35) Jeszcze list.

4.2K 121 4
                                    


Od dobrej godziny siedzę na kanapie i przyglądam się leżącemu obok dyktafonowi. Urządzenie leży bezpiecznie, a ja zbieram się, żeby w końcu odsłuchać nagranie. Przyznaję, że prócz nieskrywanej ciekawości odczuwam niepokój. Nie wiem, czego powinnam się spodziewać, ostatnie sytuacje nauczyły mnie, że Lucas jest pełen tajemnic i niespodzianek. Potarłam schowany w kieszeni, czarny wisiorek z królikiem i zawieszoną na nim obrączką. Chociaż nie nosiłam ich bezpośrednio na ciele, to zawsze towarzyszyły mi w kieszeni. To dziwne, wiem, ale nie byłam w stanie się ich pozbyć.

Mocno zacisnęłam łańcuszek, wzięłam mały przedmiot do ręki i włączyłam odtwarzanie, głos Lucasa jednocześnie wywoływał we mnie niepokój i ciepło na sercu.

-Droga Mirabell, stwierdziłem, że nagranie tej wiadomości jest najrozsądniejszym pomysłem, ponieważ doskonale rozumiem, jak trudno jest ci na mnie patrzeć. To, co zobaczyłaś, było brutalną częścią świata, którego sam równie mocno nienawidzę. Toteż nic dziwnego, że mdli cię na samą wzmiankę o mnie.

Nie mam prawa prosić o przebaczenie, nie mam też prawa prosić o zrozumienie, ale błagam cię. Wysłuchaj do końca.

Od samego początku mówiłem ci, że w przeszłości przez długie lata przygotowywano mnie do przejęcia rodzinnego interesu. Teraz już konkretnie wiesz, o jaki interes chodziło. Wpierałem ci, że nie chcę i nie mogę zmarnować lat ciężkiej pracy i harówki. Po części jest to prawda, ale nie do końca. Gdybym mógł, już dawno rzuciłbym to wszystko i wyjechał, gdzieś daleko, tam, gdzie nikt nie mógłby mnie znaleźć. W moim przypadku takie mrzonki nie były realne, bo musiałem chronić rodzinę.

Jako najstarszy syn, pierworodny wielkiego capo od małego wpajano mi, czym jest przemoc i broń. To na mnie ciążył obowiązek dziedziczenia.

Nigdy nie miałem normalnego dzieciństwa. Odkąd pamiętam, dni kręciły się wokół magazynów i ćwiczeń, a pierwszą „zabawką” był stary, niedziałający pistolet. Miało mnie to zaznajomić z jego ciężarem.

Mój przeklęty dziadek, postanowił rozpocząć szkolenia w wieku pięciu lat. Zabrał mnie do starego magazynu, wtedy jeszcze nie wiedziałem, gdzie jadę. Wchodząc do środka, zobaczyłem dwójkę przywiązanych do krzesła mężczyzn. Dziadek często zabierał mnie w takie miejsca, nigdy jednak nie mogłem przyznać, jak bardzo się bałem. Zapowiedział, że tego dnia rozpoczną się oficjalne szkolenia. Rozkazał patrzeć na dwójkę siedzącą przede mną. Chociaż bardzo chciałem, nie mogłem odwrócić wzroku. Wtedy właśnie się zaczęło. Wrzaski i krzyki maltretowanego człowieka. Odwróciłem głowę, ale ludzie dziadka siłą zmusili mnie do oglądania. Widziałem jak go bili, podcinali i podpalali żywcem. Wierzgałem nogami i płakałem, płakałem tak głośno, jak nigdy przedtem, pragnąłem, żeby ten koszmar się skończył. Za moje złe zachowanie dostawałem potężnym plaśnięciem w twarz. Do tej pory czuję nieznośny posmak krwi, na samo wspomnienie. Skończyli, gdy mężczyzna przestał się ruszać, a jego głowa bezwładnie odchyliła się do przodu. Cały czas płakałem, szarpiąc się z dwójką silniejszych ode mnie mężczyzn. Miałem nadzieję, że to koniec, chciałem uciec jak najdalej, ale wtedy wystrzeliła broń. Kula trafiła drugiego faceta w sam środek głowy. Krew lała się strumieniami.

Przez kolejne tygodnie bałem się wychodzić z pokoju, z krzykiem budziłem się w nocy. Mama zawsze przychodziła, próbując mnie uspokoić, a ojciec starał się wpłynąć na decyzję dziadka. Doskonale znał jego reguły, bo przechodził przez to samo. Niestety, starzec był nie ugięty, gdy tylko widział, że się marzę, stosował kary cielesne.

W ramach szkolenia podcinano moją skórę i bito, czasem nawet do nie przytomności. Przygotowania były długie i cholernie trudne. Miały sprawić, że wyzbędę się wszystkich emocji.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon