11. 𝑹𝒐𝒅𝒛𝒊𝒏𝒏𝒆 𝒄𝒊𝒆𝒑𝒍𝒐

418 17 2
                                    

Piosenka do rozdziału: ,,Say you love me" Jessie Ware
Bonus: polska wersja ,, Powiedz kocham" Sylwia Banasik

- Więc nie pochodzisz z Londynu?- spytał gościa Anthony, przerywając miłą pogawędkę z jego matką.

- Żałuję, ale nie.

- Słyszałem, że z Indii.- zauważył, nawiązując do plotek, które sama wywołała swoimi kłamstwami.

Zdając sobie z tego sprawę, spuściła wzrok zawstydzona.

- Przestań.- szepnęła zażenowana zachowaniem męża Kate.

Nie tylko ona, bo i Colin patrzył na brata błagającym o odpuszczenie spojrzeniem. Znał prawdę i liczył, że nikt nie oceni jego wybranki, wyłącznie mając na uwadze to małe kłamstwo, które miało wystarczająco krótkie nogi.

- Mogę wyjaśnić powód, dlaczego skłamałam, jednak istotne jest jedynie to, że przyznaję się przed pańską rodziną do kłamstwa. Nie usprawiedliwiają mnie żadne słowa.

- Każdy kiedyś kłamał, by odgonić się od starych plotkar.- domyśliła się prawdy wdowa, karząc syna spojrzeniem.- Zmieńmy temat, gdyż sprawa nie ma takiej wagi.

- Londyn bywa piękny, jednak przewyższa go znacząco Aubrey Hall.- zauważyła z błyskiem w oczach Kate, co wpadło do głowy jej mężowi.

- Colin, wspomniałeś pannie Aberdeen o naszym rodzimym domu?

- Nie wydaje mi się.- odpowiedział, zerkając na dziewczynę jego brat.

- Wiesz, panno, gdzie znajduje się Hertfordshire?

- Niestety nie wiele mi to mówi, lordzie.- stwierdziła szczerze, jednak z nie lada zainteresowaniem.

- Szkoda. Wielka szkoda. To najpiękniejsze rejony w całej Wielkiej Brytanii. Ogrody, lasy, łąki.

- Pośrodku tych krajobrazów znajduje się pański dwór?

- Tak naprawdę to nie dwór, a dom na wsi.- zauważył najmłodszy Gregory, na co matka się uśmiechnęła, a jej wyraz twarzy udzielił się też reszcie.

- Faktycznie, mało tam pałaców.- poparła opinię brata księżna Daphne.- Choć wygląda okazale, to po prostu nasz dom. To tam się wychowywaliśmy przez wiele lat. Tam również przegrywaliśmy z Anthony'm w pall mall.

- Kto przegrywał ten przygrywał.- zażartowała uszczypliwie Eloise, a Colin przytaknął wymownie głową.

- Teraz to głównie Anthony przegrywa.- zauważył Benedict, zerkając na bratową.

- Znasz tę grę, panno?- spytała Ariadnę Kate, by odwrócić uwagę od siebie.

- Nie, ale brzmi interesująco.

- I tak jest. Nie każdy wciąga się w nią, jak my, ale z pewnością by ci się spodobała.- zauważyła Eloise, co wywołało u obcej uśmiech.

Colin obserwował jej gęsty, próbując z nich cokolwiek wyczytać. Zdołał jedynie to, że nigdy dotąd nie była tak szczęśliwa jak przy jego rodzinnym stole, w otoczeniu jego najbliższych. Nawet Anthony zdawał się tego wieczoru ulegać, poznawszy lepiej pannę Aberdeen. Nie na tyle, by całkowicie jej zaufać, jednak wystarczająco, by odpuścić bratu. Przynajmniej do takich wniosków doszedł z końcem rozmów.
Był jeszcze ktoś, kto poza panią domu zakochał się w życzliwości dziewczyny.

Rozmowy trwały w najlepsze, gdy z dywanu pełnego zabawek wstał mały książę i podszedł pewnie do Ariadny.

- Ciacia.- powiedział chłopiec, podając pannie Aberdeen, którą mianował już ciocią, drewnianego konika.

Aberdeen & BridgertonWhere stories live. Discover now