24. 𝑾𝒊𝒆𝒍𝒌𝒊𝒆 𝒅𝒐𝒃𝒓𝒆 𝒔𝒆𝒓𝒄𝒆

327 12 0
                                    

Gdy zasiedli razem do stołu, zdawało się być równie ciepło i rodzinnie, co przy Bridgertonach, choć grono było o wielokroć skromniejsze. Ariadna nie wiele pamiętała z życia przed tragiczną stratą, jednak kuzyn od razu przywołał w niej dawne wspomnienia. Ten dom z resztą też.

Pamiętała bowiem zjeżdżanie na kocu ze schodów, po których teraz wraz z mężem szła do pokoju. Siedząc z kolei przy stole wspominała marudzącego braciszka , który nijak nie ponawiał prób w zjedzeniu warzywnego obiadu. A teraz była w tym samym miejscu u boku Colina, nie mogąc znieść myśli, że nie minęło jedynie dziesięć lat, a ona zdążyła o tak wielu sprawach już zapomnieć.

- Naprawdę cieszę się, że wróciłaś.- wyznał Loris, gdy ta skończyła posiłek.- Wszyscy zakładali najgorsze, zwłaszcza widząc nagrobki za domem.

- Mojego tam nie ma.- stwierdziła cicho Ariadna, po czym spojrzała na kuzyna.- Wybacz, nie chciałam źle tego ująć.

- To ja cię przepraszam. Pewnie ciężko jest wrócić do domu po tylu latach, a ja tu tylko o jednym...

- Jestem ci wdzięczna, że mówisz o przeszłości. Ja zbyt długo o niej milczałam.- przyznała, zerkając łagodnie na męża, który uśmiechnął się na te słowa.

- Opowiecie mi o was?- spytał mężczyzna.- Jak i kiedy się poznaliście?

Na słowa te Colin posłał żonie wymowne spojrzenie, które wywołało u niej rumieniec.

- Cóż, to było podczas otwarcia sezonu. Pamiętam jak przez mgłę resztę panien w bieli. Jeśli chodzi o Ariadnę, to doskonale pamiętam jej wejście. Miała na sobie wyjątkowo niebiałą suknię, co wzbudziło wiele absurdalnych plotek z zazdrości. Wyglądała niesamowicie, choć jej ubiór odbiegał od standardowych bieli, a posiadał czerwone kwiaty, które najpewniej sama na swojej sukni umieściła. Tak ją pamiętam.

- Nie wtedy się poznaliśmy.- zauważyła dziewczyna, ale Colin był pewien swojej wersji.

- Przeciwnie, już w tamtej chwili czułem, że jesteś tą jedyną.- wyjaśnił jej, po czym spojrzał na wpatrującego się w nich krewnego.- Ariadna olśniła wszystkich swoim wejściem przed królową. Każdy tego wieczoru chciał zamienić z nią słowo. A mi jako jednemu z nielicznych się to udało. Nie tańczyła, bo jej wymówką były ciasne pantofle, ale byłem pewien, że gdyby zgodziła się na jeden taniec, została by bezkonkurencyjnie brylantem sezonu.

- Skąd pewność, że tak dobrze tańczy?- dociekał kuzyn kobiety.

- Wciąż nie oddała mi tańca, choć od przyjaciółki otrzymała idealne pantofle. Skąd pewność...- zastanowił się głęboko.- Tego dnia śledziłem ją wzrokiem od wielkiego wejścia do jej odjazdu. Nie ważny byłby taniec, bo czy udany, czy też nie, ujęła by swym wdziękiem i szczerym uśmiechem każdego. Wiem, bo to właśnie urzekło mnie.

- Nie powiedziałeś mi.- powiedziała wzruszona Ariadna.

Słowa te zawisły na moment w powietrzu, a Loris patrzył na małżeństwo z dyskretnym uśmiechem. Widok bowiem dwóch zakochanych w sobie osób, w tym Ariadny, którą pamiętał jako małą, jakże zaradną, ale i poturbowaną przez życie dziewczynkę. Cieszył się jej szczęściem i szczerze chciał poznać całą historię owej pary.

- Musicie być wyczerpani po podróży.- odezwał się w końcu Loris, czując, że potrzebują odpoczynku.- Służący odprowadzą was do sypialni oraz wskażą łaźnie. Chętnie pokaże wam jutro zmiany, jakie zaszły przez te lata, a dziś radzę wam pójść spać wcześniej.

Ariadna spojrzała przenikliwie na kuzyna, który nie potrzebował nic więcej, by wyczuć potrzebę oddalenia się nim ta odwdzięczy się uwagą.

Małżeństwo wybrało się więc do pokoju, gdzie przystąpili do bardzo niepotrzebnej z pozoru dyskusji.

Aberdeen & BridgertonWhere stories live. Discover now