1. 𝑶𝒕𝒘𝒂𝒓𝒄𝒊𝒆 𝒔𝒆𝒛𝒐𝒏𝒖

1.1K 31 19
                                    

Piosenka do rozdziału: ,,Young and beautiful" Lana del Rey

Chaos na ulicy, rzędy panien przed krawcową, a wszystko spowodowane nadchodzącym targiem małżeńskim, który wywołuje u młodych arystokratów gorączkę i ból głowy. Ileż panien dałoby wszystko, co posiadają za jeden taniec z oblubieńcem godnym uwagi. A iluż lordów chciałoby dotknąć pięknego, różowego lica, mając pewność, że należy tylko do nich.

W Londynie już miesiąc temu rozpoczął się wyścig wysoko urodzonych szczurów, jednak gdy pozostały dni, a potem godziny do prezentacji przed królowa, chaos ten przybrał na sile. Jedynie jedna panna było tego dnia niewzruszona, a palce jej powoli przeciągały nitkę przez idealnie gładki materiał sukien. Oddech był spokojny, a usta rad nierad nuciły wesołą melodię, jakby nie robiąc sobie nic z tego, że za szybą świat jest pogrążony w panice.

Gdy drzwi jednak do zaplecza krawieckiego się otwarły, oczy panny się podniosły i z łagodnością spoczęły na swojej pracodawczyni i drogiej przyjaciółce.

- Włosy mi wypadną od nerwów.- stwierdziła z iście francuskim akcentem Genevieve Delacroix, której głos wywołał u tajemniczej panny uśmiech.

Spojrzała znów na swoje dzieło, kontynuując mozolną pracę. Uwielbiała wyszywać, a przy tym przydawać się na coś. Do leniwych i obojętnych panien ona nie należała, gdyż lubiła się w ciężkiej pracy, a za dumę uznawała pokaleczone od igieł palce i szorstkie od krochmalu. Oburzające dla jednych, pełne uznania dla drugich. Panna Delacroix z pewnością była wśród tych, patrzących na to z uśmiechem pełnym podziwu.

- Skończyłaś już suknie dla Featheringtonów i Cowperów? Panie są bardzo wymagające względem jakości materiałów i dokładności wzorów.

- Suknię skończyłam wczoraj, leżą w pudełkach, gotowe do dostarczenia.- wyjaśniła blondwłosa panna, co wprawiło jej przyjaciółkę w uczucie spokoju.

- Cóż ja bym zrobiła bez twego wsparcia, demoiselle.

-  Sama zrobiłabyś równie urodziwe suknie. Ja tylko je poleruję, cały kształt mają dzięki twym dłoniom.

- Nonsens, to twe wyszycia wszystkie panny chwalą i wypytują skąd pomysły na tak różne, a zarazem wspaniałe ozdoby.

- Schlebiasz mi.- uśmiechnęła się, dając za wygraną blondwłosa.

Nie uznawała swoich zalet, choć wiedziała, że jakieś posiada. Wolała żyć w przekonaniu, iż nie jest doskonała i ma wiele wad. To dawało jej powód do pracy nad sobą oraz ciągłej nauki.

- Nie tylko Featheringtonowie muszą dziś błyszczeć, demoiselle, ty również. Mam dla ciebie odłożoną najpiękniejszą z kreacji.

- Nie wątpię w to. Powtórz mi proszę, cóż mam odpowiedzieć, gdy ktoś spyta mnie o ród Aberdeen?

- To szanowany ród, bien sûr, który lat kilka spędził za granicą, by dokształcać się kulturowo. Królowa z pewnością nie spyta, zbyt będzie zajęta odszukiwaniem diamentu. Nie mam wątpliwości, że w tym sezonie tytuł otrzymasz ty.

- Oby nie, to będzie ogromne brzemię.- zamyśliła się po tych słowach, po czym spojrzała na wyszytą jej dłońmi róże.- Liczę, że dziś wszystko pójdzie po naszej myśli.

Nie tylko tajemnicza panna wiązała z tym wieczorem nadzieje, gdyż parę ulic dalej sąsiedztwo było żywe, jak przez ostatnie dwa laty. U Featheringtonów zarządzała pani domu, poganiając córki po odbiór sukien. Rzecz jasna zarówno te jak i same panny musiały być doskonałe, bo choć droga Filippa była już zamężna, jej bliźniacza siostra z winy matki okazała się średnią partią dla młodych kawalerów. Któż by chciał pannę, która o mało nie wzięła ślub z kuzynem Jackiem? Pozostała jeszcze kwestia najmłodszej z Featheringtonów - Penelope, która również rozchwytywana nie była. Więc tylko idealne silnie lub gorsza partie mogły wynieść te panny na biedestał sezonu towarzyskiego.

Na przeciw domostwa wszystko było pełne emocji, a zarazem niepokoju. Z pewnością wdowa Bridgerton najbardziej przeżywała ponowne wejście na salony córki Eloise. Prostrze i mniej migrenopromienne by to było, gdyby owa panna miała chęci tam iść. Jednak chęci były zastąpione przymusem oraz lękiem. Dlatego matka jej z troski dopiero wszystko na ostatni guzik, krążąc jeszcze po domu, jakby miałoby to ulżyć bolącej głowie.

- Pani.- zwróciła się do byłej wicehrabiny służka, ukazując odebrana od krawcowej kreacje.

- Cudowna, będzie idealnie leżeć na Eloise.- westchnęła z zadowoleniem kobieta.- Zanieść jej ją i proszę, dopilnuj, by nie roztrzepała zbytnio przy tym upięcia. Gdzież jest Anthony, do diabła?

- Sądzę, że jest zbyt zajęty obowiązkami w Aubrey Hall i nie przybędzie.- odezwał się, dołączając do matki najmłodszy ze starszych synów.

- Albo nowo upieczoną żoną.- zaśmiał się Benedict stojący u boku równie wesołego tym faktem brata.

- I słusznie, że trzyma się żony. Obym jeszcze zdążyła poznać wasze panny, bo chyba żaden z was do tego nie zmierza.- przywołała ich do porządku matka, co naturalnie stłumiło ochotę żartów z najstarszego Bridgertona.

- No tak, Anthony się ożenił, więc teraz będziesz nam tworzyć listę panien?- kontynuował z oburzeniem, ale i żartobliwym uśmieszkiem starszy, jednak prędko zrezygnował z droczenia się matką, widząc jej poważną minę.

- Powinniście iść na bal nie tylko ze względu na Eloise. Wiele panien będzie tam wartych uwagi, a i czas najwyższy dla was którąś wybrać.

- Ja już wybrałem.- odrzekł znów Benedict.- Sztukę.

- Colin?- zwróciła się, ignorując żartobliwy stan bycia starszego z synów.
Colin uniósł zaciekawiony słowami matki brew.- Masz zamiar się w tym sezonie ożenić?

- Nie sądzę, ale przypilnuję Eloise.- zgasił nadzieję matki, a nim zszedł na dół, usłyszał westchnienie ukochanej rodzicielki, która chciała, by każdy w jej rodzinie był szczęśliwy.

Ale wciąż w myślach Colina Bridgerton siedziała postać Mariny Thomson. Panny, którą był w stanie pokochać do szaleństwa, a wystawiła go na pośmiewisko towarzyskie, ukrywając swój błogosławiony stan. Rzecz jasna gdyby oznajmiła mu swoją brzemienność, przyjąłby ją i dziecko. Dzieci, bo urodziła bliźniaki. Piękne bliźniaki, które miał okazję zobaczyć, gdy udał się do posiadłości jej męża, Crane'a. Nie tylko one cieszyły swą radością Colina, ale i sama Marina lśniła w towarzystwie potomstwa.

Czy zamierzał znów zaufać i pokochać? On sam nie był o tym do końca przekonany, dlatego zbywająco reagował na zaczepki braci, czy też słowa matki.

Całe szczęście, że tego dnia musiał towarzyszyć siostrze na otwarciu sezonu. Bo gdyby tam nie poszedł, nie poznałby się z pewną uroczą damą.

Heeeej
Jak wy to widzicie? Warto pisać dalej? 😜 Co myślicie o lady Aberdeen, której imienia jeszcze nie uwzględniłam, bo nie wiem jakie angielskie imię do niej by pasowało 🙈

Błagam, napiszcie w komentarzu przynajmniej jedno imię (kobiece angielskie), a może jakieś wybiorę, bo nie trafiłam na to idealne
Moje propozycje to:
~ Jane
~ Diane (Dajen)
~ Ariadna/Ariana

Aberdeen & BridgertonWhere stories live. Discover now