19) Tak jak kiedyś.

6K 151 5
                                    


Po naszym wczorajszym, a tak właściwie dzisiejszym pocałunku, nastała chwilowa cisza. Nie trwała ona długo, bo Lucas szybko podjął nowy temat. Czułam się przy nim komfortowo i nadzwyczaj przyjemnie. Chociaż odpowiadałam na jego pytania, moje myśli ciągle kierowały się do ciepłych ust, które chwile wcześniej znajdowały się na moich. Tak właśnie, chociaż wyszłam wcześniej, wróciłam później i to przez niezobowiązujące rozmowy z moim narzeczonym.

Rano o dziwo obudziłam się przed południem. Pamiętam, że jedyne, o czym marzyłam, wchodząc do budynku, było zdjęcie szpilek, wielkiej kiecki i wsunięcie się pod cieplutką kołdrę, odpływając do krainy snów. Bez większych problemów, wprowadziłam swój plan w życie. Przetarłam zaspane oczy, prawdopodobnie rozmazując jeszcze bardziej, mój niegdyś piękny makijaż. Nawet nie chciałam myśleć, jakiego potwora znajdę w lustrze. Przez dobre pół godziny nie ruszyłam się z łóżka, rozpamiętując to, co stało się wczoraj. Przeżyłam, aż dwa pocałunki, z których jednego wcale nie chciałam, już pomijam fakt, że nie był na miejscu. Wiedziałam, że muszę porozmawiać o tym z przyjaciółką, a nieunikniona konfrontacja z Marco prędzej czy później da o sobie znać.

Wygramoliłam się z pościeli i skierowałam do łazienki, aby porządnie się umyć i odprężyć. Wiedziałam, że rozmowa z Kitty nie będzie możliwa, przez kolejne kilka godzin, bo jak się spodziewałam, smacznie chrapała dwa pomieszczenia obok. Zawsze wybierała ten sam pokój gościnny, można by się pokusić o stwierdzenie, że już nie jest gościnny. Wyszłam z łazienki i założyłam luźny ciemny dres, włosy wysuszyłam i upięłam w luźny kok.

Po paru kolejnych godzinach byłam już najedzona i ubrana, Kitty dopiero co się obudziła. Zjadła coś szybkiego i przyszła do mnie. Zmieniła lokalizację spania z gościnnego, na moje łóżko. Wyglądała jak siedem nieszczęść razem wziętych.

-Wody! - Wymamrotała. - Bądź dobra i daj szklaneczkę wody cierpiącemu! - Wywróciłam oczami na jej skomlenia i podałam stojącą na szafce szklankę. - Dzięki ci. - Wypiła duszkiem.

-Nikt nie kazał ci tyle pić. - Założyłam ręce na piersi.

-Nikt też nie zabronił. - Podłożyła rękę pod głowę, spoglądając na mnie. Siedziałam na brzegu łóżka.

-To widać i słychać. - Westchnęłam. - Czuć w sumie też. - Zabrałam z niej kołdrę.

-Hej! - Próbowała się szarpać, ale ostatecznie padła. - Trzeba było mnie pilnować.

-A co ty masz pięć lat?

-Sześć. - Wyszczerzyła się. - A właściwie, gdzie zniknęliście? - Zmrużyła oczy, a ja odwróciłam wzrok. - Nie ładnie tak uciekać z własnych urodzin. - Pogroziła palcem. - Pisałam do ciebie. Dowiedziałam się dopiero od twoich rodziców, że cię nie ma. - Dodała z wyrzutem. Przygryzłam wargę, od ostatniego wieczoru nie sprawdzałam telefonu.

-Przepraszam, Lucas przywiózł mnie wcześniej. - Wzruszyłam ramionami.

-Nie ściemniaj, gdy impreza się skończyła, przyszłam do twojego pokoju. Wyobraź sobie, że cię w nim nie zastałam. - Uniosła zabawnie brwi. - Dobrze się bawiliście?

-Kitty! Przestań tak na mnie patrzeć. - Zrugałam ją.

-Mam to odebrać, jako tak czy nie? - Zachichotała.

-Tak. - Wypaliłam. - Znaczy nie. - Szybko się poprawiłam, widziałam ten głupkowaty uśmiech, który cisnął jej się na ustach.

-Opowiadaj, wszystko! Jak na spowiedzi! - Skrzywiła się, gdy podniosła swoje zwłoki do siadu, przyciągnęła do siebie kolana i oparła na nich głowę.

Pokrótce opowiedziałam jej o uroczej niespodziance, którą mi zapewnił oraz pokazałam śliczny naszyjnik, dziewczyna jakby od razu się ożywiła, a oczy jej rozbłysnęły. Słuchała uważnie, chłonąc każdy nawet najmniejszy szczegół. Sytuację z Marco postanowiłam zostawić na koniec, chociaż przez chwilę wahałam się, czy nie zachować tego dla siebie.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Where stories live. Discover now