9) Masz rację.

6.2K 158 8
                                    

Stanęłam pod naszym stolikiem, Lucas ubrany w ciemny dopasowany garnitur i idealnie zaczesane włosy, podszedł bliżej i płynnym, eleganckim ruchem odsunął dla mnie krzesło. Nie byłam przyzwyczajona do takich sytuacji, zazwyczaj wolałam radzić sobie sama. Musiałam jednak przyznać, że był to całkiem miły gest, chociaż najprawdopodobniej wykonany tylko pod publikę. Jak się okazuje, aktorem był niezłym, rolę kochającego narzeczonego zda celująco. Pomógł mi zdjąć płaszcz, nie zareagowałam na to, po prostu usiadłam w wyznaczonym miejscu.

-Jak ci minęła podróż? -Zaczął, podczas gdy ja wieszałam małą torebkę na krześle.

-Była przyjemna, bez komplikacji. -Skinął głową w zrozumieniu. - A twoja? Widzę, że dotarłeś w jednym kawałku. - Próbowałam rozluźnić, gęstą atmosferę niewielkim żartem.

-Udało mi się dotrzeć bez nieproszonych niespodzianek. - Stwierdził formalnie, przez chwilę tylko na siebie zerkaliśmy.

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego prawie każdy początek spotkania musi być niezręczny. Nienawidziłam tego, w takich momentach gęstość powietrza była wręcz namacalna. W tej jednej początkowej chwili cały komfort trafia szlag, a ja czuje się jakbym była w małej klatce, która z sekundy na sekundę pomniejsza się, ograniczając jakąkolwiek swobodę.

-Wybrałaś bardzo gustowną sukienkę, pasuje do ciebie. - Kontynuował, mimowolnie spojrzałam na swój ubiór, a następnie na niego.

-Dziękuję, ty też wyglądasz niczego sobie. -Uśmiechnęłam się delikatnie.

Na szczęście, gdy między nami zapadła kolejna niezręczna cisza, na horyzoncie pojawił się kelner, chcąc zebrać nasze zamówienia.

-Chcesz wina? -Spytał mój narzeczony, unosząc jedną brew ku górze. Wyglądał na wyjątkowo rozluźnionego i skupionego.

-Jestem jeszcze niepełnoletnia. -Przypomniałam mu, na co się skrzywił.

-I co w związku z tym? - Zapytał w niezrozumieniu, otwierają korek butelki. -Ja się pytam, czy chcesz, a nie ile masz lat. -Stwierdził spokojnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

-Nie mogę. - Potrząsnęłam głową, chociaż w tej sytuacji parę procentów mogłoby pomóc.

-Jesteś ze mną. -Nachylił się nad stołem, podając mi kieliszek. - W moim towarzystwie możesz pić. - Nalał zawartość butelki do naszych kieliszków.

-Skąd mam wiedzieć, że czegoś tam nie dorzuciłeś. - Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Wzięłam kieliszek do ręki, oglądając go, z każdej strony, na co prychnął.

-Spróbuj, a sama się przekonasz. -Zachęcił i sam upił łyk. Światło w pomieszczeniu idealnie padało na twarz bruneta, przez co dobrze uwydatniało jego mocne rysy twarzy.

Do naszego stolika, podszedł wcześniej widziany kelner, przyniósł nasze zamówienia, stawiając je w odpowiednich miejscach. Ucieszyłam się jak dziecko, widząc tak szybko przygotowane jedzenie. Szczęśliwa zabrałam się za potrawę, poczułam na sobie intensywne spojrzenie Lucasa. Gdy uniosłam głowę, moje szare tęczówki napotkały jego ciemne hipnotyzujące oczy. Z lekko przechyloną głową wpatrywał się prosto we mnie.

-No co? -Na te słowa mężczyzna szczerze się uśmiechnął, w zdziwieniu mój widelec zatrzymał się w połowie drogi. Ten drobny i tak rzadki gest sprawił, że cała jego twarz całkowicie się zmieniła, a ja zapragnęłam widzieć częściej ten cudowny widok.

-Dawno nie widziałem osoby, która patrzy na jedzenie z tak ogromną miłością. - Lekki uśmiech sprawił, że dwa urocze dołeczki, ozdobiły przystojną twarz mężczyzny.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Kde žijí příběhy. Začni objevovat