wszystko patrzeć z wielkim dystansem i znakiem zapytania nad wszystkim co do tej pory mi powiedzieli, ale z drugiej strony, po przemyśleniach, wszystko zaczęło układać mi się w jedną całość.

Alby mówił prawdę co do zamknięcia wyjścia, wiec mógł tez nie kłamać co do historii tego miejsca.
Dodatkowo jeszcze mnie nie zabili, wiec jest szansa, ze to nie na tym im zależy.

- Robimy ognisko - usłyszałam za sobą głos Teresy - Idziesz, czy będziesz tu tak stała? - ja naprawdę nie rozumiem z jakiego powodu jej głos jest tak rozbawiony.

- Pójdę bliżej ognia - odwróciłam się w jej stronę i razem zaczęłyśmy iść w kierunku wszystkich chłopaków. Oświetla ich tylko światło ognia, które dzięki pochodni, którą trzyma Teresa rozświetla również msza drogę - Jak im tak szybko zaufałaś? - to pytanie cały czas krąży mi po głowie.

- Zaufałam swojej intuicji - poprawiła mnie - Jakaś cześć mnie wie, że znam Thomasa i ze należy mu ufać.  Jestem na nią zdana - widzę jak wzrokiem szuka wspomnianego chłopaka - Co podpowiada ci twoja?

- Że muszę się stąd wydostać. Najszybciej jak tylko się da - dzięki temu, że jesteśmy już blisko ogniska, nie potrzebuje już dodatkowego światła dziewczyny. Odchodzę od niej i siadam pod jednym z drzew.

Najbardziej denerwuje mnie to, ze na nic nie ma dowodów. Nowi co miesiąc? Mogli to wymyślić. Nigdy nie było tu dziewczyn? Może były inteligentniejsze od nich i po prostu uciekły.

Jedyną prawdziwą rzeczą tutaj jest to, że te kilkutonowe mury naprawdę się przesunęły.

Jeśli mówią prawdę i ktoś nas tu wszystkich uwięził.. ma dobry plan.  Panika, strach, lekkomyślność i brak pamięci sprawia, ze ludzie popełniają kompletne głupoty.
A tym, którzy udało się opanować nad emocjami boją się popełnić ten sam błąd co ich poprzednicy.

Strasznie to pogmatwane

- Zjesz coś? - słyszę koło siebie głos, na który odwracam głowę. Jest to jestem z chłopaków, którzy wcześniej wybiegli z labiryntu.

- Nie jestem głodna - patrze jak ciemnowłosy siada obok mnie, zachowując przy tym lekką odległość.

- Żałuj. Patelniak robi naprawdę dobre żarcie - Patelniak? Niezbyt kreatywna ksywa dla kucharza.

Zapanowała między nami niezwykle niekomfortowa cisza. Ten chłopak sprawił, że nie mogę znów skupić się na swoich przemyśleniach.  A w dodatku cały czas się gapi.

- Słyszałem, ze dałyście popalić chłopakom - my im? - Chciałbym to zobaczyć - uśmiechną się pod nosem. Co go tak śmieszy?

- Badasz labirynt - zmieniłam temat na bardziej interesujący - Jak wielki jest? - skoro codziennie szukają wyjścia, idzie im źle. Bardzo źle.

- Gdyby był mały, już dawno by nas tu nie było - powiedział to tak, jakby byłoby to bardzo oczywiste - Nie wierzysz, co? - przekrzywił głowę i spojrzał mi w oczy.

- Trudno uwierzyć komuś, kogo sie nie zna - odpowiadam dokładnie tym samym tonem głosu, na co ten spojrzał w bok, zastanawiając się nad czymś.  Ciekawa jestem co wymyś..

- Chodź ze mną - wstał z ziemi - Udowodnię, ze nie kłamie - wystawił rękę w moją stronę.

Jak niby ma mi to udowodnić?  Patrze na niego z wielkim znakiem zapytania wymalowanym na twarzy, a ten jedynie wzruszył ramionami.

- I tak myślisz, ze wszyscy tutaj chcemy cię zabić. Co za różnica czy zrobię to teraz czy później? - może niezbyt dyplomatyczny argument, ale mnie przekonał.  Wstałam z miejsca, nie korzystając z jego pomocy.

- Idziemy do lasu

- Co?! Nie ma mo.. - co to za różnica? - Idź pierwszy

Antidote | The Maze Runner Where stories live. Discover now