- To jest ten bóldożerca? - pytam, gdy dochodzi do nas przeraźliwy odgłos. Czego? Nie mam pojęcia
- Ta - zwalnia, przez co ja tez to robię.
- Myślisz, że dopadł Thomasa? - panikuje - Może powinnismy po niego wrócić? Sam sobie nie poradzi - głupio mi, że go zostawiliśmy.
- Jeśli da jakikolwiek znak, że żyje, wrócimy po niego - widzę, że sam nie jest do końca przekonany co powinnismy zrobić. W końcu niecodziennie jest się uczestnikiem czegoś takiego - Zmęczyłaś się?
- Dam radę - odpocznę sobie, gdy będziemy bezpieczni - Zdajesz sobie sprawę, że przed chwilą całkowicie ci zaufałam? - taka ciekawostka - Jeśli zginę, a ty przeżyjesz, będę cie nawiedzać
- A jeśli ja zginę? - podniósł jedną brew do góry
- Będę opowiadała wszystkim, że w swych ostatnich chwilach wykazałeś się ogromnym męstwem - powiedziałam szybko - Może być? - patrze na niego.
- Wspomnij jeszcze o cały czas idealnie ułożonych włosach - czy to normalne ze żartujemy sobie w takiej sytuacji? Najwyraźniej mamy ten sam sposób na poradzenie sobie ze strachem.
- Wspomnę jeszcze o tych pięknych, wielkich oczach, które zamknęły się na wielki - powiedziałam szybciej niż przemyślałam. Ale w sumie..
- Ty wred..- przerwał, usłyszawszy przeraźliwy krzyk. - Wiem gdzie jest - nie czekając na moją reakcje zaczął biec.
Pędzę za nim ile sił w nogach i szczerze mówiąc, nawet mi to wychodzi. W każdym razie nie spowalniam go.
- Thomas ! - dostrzegam przerażonego bruneta na końcu korytarza. Gdy tylko nas zauważył, szybko do nas podbiegł
- Musimy uciekać. Ten potwór mnie goni. - zdyszany chwyta Minha za bluzkę i zaczyna ciągnąć.
- Ta sekcja zaraz powinna się zamknąć - czarnowłosy wymyślił szybko. Znów ten przeraźliwy odgłos..- Szybko
Nie ukrywam, że jestem już bardzo zmęczona, wiec biegnięcie ich tępem stało się dla mnie wręcz niemożliwe. Dlatego tez zwolniłam i upewniając się, że oni są już bezpieczni zaczęłam obmyślać plan.
Bardzo ryzykowny i nieodpowiedzialny, ale może się udać.
- Co ty robisz? Zaraz się zamknie! - Minho krzyczy do mnie szeptem, zapewne dlatego, by stwór nas nie usłyszał.
- Nie boje się! - krzyczę na cale gardło - Taki straszny jesteś?! To chodź tu! Pokaz się! - zaciskam mocno pieści
- Co ty wyprawiasz?! - słyszę ich ciche krzyki.
Nagle zza zakrętu po mojej lewej stronie pojawił się ogromny cień. Ten szybko przemienił się w olbrzymie nogi, a następnie tułów stwora, który swym wyglądem przypomina ogromnego, zmutowanego pająka.
Słyszę odgłos zamykających się ścian.
- Jeśli chcesz mnie zjeść musisz mnie dogonić ! - krzyczę i zaczynam biec jak najszybciej w stronę chłopaków.
Czyje, jakbym biegła w zwolnionym tępie.
Tępo, kondycja, a nawet ułożenie stopy mogą zdecydować o mojej śmierci.
Słyszę za sobą potwora.
Ściany są coraz bliżej siebie.
Ostatni sok.
Nie zdążę..
YOU ARE READING
Antidote | The Maze Runner
Fanfiction- Ktoś, kto nas tu więzi. Co miesięcy przywożą zapasy i świeżego. Każdy jest tak samo wystraszony i zdezorientowany jak wy. Musicie mi wierzyć - chce, ale nie mogę - Teraz jest inaczej. - Wysłali dwie osoby, dziewczyny, dosłownie kilka dni po osta...