Rozdział 17 - Ktoś ty?

255 21 15
                                    

Pov: Wednesday

Dwójka dziewczyn podeszła do nas, i wspólnie zaczęłyśmy kierować się do naszych pokoi. Dopiero na korytarzu przed pomieszczeniami, rozeszłyśmy się w swoje strony.

Ja i moja Enid, odtworzyłyśmy odpowiednie drzwi i weszłyśmy przez nie do naszego pokoju, aktualnego pokoju.

Pokój nie był o dziwo najgorszy, a to znaczy, że przypodobał się nam obu. Wystrój był minimalistyczny, nie było to nic wyjątkowego, ale prawdopodobnie większej ilości osób by to pasowało.

Ściany nie były ani czarne, ani kolorowe, a co najważniejsze, nie różowe. Były po prostu biało-szare. Mimo to, nie były jakieś ponure. Odstawiliśmy nasze wszystkie, zabrane ze sobą rzeczy, na swoje strony pokoju. Ja oczywiście wybrałam prawą stronę od wejścia, dlatego, że było tam po prostu ciemniej, co bardziej mi odpowiadało. Druga część pokoju, była trochę jaśniejsza, nie miałam pojęcia, czy użyli jaśniejszej farby, czy może była to kwestia wpadającego przez okno światła.

- Ładnie tu. - powiedziała. No cóż, nie mogłam się z tym nie zgodzić. Pokiwałam głową potwierdzając niemo słowa wilkołaczki. - Co powiesz na to by gdzieś wyjść? - zapytała niepewnie, spoglądając na mnie.

- Możemy. - Powiedziałam. W sumie to chętnie pozwiedzam to miasto, może być to ciekawe doświadczenie, biorąc pod uwagę to, że nigdy wcześniej mnie tu nie było.

- To chodź, rozpakujemy się później! - podniosła delikatnie głos by móc okazać swój entuzjazm, trochę inaczej niż tylko poprzez skoki lub oklaskiwane, które są najczęstszym pokazaniem swojej radości.

Zgodziłam się i po chwili już wyszłyśmy z pokoju i przystanłyśmy na chwilę przed nim. Zamknęłyśmy je za sobą, następnie spojrzałyśmy po sobie i zaczęłyśmy się wspólnie zastanawiać, czy zaprosić dziewczyny, do wspólnej podróży, w celu pozwiedzania aktualnego miejsca pobytu.

- Chodźmy po nie. - powiedziała Enid, robiąc kilka kroków do przodu. Zapukała do drzwi na przeciwko nas, które po chwili się otworzyły.

- Co tam? - zapytała uśmiechnięta Divina.

- Idziecie z nami na zwiady? - zapytałam.

- yyy..nie dzisiaj. Chiciałyśmy się rozpakować i tak dalej. - powiedziała, gdy Yoko zbliżała się do drzwi.

- Musicie iść same. My najwyżej dołączymy do was jutro, w dalszej podróży. - powiedziała zabawnym tonem, na co dwójka dziewczyn się zaśmiała.

- Dobra. No to jutro. - powiedziałam.

Pożegnałyśmy się z dziewczynami i zeszłyśmy do holu wyjściowego. W recepcji stała pani dyrektorka, którą poinformowałyśmy grzecznie o naszym wyjściu. Larissa pozwoliła nam na wyjście, a my zaczęłyśmy kierować się do odpowiednich drzwi. Wyszłyśmy przez nie z hotelu i zaczęłyśmy kierować się w pierwszą lepszą stronę.

Po jakieś dłuższej chwili naszej drogi, natrafiłyśmy na jakiś budynek, który przypominał szkołe, ale wiecie, taką z internatem. Podeszliśmy bliżej i zaczęłyśmy czytać jej nazwę.

- Akademia sztuk niewidzialnych. - Przeczytałam, na głos napis. - Szkoła magii? - zapytałam zdziwiona.

- Na to wygląda. - powiedziała wilczyca stojąca za mną.

Zapukałam w drzwi, które tak po prostu się otworzyły. Bez żadnej pomocy, ludzkiej ręki lub jakiegokolwiek systemu elektronicznego.

Spojrzałam zdziwiona na blondynkę i weszłam do środka, otwartego już budynku. Enid zrobiła to zaraz za mną, chociaż była minimalnie przerażona. Gdy obydwie już przekroczyłyśmy próg pomieszczenia, drzwi za nami natychmiastowo, jak na zawołanie, zamknęły się za nami z hukiem.

Zacząć od nowa.. ~ Wenclair Where stories live. Discover now