48. Odwiedziny

255 16 0
                                    

- Lady Aberdeen, przybył gość do dworu.- poinformował sługa, na co kobieta oderwała się od pisania listów do krewnych męża i z trudem, podparta o stolik, wstała z krzesła, by powitać przybysza.

W wejściu do ich małego pałacyku stała rudowłosa panna o większych krągłościach. Nie trzeba więcej mówić, by się domyśleć kim była owa panna.

- Penelope Featherington?- zaskoczyła się blondwłosa, a Penelope spojrzała ku niej. Łatwo się domyślić, co pierwsze rzuciło jej się w oczy.- Witaj w Ornate Manor.

- Dziękuję, piękny dwór. I wspaniale ci w stanie brzemiennym. Gratulacje.

- Dziękuję, to miłe.- posłała jej uśmiech, nie rażąc rzecz jasna urazy sprzed lat kilku.- Jeśli szukasz Colina, to nie ma go. Wróci wieczorem.

- Cóż, wrócę więc jutro.

- Zapraszam cię, korzystając z okazji, na herbatę. Musisz być zmęczona podróżą, jakkolwiek długa by ona nie była.

- Dziękuję za zaproszenie, ale...

- Nie każ mi spędzać w samotności kolejnych godzin.- zachęciła ją z łagodnością ciężarnej Ariadna, więc Penelope nie mogła po prostu odmówić.

- Zgoda, chętnie wypije z tobą herbatę.- na tą odpowiedź Ariadna zwróciła się do pomocników, jak ich nazywa, by przygotowali poczęstunek dla niej i gościa.

Pogoda tego dnia sprzyjała, więc zasiadły w ogrodzie, gdzie kwitły oznaki wiosny. Penelope czuła się nieswojo, lecz wiedziała, że decydując się na podróż do Ornate Manor, spotka ją wiele nieprzyjemnych rozmów. Takie przynajmniej miała założenie.

- Spory już.- zagaiła rozmowę przy herbacie.- Brzuch.

- Mam wrażenie, jakbym ważyła tone.- zaśmiała się Ariadna, mieszając w filiżance łyżeczką.

- Jak to jest nosić w sobie dziecko?

- Bardzo chcieliśmy dziecka i długo o nie walczyliśmy, więc nie chcę narzekać, jednak nie jest tak kolorowo jak myślałam, że będzie. Puchną mi nogi, bolą plecy, o brzuchu nie wspominając. Plusem oczywiście jest wieczna opieka i zachcianki.

- Boisz się porodu?

- Staram się o tym nie myśleć, ale faktycznie obawa jest. Zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze długie starania... Colin też jest tym zestresowany, a rozwiązanie coraz bliżej.- pogładziła brzuch, wracając znów do uśmiechu.- Wybacz, nie chcę cię tym zanudzać. Powiedz lepiej co u ciebie. Nie zastaliśmy cię w Londynie. Nie ukrywam, że Colin bardzo liczył na rozmowę z tobą.

- Naprawdę?- zdziwiła się dziewczyna.

- Tak, był u twoich krewnych, matki, ale nikt nie wiedział, gdzie mieszkasz. Dawno wyjechałaś z Londynu?

- Parę miesięcy temu. Wcześniej mieszkałam na przedmieściach w skansenie, ale teraz, z pieniędzy za sprzedaż gazet wykupiłam mieszkanie w Leeds.

- Nie jesteś tam samotna?

- Trochę jestem, ale wyłącznie z własnej winy.- posmutniała widocznie.- Dlaczego Colin mnie szukał? Przecież to, co zrobiłam...

- Kto by to pamiętał?

- Colin?- spytała z insynuacją, a Ariadna pokręciła głową.- Liczyłam, że mi wybaczy, stąd moja niezapowiedziana wizyta.

- Wybaczył.- odpowiedziała spokojnie blondynka, po czym położyła rękę na brzuchu z uśmiechem.

- Pen?- zdziwił się Colin, wchodząc do ogrodu, w którym te siedziały. Na jego widok obie wstały, w tym jedna z cichym jękiem i trudem.

- Zostawię was.- powiedziała serdecznie Ariadna.- Poproszę o jeszcze jeden imbryczek herbaty.

Colin przytaknął gestem głowy, po czym podszedł bliżej byłej przyjaciółki.

- Wybacz mi najście. Chciałam was przeprosić za to, jak was potraktowałam. Wiem, że zebrałam się na to późno, oraz że mało nie zniszczyłam waszej miłości, która teraz kwitnie, z czego szczerze się cieszę, bo zasługujesz na szczęście. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym zniszczyła co to, co dla ciebie najważniejsze. To może za wiele po tym wszystkim, ale chciałabym odzyskać twoje zaufanie i... przyjaźń.- wyznała, na co mężczyzna milczał chwilę, patrząc jej w oczy.

- Tęskniłem za tobą. Nawet nie wiesz, jak rad jestem cię widzieć.- odpowiedział w końcu, co ucieszyło wielce Penelope.

Siedzieli kolejne godziny, rozmawiając w trójkę o różnych sprawach. Featherington została w dworku z powodu szybkiego następstwa nocy, co dało jej pewność, iż oboje Aberdeen nie mają do niej żadnej z uraz. Gdy szykowali się do snu, Ariadna nie mogła przestać myśleć o losie panny.

- Cieszę się, że Penelope do nas zawitała. Szczerze ją lubię i nie mam żalu. Miała złamane serce.- przyznała Ariadna, rozczesując włosy.

- To prawda.- powiedział, będąc myślami gdzieś daleko. Albo i nie tak daleko jak można by zakładać.

- Bardzo mi jej szkoda. Nie ma męża, czy przyjaciół.

- Ocho, wiem do czego dążysz.- zaśmiał się cicho Colin, podchodząc do ukochanej żony.- Chcesz, żeby tu została?

- Nie mogę przełknąć myśli, że jest samotna w Leeds. Nikt nie powinien tak cierpieć, nawet za grzechy. Poza tym ja też czuję samotność. Spędzasz wiele czasu poza domem, co rozumiem, jednak w najbliższym czasie będzie mi potrzebna przyjaciółka.- wyjaśniła Ariadna, a Colin pocałował ją w czoło.- Porozmawiasz z nią?

- Jasne. Mogłaś mi powiedzieć wcześniej, posłał bym po któraś z siostr. Może po Eloise, albo Hiacynte.

- One mają swoje sprawy. A Penelope jest sama i nieszczęśliwa. Pewnie dlatego tu przyszła, by odzyskać wsparcie.

- Ty też jesteś sama i nieszczęśliwa?- spytał łagodnie, a kobieta dotknęła dłonią jego policzka.

- Kocham ciebie i nasze dziecko.

- Jak się dziś miewa? Było uciążliwe?

- Nie mniej niż zwykle. Nie mogę się doczekać, aż będzie z nami.

- Co do porodu, myślałem czy nie posłać po matkę. Będziesz potrzebować więcej osób, nawet jeśli Pen zdecyduje się tu zostać, a mama z pewnością się ucieszy, że będzie przy narodzinach. Doktor mówi, że może się to stać już za kilka tygodni.

- Boisz się?- spytała wprost.

- Ważniejsze, czy ty się boisz. Więc?

- To głupie, ale od kiedy dowiedzieliśmy się o dziecku, ciągle się boję. Nie chcę, by coś poszło nie tak.

- Skarbie, to tylko poród.

- Tylko? Wystarczająco się nasłuchałam, by wiedzieć, że to najgorsze i najpiękniejsze przeżycie dla kobiet. Nie muszę zgadywać dlaczego i najgorsze.

- Będę obok.- szepnął, trzymając jej dłoń.

Wkrótce usnęli, jednak mając za ścianą Penelope, prędko wplątali się w komplikacje. I nie koniecznie te szkodliwe.



Heeeej
Jak wam się podoba rozdział? Pisany trochę z trudem, co widać myślę, ale jest!

Co więcej za kilka dni pojawi się pierwszy rozdział książki o STRANGER THINGS!!!!!

Kto będzie czytać?

Aberdeen & BridgertonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz