11) Most nad jeziorem.

5.7K 158 0
                                    


Ostatnie dni minęły bardzo szybko, ostateczny termin zaręczyn wypada w ten piątek, który na moje nieszczęście jest, już za prę dni. Tydzień był zakręcony, przez całe moje życie nie byłam w tylu sklepach jak w ostatnich dniach. Razem z moją mamą, Kitty i mamą Lucasa przemierzałyśmy każdy sklep w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki. Muszę, przyznać, że chociaż było to męczące, to czas mijał w przyjemnej atmosferze. Z racji, że nadal nie znalazłyśmy niczego odpowiedniego, również dziś wyruszamy na łowy. Byłam prawie gotowa do wyjścia, gdy dochodziła dziesiąta, zeszłam na dół. W salonie czekały na mnie trzy, kobiety prowadzące ożywioną rozmowę.

-Dzień dobry wszystkim. - Odezwałam się, zwracając ich uwagę.

-Witaj kochanie. - Najpierw podeszła do mnie mama, mocno mnie przytulając, następnie podeszłam do dwóch pozostałych pań, również ciepło się witając.

-Jesteście gotowe? - Zapytała Pani Ferro.

-Jak nigdy! - Pisnęła uradowana Kitty, co wywołało szerszy uśmiech kobiety.

Wyszłyśmy z domu, kierując się w stronę dużego auta. Tak jak się spodziewałam, za nami wyjedzie kilka osób z ochrony. Lucas i jego pomysły. Dotarłyśmy do ogromnej galerii w centrum miasta.

-Może najpierw zaczniemy od tego? - Kitty wskazała na sklep z dużym szyldem.

-Wspaniały pomysł! - Wiedziałam, że mama się zgodzi od razu, w końcu był on jednym z jej ulubionych.

Po naprawdę długich poszukiwaniach, przy kolejnym sklepie stwierdziłam, że usiądę na pobliskiej kanapie. Miałam idealny wgląd na zawartość butiku, dlatego w głowie analizowałam każdy zauważony przeze siebie produkt, który mógłby pomóc mi dokonać wyboru. Nie lubiłam wchodzić do jego środka, ale na nieszczęście mieli tam naprawdę świetne ciuchy. Do salonu weszła mała dziewczynka z misiem, co przykuło moją uwagę. Miała może z sześć lat, zastanawiało mnie to, co tak małe dziecko, robi samo w takim sklepie. Zatrzymała się przy wystawie z pięknymi, rozkloszowanymi sukienkami.

Była tak zachwycona, że przez przypadek zrzuciła złożone spodnie, leżące na niskim stoliku za nią. Postawiła swojego misia na podłodze i starała się złożyć i odłożyć zrzucone ubranie na miejsce. Na horyzoncie już widziałam, mojego nieulubionego pracownika. Czułam, że nie będzie to przyjemne starcie.

-Co ty robisz? - Zaczął ostrym tonem. - Myślisz, że to jakaś wypożyczalnia? To bardzo drogi towar. - Wykrzywił twarz w oburzeniu, wyrzucając dłonie do góry.

-Przepraszam -Wydukała, mocniej ściskając swojego misia. -Nie chcia…

-Nie obchodzi mnie, co chciałaś, a co nie. - Dodał, nie pozwalając jej dojść do słowa. Wstałam, kierując się w ich stronę, ochronie kazałam zostać na miejscu.

-Naprawdę nie chciałam. -Dziewczynka patrzyła na swoje buty.

-Ja już sobie porozmawiam z twoimi rodzicami. -Pogroził palcem. - Tak karygodne zachowanie nie przystoi młodej damie. Gdzie oni są? -Nadal był wściekły, nawet na chwilę nie spuścił z niej wzroku.

-Proszę mi wybaczyć, ale o ile dobrze słyszałam, już Pana przeprosiła. - Stanęłam przed nią, patrząc prosto na wiecznie oburzonego mężczyznę.

Właśnie on był powodem, przez który  ten sklep od razu mnie odrzucał. Negatywna energia wręcz biła od tego człowieka. Nie raz czepiał się, jego zdaniem „biedniejszych” osób za samo spojrzenie w stronę towarów. Co dla mnie osobiście było śmieszne.

-Och to Pani. -Spojrzał na mnie z pogardą. - Proszę się nie wtrącać, to Pani nie dotyczy. - Zlustrował mnie wzrokiem.

-Nie mogę pozwolić, aby pastwił się Pan nad tym dzieckiem. - Wskazałam na dziewczynkę i wyprostowałam się, chciałam, aby mój głos był opanowany, ale stanowczy.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Where stories live. Discover now