33. 𝑵𝒐𝒄𝒏𝒆 𝒛𝒎𝒂𝒓𝒕𝒘𝒊𝒆𝒏𝒊𝒂

216 9 0
                                    

Ariadna wyszła do biblioteki, by tam spokojnie wypocząć mimo późnej pory. Uwielbiała nocami czytać, zapominać o rozterkach i własnych zmartwieniach. Tak było i teraz, jednak w drodze do biblioteki usłyszała płacz dziecka. Zrozumiała którego dopiero po wejściu do ulubionego pomieszczenia w Aubrey Hall.

Od razu napotkała zdziwione spojrzenie Anthony'ego, który kołysał na rękach Andrew.

- A więc to mały wicehrabia tak pobudza bibliotekę.- uśmiechnęła się życzliwie Ariadna, podchodząc do szwagra.

- Wiedzieliśmy, że zbytnio nie pośpimy przez najbliższe dni, miesiące, może nawet lata, ale nie zakładałem, że dosłownie nie będzie chciał spać w nocy.

- Za to śpi dużo w dzień?

- Tak, ewidentnie nie rozumie jeszcze tego świata.- zażartował mężczyzna.

- A ktoś z nas go rozumie?- spytała, odbijając piłeczkę Ariadna, następnie podeszła do regałów z książkami.

- Nie tylko on unika snu po zmroku, jak widzę.

- Tylko jak coś mnie trapi lub...mam koszmary.

- Rozumiem.- mruknął jedynie Anthony, nie ustając w wysiłkach, by uśpić synka.- Polecam poezję. Łatwo przy niej się poddać i wrócić do snu.

Dziewczyna zaśmiała się, słysząc te słowa, a wraz z nią roześmiał się Anthony. Wciąż nie rezygnował ze starań, by chłopiec zasnął. Może Andrew warto poczytać poezję, pomyślała żartobliwie Ariadna. Złapała jednak za powieść, po czym zasiadła w wygodnym fotelu, gotowa do czytania. Ku zaskoczeniu wszystkich, rozległ się jeszcze jeden dziecięcy głos. Tym razem mniej płaczliwy.

- Kto tak płacze?- odezwał się nagle zza progu Augie, na którego widok dorośli wymienili się spojrzeniami.

- Nie powinieneś spać?- spytał go łagodnie, choć dosadnie Anthony.

- A wujek?

- Cały Bridgerton.- westchnął na słowa trzylatka.- Mama wie, że nie śpisz?

- Nie, była bardzo zmęczona i zasnęła. A ja nie mogę, bo ktoś płacze.

- Andrew miał zły sen.- wyjaśniła chłopcu kobieta, odkładając książkę na kolana.- Nie jesteś senny?

- Nie.- odpowiedział zdecydowanie, więc Ariadna uśmiechnęła się szczerze.

- Chcesz posłuchać bajki?- na te słowa Augie przytaknął główką, a wyciągnięte ręce dziewczyny, pognał do niej, by znaleźć się na jej kolanach.- Zaraz coś wybiorę...

Pierwszą i jedyną myślą Anthony'ego widząc ten obrazek była ta, że szwagierka ma podejście do dzieci, co więcej, nawet nieufny i marudny Augie zdążył się do niej przez te miesiące przywiązać. Zasługiwała by mieć grono potomków. Oczywiście ona i jej mąż, który najbardziej z całego rodzeństwa ucieszył się z narodzin małych Bridgertonów. Kochał on dzieci, jak jego żona, stąd każdy miał pewność, że będą wspaniałymi rodzicami.

Jeśli los ich nimi uczyni.

Po kilkunastu stronach książki Ariadny usnął zarówno Augie, jak i Andrew ucichł, bliski odpoczynkowi. Anthony wymienił ze szwagierką dumne spojrzenie, po czym kobieta położyła książkę na stoliku i wzięła chłopca na ramiona.

- Mogę go zanieść.- zaproponował, widząc jak ciało Augiego obciąża chude ciało kobiety.

- Spokojnie, odpocznij, gdy Andrew zaśnie. Zarówno ty, jak i Kate na to zasługujecie.- odpowiedziała szeptem.

Dziewczyna ruszyła ku sypialni Daphne, niosąc chłopca delikatnie. Ten przytuliwszy się do niej, objął na tyle mocno jej szyję, by nie była w stanie spojrzeć pod nogi na schodach.

Wtedy jak na zawołanie z sypialni wyszedł zaniepokojony nieobecnością żony Colin. A ponieważ dziewczyna była niedaleko drzwi ich sypialni, ten prędko ją dostrzegł.

- Coś się stało?- spytał, zerkając na śpiącego chłopca.

- Nie...nie mógł zasnąć, a ja poszłam poczytać. Jest ciężki.- zaśmiała się pod nosem, więc mąż bez słowa wziął siostrzeńca na ręce, całując w czoło.

- Nie mogłaś spać?

- Wiesz, że lubię czytać nocą. A biblioteka Aubrey Hall wybudza wyobraźnię.- spojrzała na chłopca z uśmiechem.- Biedny, wytrzymał tylko piętnaście minut baśni.

- Najwidoczniej czytasz wyjątkowo nudne książki.- zażartował mąż, rozśmieszając znów żonę.- Położę go, a ty jesli wciąż nie jesteś senna, wróć do biblioteki...

- Wolę wrócić do ciebie.- szepnęła, dotykając jego ręki, która przytrzymywała Augiego.

Wróciła więc do sypialni, by tam położyć się w spokoju. Nie minęło wiele czasu, gdy do pomieszczenia przyszedł Colin. Od razu usnął u boku żony, która tej nocy wyjątkowo słabo spała. Nie odeszła jednak od łóżka, walcząc do rana z bezsennością.

Gdy słońce wzeszło, dziewczyna wzięła kąpiel, a później przy pomocy służek Kate, ubrała jasnoróżową suknię, w której zamierzała wybrać się na spacer. Stanęła przed lustrem, poprawiając w biodrach kreację, gdy jedna z kobiet zawiązywała jej tył.

- Może Pani zechce ubrać inną z sukien?- zaproponowała służka ku zdziwieniu Ariadny.

- Dlaczego? Jest ubrudzona?

- Nie, raczej...skurczona. Z pewnością wina tworzywa.

- Rozumiem.- przetarła dłonią w nerwowym geście czoło.- Ubiorę więc inną.

- Którą mam przynieść?

- Która najbardziej ci się spodoba.

- Z radością.- uśmiechnęła się kobieta nim odeszła.

Ariadna z kolei stała wciąż w rozpiętej sukni, rozmyślając nad tym faktem. Nie możliwe by nabrała gabarytu, a i suknia nie była zbytnio stara. Dlaczego więc nie była w stanie się w nią zmieścić?

Wtedy do jej głowy wpadło jedno wyjaśnienie. Położyła dłoń na podbrzuszu w głębokim zamyśleniu. Czyżby...była brzemienna? Choć bardzo tego pragnęła, nie była w stanie uwierzyć, że zaledwie dzień wcześniej o tym rozmawiała z mężem, a dziś...A jeśli to cud?

Uśmiechnęła się szeroko, pewna, że musi o tym powiedzieć Colinowi.





Heeeej
Dodaję i pisze dalej, bo wena mnie nawiedziła w końcu!

Zbliżają się święta, więc już teraz składam wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia ♥️ WESOŁYCH ŚWIAT drodzy czytelnicy!

Aberdeen & BridgertonHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin