Anthony siedział w salonie, pijąc kawę i pogrążając się w artykułach. Napój pobudzający był jednak zbyteczny, gdy jego wzrok spoczął na gazecie Lady Whistledown.
Drogi czytelniku,
Pisząca te słowa zwięszyła z daleka skandal i to nieporównywalnie większy niż lekkie obyczaje jednej z panien, choć i tymi słowami możnaby ubrać relację głośnego jeszcze nie tak dawno za sprawą panny Mariny Thomson Colina Bridgertona. Tym razem obrał inny kurs i postawił na mniej wykwintną pannę, która z pewnością wprowadzi chaos nie tylko w jego życiu, ale i w całej jego rodzinie. Miejcie się więc na baczności, bo i was może uwieść pospolitość panny Aberdeen. Panna ta bowiem nie jest członkiem rodziny szlacheckiej, a jej ród od wieku lat nie istnieje. Znów lord Colin zaufał nie temu, komu powinien, co więcej posuwając się o krok za daleko w ogrodzie podczas wczorajszego balu w pałacu królewskim, podczas którego diamentem sezonu została nazwana panna Cowper. Jak jednak się domyślam, nikogo nie interesuje ten aspekt, a każdy chce wiedzieć więcej na temat Ariadny Aberdeen. Wkrótce moi drodzy czytelnicy dowiedzą się więcej.
Lady Whistledown- Szlag.- szepnął, po czym odłożył papier i spojrzał przed siebie, myśląc nad przeczytanymi właśnie zdaniami.
Wiele mu mówiło, że panna ta jest stworzona dla jego brata. Sympatyczna, opiekuńcza, przystojna i znająca dobry smak. Zdążył już zapomnieć o swoich obawach wobec niej, a jednak znów nie zdołał ochronić bliską sobie osobę przed skandalem i plotkami. Z życzliwości jednak wobec poznanej bliżej panny, postanowił dać jej szansę do wytłumaczenia się, a potem próbować ochronić rodzinę przed słowami Lady Whistledown.
Ariadna stała na ulicy, przyglądając się sukni za futryną sklepu krawcowej, gdy obok niej stanął najstarszy z Bridgertonów z założonymi za plecami rękoma.
- Dzień dobry, panno Aberdeen.- usłyszała, po czym spojrzała w jego kierunku.
- Lordzie Bridgerton.- przywitała się z nim cicho.
- Piękny dzień, czyż nie?
- Owszem, pogoda dopisuje.
- Przejdziemy się kawałek?- zaproponował, na co dziewczyna nabrała pewności, że wicehrabia nie chce się tylko przywitać.
Zgodziła się delikatnym gestem głowy, po czym chwyciła go pod wyciągniętą w jej stronę rękę, ruszając wolnym krokiem przez plac. Atmosfera była napięta na tyle, by dziewczyna milczała, oczekując słów ze strony wicehrabiego.
- Lubisz czytać?- spytał ją, a panna wypuściła głośno powietrze z płuc.- Zapewne, choć nasze pisma są nieco... zbyt nachalne, nie uważasz?
- Wiem, do czego pan zmierza, lordzie, ale zapewniam, że nie chcę wyrządzić szkód pańskiej rodzinie.
- Spokojnie, to tylko luźna rozmowa przy spacerze.- uspokoił ją Anthony, uśmiechając się do mijających ich sąsiadów.- Ale, jeśli już poruszasz ten temat, to wiedz, że nie pozwolę, by mój brat został wplątany w kolejny skandal, a o pańskiej osobie i jego powiązaniach jest dosyć sporo w artykule Lady Whistledown.
- Też tego nie chcę. Niestety to, co zostało umieszczone w gazecie nie zapowiada nic dobrego.
- Zgadzam się.
- Nie mam na to wpływu, ktoś musi mnie śledzić.
- Co Lady Whistledown miała na myśli, pisząc to wszystko?
- Nie...- zaczęła zaskoczona.- Nie mam pojęcia.
- Proszę nie kłamać, nie chcę zepsuć spokoju tej rozmowy. Jeśli jest coś, o czym powinienem wiedzieć, nim ta cała Whistledown to opublikuje, to proszę powiedzieć mi teraz.- wyjaśnił, a gdy dziewczyna się zatrzymała, i Anthony stanął z niepewną miną.
KAMU SEDANG MEMBACA
Aberdeen & Bridgerton
Fiksi PenggemarDrogi czytelniku, Pisząca te słowa zwięszyła z daleka skandal i to nieporównywalnie większy niż lekkie obyczaje jednej z panien, choć i tymi słowami możnaby ubrać relację głośnego jeszcze nie tak dawno za sprawą panny Mariny Thomson Collina Bridger...