𝟐.𝟒. 𝐤𝐫𝐨𝐤

1K 128 127
                                    

krok – działanie, posunięcie prowadzące do osiągnięcia czegoś.

╳ ╳ ╳

Izuku podjechał swoim czarnym Mini Cooperem pod dobrze znany mu apartament. Zdjął okulary przeciwsłoneczne i przejrzał się w lusterku, poprawiając rozburzone przez wiatr włosy i kołnierzyk białej koszuli wystający spod wzorzystego swetra w ciemno-zielonych barwach. Wyszedł z samochodu lekko poddenerwowany i wzdrygnął się, słysząc za swoimi plecami dźwięk otwieranych drzwi. Wyszedł przez nie Katsuki ubrany cały na czarno, co zawsze dodawało mu uroku. Oversized koszulka z rękawem do łokcia, luźniejsze jeansy i domowe kapcie stanowiły ciekawą kombinację.

— Cześć — wydukał młodszy, machając delikatnie do blondyna.

— Hej — podszedł do niego i omiótł go wzrokiem od góry do dołu. Ucieszył się na jego widok – wszystko było widać w szkarłatnych oczach. Następnie spojrzał na samochód z otwartym dachem. Zdziwił się, widząc na tylnym siedzeniu torbę wypchaną ubraniami, na której wierzchu wystawały damskie buty na obcasach. — Twój?

— Tak — odparł szybko. Zauważył na czym skupił się wzrok Bakugo i szybko wytłumaczył. — To buty przyjaciółki. Dzisiaj pomogłem jej zabrać resztę ubrań z domu rodzinnego.

Spojrzał na chłopaka, który zaczął bawić się loczkami z tyłu głowy. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że Izuku lada chwila stanie się dorosłym, że zaczął już dorosłe życie, stał się mężczyzną. To wydało mu się nagle tak pociągające, że poczuł w ciele niby magnez, który przyciągał go do tego chłopaka, ale musiał oprzeć się pokusie.

Rzucił okiem raz jeszcze na wnętrze samochodu i zauważył zawieszony na środkowym lusterku miniaturowy pluszowy breloczek z Ground Zero. Czerwonooki nachylił się i wziął go do ręki, mrucząc pod nosem z zaciekawieniem.

— Urocze.

Midoriya spłonął czerwienią. Nie potrafił odpowiedzieć na to. Został ostatecznie znokautowany przez własne zawstydzenie. Odwrócił się na pięcie i poczekał aż straszy zaprosi go do środka. Tak też się stało. Zostawił swoje czarne trampki w przedpokoju i założył kapcie dla gości, które dał mu Katsuki.

Zdziwił się, widząc na korytarz masę pudeł. Niektóre z nich były otwarte i było widać ich zawartość, a inne były już zamknięte i podpisane. Był to widok nad wyraz niepokojący.

— Przepraszam za bałagan. Nie miałem gdzie tego schować.

— Przeprowadzasz się? — zapytał, a obawa w jego głosie sprawiła, że czerwonooki od razu odwrócił się w jego stronę.

— Tak, na przedmieścia Tokio w mieszkalnej dzielnicy. Nikt o tym nie wie z wyjątkiem zaufanych osób.

— Nikomu nie powiem — powiedział z uśmiechem. — Mam nadzieję, że poczujesz się tam lepiej.

— W końcu będę miał spokój od tych jebanych dziennikarzy.

Izuku był pod wrażeniem, widząc jadalnię, w której już kiedyś był, ale wtedy nie była ona tak uszykowana jak teraz. Stół był nakryty i stały na nim małe przekąski do zagryzania. Na półkach, w połączonym z jadalnią salonie, paliły się świece, jednak nie dawało to romantycznego nastroju, a bardziej przytulnego, co młodszemu bardziej odpowiadało.

Katsuki zaprosił gościa do stołu i sam zniknął w kuchni. Siedział trochę sztywno i rozglądał się po mieszkaniu. Z dużych okien piegowaty miał piękny widok na miasto i czające się za budynkami słońce, które powoli zmierzało ku horyzontowi. Próbował się zrelaksować i zapanować nad gonitwą myśli.

troublemaker | teacher!katsuki x izuku | bakudeku  Onde histórias criam vida. Descubra agora