Rozdział 13 - Zapytałem.

234 21 43
                                    

Pov: Enid

- Tak, jak mówiłem przepraszam. - powiedział. Kiwnęłam na to głową, nie wiem czy było po mnie to widać, ale byłam strasznie zestresowana od środka. - Nie wiem co we mnie wstąpiło. Byłem zły.. - dodał po chwili patrząc mi głęboko w oczy, szczerze, czułam się z tym strasznie nieswojo. - Kocham cie. - Powiedział łapiąc mnie za dłoń. - Rozumiem, że może ją lubisz.. ale w czym ona jest lepsza? - zapytał o dziwio spokojnie chłopak.

- Ajax tu nie chodzi o to kto jest lepszy. To nie moja winna, że moje serce i umysł wybrało ją. - Powiedziałam. Chłopak spuścił wzrok na podłogę.

- Myślałem, że mnie kochasz, ale jak widać dałem się tylko omotać, temu uśmieszkowi, który Ci zawsze towarzyszył. Zakochałem się, a ty mnie wykorzystałaś. - powiedział prychając. - Ufałem Ci a ty mnie zraniłaś. Chciałem na tobie polegać.. Ale cóż. - powiedział. Po zakończeniu swojego wywodu, wstał z łóżka i ponownie na mnie spojrzał. - Naprawdę wolisz ją? - zapytał smutny.

- Ajax, tu nie chodzi o to. Powtórzę: to nie moja wina, że moje serce wybrało ją. - Powiedziałam. Nie chciałam żeby chłopak miał mi za złe, że "wolę ją", dlatego też próbowałam to jakoś rozsądnie wytłumaczyć, przetłumaczyć chłopakowi. Mając nadzieję, że się mi to uda. No cóż, co mogę więcej powiedzieć.

- Zapytałem. Odpowiedz tak, lub nie. - powiedział. Mówiłam, że nienawidzę takiego ultimatum?

- Tak, wolę Wednesday. - Powiedziałam. Chłopak się zaśmiał i podszedł do drzwi. Wyjrzał ma korytarz, a następnie zamknął je na klucz.

No to chyba mamy problem...

- Jesteś tego pewna? - zapytał podchodząc bliżej. Nie powiem, że nie. Bo się przestraszyłam.

A jeżeli naprawdę mi coś zrobi?

Chłopak złapał mnie w talii, patrząc przy tym głęboko w oczy. Po chwili uśmiechnął się szyderczo, i spojrzał na swoją szafke. Podszedł do niej i wyciągnął kilka rzeczy.

Pierwsza z nich to jakiś album, który rzucił mi pod nogi. Spojrzałam, na tę rzecz. Były wygrawerowane na okładce dwa imiona. Enid i Wednesday. Ja i Wednesday byłyśmy motywem przewodnim tego albumu, choć chciałam się łudzić, że jednak może chodzi o kogoś innego. Mój mózg i wszystko w środku, wiedziały, że się nie mylę i chodzi o nas.

Spojrzałam ponownie na chłopaka który tym razem był oparty o ścianę trzymając w dłoni nóż.

- Spokojnie. Nie zrobię Ci nic.. Za bardzo cie kocham. Chociaż to w sumie, nie zrobię Ci krzywdy. - powiedział odpychając się od ściany, stając na równe nogi, podchodząc do mnie po momencie. - Wiesz tak pomyślałem, że może się pobawimy.. - zaczął. - Tak wiesz, żeby twojej ukochanej się nic nie stało. - dokończył, kłucjąc przede mną. Klęknął na oba kolana i się we mnie wpatrywał, niczym w jakiś obrazek.

- Ajax. Daj spokój. - powiedziałam. - Nadal możemy się przyjaźnić, tylko zrozum, że jestem szczęśliwa z Wednesday. - Powiedziałam.

- Ależ ja to rozumiem, aż za bardzo. Tylko wiesz, wolę cię czasami mieć. - Powiedział i złapał mnie za policzek, lekko go gładząc. Nie przyjemne uczucie. - Co ci szkodzi? Przecież nikt się nie dowie. - Szepnął.

- Nie Ajax! - Krzyknęłam i wstałam z łóżka, podbiegając do zamkniętych drzwi. Mówiłam, że schował klucz.. W swoich bokserkach.

- Ups.. Chyba musisz go wyciągnąć - powiedział pokazując uśmiechnięty na swoje krocze. Uśmiechnął się szeroko i ponownie do mnie podszedł. Złapał mnie za nadgarski i przysunął do ściany, zbliżając nasze ciała na tyle, że nie było między nami, ani trochę wolnej przestrzeni. Pocałował mnie w policzek i zaczął się ocierać swoim schowanym przyrodzeniem o moje zakryte miejsce intymne. Wiem, że obrzydliwe.

Próbowałam się wyrwać, ale cóż na marne. Poza tym robiłam sobie jeszcze większą wtedy krzywdę, bo nie dość, że mocniej ściskał moje nadgarski przez co bardziej bolały, to jeszcze bardziej się do niego przybliżałam, o ile w ogóle było to możliwe.

Wednesday miała rację, żeby nigdzie z nią nie iść.

Dlaczego byłam tak głupia i nie posłuchałam się? Dlaczego myślałam, że może rzeczywiście się zmienił? - zaczęła zadawać pytania moja świadomość.

W tamtym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać, chociaż wiedziałam, tak miałam tego świadomość, że to nie zadziała.

- Ej ej. Nie płacz. - powiedział zaprzestając czynności, otarł moje łzy. - Nie potrafię ci tego robić gdy płaczesz. - powiedział głaszcząc mnie po włosach.

Czyli to na niego działa?

- Proszę cię zostaw mnie. - Zaczęłam płakać jeszcze głośniej i mocniej, błagałam o to by mnie zostawił.

Miałam nadzieję, że to zadziała i, że odpuści. Że wypuści mnie z pokoju, jeżeli obiecam mu, że nikogo nie powiem.

Co mogę powiedzieć? Zawiodłam się na nim.

Odsunął się ode mnie podchodząc po nóż.

- Jeżeli nie przestaniesz. Zobaczysz moją śmierć, która jest z twojej winy. Nie fajnie, jest mieć wyrzuty sumienia.. - powiedział, przykładając narzędzie do gardła. Przestałam wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Byłam tak przerażona, że nie byłam nawet pewna tego czy oddycham. - Grzeczna dziewczynka. - powiedział rzucając przedmiot na łóżko. Ponownie do mnie podszedł, a ja zaczęłam płakać. Nie mogłam tego kontrolować. Nie potrafiłam. W tamtym momencie chłopak zrobił coś, czego bym się totalnie po nim nie spodziewałam. Uderzył mnie w policzek. Ostre zderzenie jego dłoni z moim policzkiem, przyprawiło mnie nie tylko o pieczenie tej części twarzy, ale także lekki ból głowy. Spojrzałam na chłopka zaszkolnymi oczami. - Nie rób tego! - krzyknął. - Nie chcę krzywdzić mojej miłości, ale zmuszasz mnie do tego. Chciałem zrobić to na spokojnie, powoli, bez żadnych przeszkód. A ty sprawiasz mi z tym kłopot i robisz nam obu krzywdę. - powiedział, łapiąc za koniec mojej koszulki. - Raz dwa i po sprawie. Ja zrobię swoje a ty dostaniesz spokój. Plan idealny, z korzyścią obustronną. - dodał całując mój nos.

Nie wiedziałam co robić. Bałam się. Nie wiedziałam, czy dam radę się stamtąd wydostać.

- Ajax błagam. - Powiedziałam, próbując się wyrwać. No ale cóż, nie mogłam, bo przygniatał mnie całym swoim ciałem.

- Bądź cicho. - powiedział ciągnąć mnie z całej swojej siły, w stronę łóżka.

Próbowałam się szarpać, no ale wszystkie próby ucieczki kończyły się klęską i chwilowym bólem.

Podeszliśmy do łóżka na które chłopak mnie rzucił. I pewnie bym z niego wstała i próbowała uciec, gdyby nie to, że z tego wszystkiego zaczęło kręcić mi się w głowie.

Gorgon pdbiegł do szafki obok i wyciągnął z niej coś.

Kajdanki i taśma?

Podszedł ponownie do łóżka i nade mną zawisł, złapał moje nadgarstki w swoje dłonie. Przypiął kajdanki do moich nadgarstków, a następnie drugą stronę tych kajdanek, zaczepił o obramowanie łóżka.
Następnie wziął taśmę którą skleił mi usta.

No więc, szansy na ucieczkę już nie mam. Mogę jedynie czekać teraz, tylko na cud.

Chłopak uśmiechnął się, przejeżdżając wzrokiem całe moje ciało pod sobą. Następnie przybliżył się do mojej twarzy i ucałował moje czoło. Schylił się na wysokość mojego ucha i szepnął.

- Nie bój się. Nic ci nie będzie. Nie będzie bolało. Kocham cię i robię to dla nas. - wyszeptał do mojego ucha, po czym podniósł się do góry, by na mnie spojrzeć. - Żałuję, że nie ściągnąłem Ci najpierw tej bluzki. Teraz będę ją musiał chyba przeciąć. - powiedział, uśmiechając się. - Ale najpierw najlepsza część. - dodał. Ściągnął z siebie bluzkę, a następnie, podwinął moje górne odzienie i zostawił malinkę na moim brzuchu. - Spokojnie, będzie przyjemnie, bez bólu i szybko ale wolno. - oznajmił pewny siebie chłopak.

___________________________________________

Dzień doberek❤️💚

Jak podoba się rozdział?🎁✨

BAJO💙💜

Zacząć od nowa.. ~ Wenclair Where stories live. Discover now