36) Tylko wygląda źle.

4.2K 114 16
                                    

MADELIN

Patrzenie jak własne dziecko, powoli zatraca się w smutku, jest dla matki niewyobrażalnym bólem. Od kilkunastu dni Lucas wyglądał na coraz bardziej wykończonego. Mało jadł, niewiele spał, wydawał się odłączony od rzeczywistości. Pochłonęły go obowiązki i praca, której nie lubił, ale musiał wykonywać.

Pamiętam czasy, gdy jeszcze był małym, rozbieganym chłopcem. Przypominam sobie momenty, kiedy potrafił się uśmiechać, szczerze i beztrosko. Niestety ten stan był bardzo krótki i ulotny. Od najmłodszych lat zabierano go do magazynów i pokazywano, czym powinien się zajmować. Oswajano z bronią oraz sztukami walk.

Jako dziecko uwielbiał wymyślać różne niesamowite historie. Gdy nikt nie widział, przybiegał do mnie, opowiadając coraz to nowsze pomysły. Wszystkie słowa, wypowiadał z niesamowitym zaangażowaniem i pasją, której nigdy u niego nie widziałam.

-Słyszałaś kiedyś bajkę o dziecku wchłoniętym przez bestię? - Zapytał niespodziewanie.

-Nie, ale chętnie usłyszę. - Uśmiechnęłam się zachęcająco.

-Dobrze więc. - Usiadł po turecku na kanapie — Dawno, dawno temu był sobie chłopiec. Bardzo młody chłopiec. Mieszkał w głębi lasu, tuż przy dużym starym dębie. Tam mieściła się jego jaskinia. Przebywał ze swoją rodziną: tatą, mamą i dziadkami. Jaskinia była wielka i przestronna, dlatego każdy miał miejsce dla siebie. Dziadek zabierał Scot’a na polowania, tłumacząc, że już niedługo to on będzie odpowiedzialny za rodzinę.

Scot Posiadał piękne, krótkie blond włosy, zawsze rozbłyskujące w świetle dnia i ciemne jak smoła oczy, które zlewały się z nocnym tłem.

Chłopiec zawsze stosował się do rad starszego od siebie mężczyzny. Nie potrafił jednak oswoić się z myślą, że musi robić coś tak okropnego. Wolał podziwiać żyjące zwierzęta, wcale nie chciał ich odbierać naturze. Nie chciał też, aby jego rodzina musiała robić to samo co on, więc ćwiczył. Długo i ciężko. W końcu przestał odczuwać radość, zrozumiał, że nie jest tym samym chłopcem co kiedyś.

Z wiekiem jasne jak słońce włosy, zmieniły kolor na bardziej brązowy. Wtedy dotarło do niego, że ciemne oczy były oznaką bestii, która od zawsze w nim drzemała, a coraz ciemniejsza czupryna oznaczała, że powoli pochłaniała go w całości.

-To dość smutna opowieść, nie uważasz?

-Możliwe, ale nie mogę kończyć wszystkich historii szczęśliwie, bo życie wcale takie nie jest.

Do teraz pamiętam, jak odebrało mi mowę, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ostatecznie mocno go przytuliłam, składając pocałunek na skroni, później czmychnął do sypialni. Długo potem rozmyślałam nad całą usłyszaną opowieścią.

Od zawsze, pomimo całego noszącego ciężaru, pomimo tego, kim miał się stać, wpajałam mu, czym jest szacunek. Uczyłam, że prawdziwa męskość nie leży w sile, a w rozumie. Pamiętam, jak prosiłam, aby zawsze dbał o słabszych i nie wciągał w porachunki niewinnych przechodniów. Cieszyłam się, że chłoną i rozumiał każdą moją lekcję. Był mądrym dzieciakiem, który wyrósł na mimo wszystko porządnego faceta. Posiadał zasady i nimi się kierował.

Na bycie dzieckiem miał naprawdę mało czasu, tak naprawdę nie było go w ogóle. Wszystko pogorszyło się, gdy na jego oczach zabito człowieka. To był trudny czas dla nas wszystkich, Lucas mocno chorował, wtedy rozpoczął się ogrom kłótni, pomiędzy mną, a Laurenco. Obwiniałam go za to, co dzieje się z naszym synem, chociaż doskonale wiedziałam, że największą winę ponosił jego ojciec, który na nieszczęście nas wszystkich zajmował stołek capo.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Where stories live. Discover now