Rozdział 12 - Przepraszam

288 26 36
                                    

Pov: Wednesday

- Wycieczka, jak fajnie. - Powiedziałam z wyczuwalnym, na kilometr sarkazmem.

Niby nie będzie lekcji i fajnie, ale jak myślę, że będą kazać nam zwiedzać całą szkołą, to aż mnie skręca. Za dużo ludzi w pobliżu, czyli coś czego wręcz nienawidzę. Szkoda, że ta wycieczka jest "obowiązkowa".

- Jakoś przeżyjesz. - powiedziała Yoko. - Wiesz, możemy tam coś zrobić gorgonie - dodała klepiąc mnie po ramieniu. Przewróciłam oczami na jej dotyk, ale cóż, nie odezwałam się. Pokiwałam tylko głową, na wypowiedzone wcześniej przez nią zdanie.

- W sumie. Trzeba omówić plan. - Powiedziałam, idąc w stronę swojego pokoju, a dziewczyny podążyły za mną, dorównując mi po chwili tempa chodu.

- Myślicie, że Weems się nie skapnie? - zapytała Enid.

- Jeżeli dobrze będziemy udawać. To dlaczego by miała mieć w ogóle jakiekolwiek przypuszczenia? - Powiedziała szeptem, rozglądając się na korytarzu.

Dobrze, że nikogo na nim nie było. Wszyscy jakby na zawołanie wrócili do swoich pokoi, jakby pojawił się jakiś alarm, lub dziwny czar.

Weszłyśmy w trójkę do pokoju, mojego i Enid, zamykając oczywiście za sobą drzwi, by żaden niechciany gość, nie mógł tu wbiec, bez zderzenia z drzwiami.

Zasiadłyśmy na łóżku i ponownie zaczęłyśmy rozmowę, o naszym jakże cudownym planie. Mam nadzieję, że dziewczyny nie postanowią z niego zrezygnować. Nie chciałabym tego, jak brudzić sobie ręce, to razem w jakimś w miarę "fajnym" towarzystwie.

- Myślicie, że gdzie możemy się go pozbyć? - Zapytała Enid. No w sumie, zadała bardzo dobre i istotne pytanie. Gratulacje dla niej za myślenie.

- Wiesz, na pewno będzie takie miejsce na naszej wycieczce, a jak nie to poczekamy aż wrócimy tu, i skończymy z nim w dziupli cracstone'a. - Powiedziałam. Wilczyca pokiwała na to wolno głową, w pokazaniu, że rozumie, co do niej powiedziałam. Mimo to po jej minie, widziałam, że miała więcej pytań.

Dlatego, poruszyłam dłonią, w celu ukazania dziewczynie, jej prawa do głosu.

- A jeżeli nam się nie uda? Zresztą. Po co my to robimy? - ponownie zapytała, drapiąc się po dłoni = tik nerwowy. Stresowała się odpowiedzią.

- Wiesz skarbie..- zaczęłam, ale po chwili się zacięłam. Zastanawiałam się co mogę takiego powiedzieć, by przez dziewczynę zostało to odebrane pozytywnie, przez co przyczyniło by się jej zgodzie. - Robimy to dlatego, że znamy Ajaxa i wiemy, że może nam zrobić krzywdę, szczególnie tobie. A udać, uda się. Najwyżej wezmę winne na siebie. - Powiedziałam, łapiąc dziewczynę za dłoń. - Nie musisz się niczym martwić. Tylko nam pomóż, proszę. - Powiedziałam, wykonując kojące ruchy na jej kolanie. Dziewczyna skinęła głową z niepewnym uśmiechem.

Udało się, zgodzi się. - podpowiedział mi umysł. Przekonałam swoją dziewczynę, do zakończenia żywotu Ajaxa, ewentualnie spowodowanie ciężkiego uszczerbku na jego zdrowiu, fizycznym jak i psychicznym. Dobrze wiem, że on się przecież po tym nie pozbiera, ale to nie było ważne, najważniejsze było, by dyrektorka, ani nikt nie zamieszamy w całą tą sprawę się o tym nie dowiedział. W tej sytuacji, liczyło się dla mnie tylko bezpieczeństwo i spokój Enid.

Obraz umierającego, zakrawionego Ajaxa pojawił się w mojej głowie, na co mentalnie szeroko się uśmiechnęłam. Był to cudowny widok, nie mogę tego zaprzeczyć, a na teraz zostało mi jedynie czekać, aż będę mogła go spełnić. Już niedługo.

Naprawdę, warto poczekać te kilka dni. Tym bardziej biorąc pod uwagę, jakie będzie to przyjemne doświadczenie.

Rozmyślałam tak o śmierci Ajaxa, aż w końcu, po jakimś czasie usłyszałam głośne pukanie do drzwi, które ocknęło mnie, niczym wiadro zimnej wody, na głowę, podczas płytkiego snu.

Zacząć od nowa.. ~ Wenclair Where stories live. Discover now