Rozdział 14: Czas wyzwolić z siebie maksimum! Pojedynek z Friezą!

56 7 3
                                    

Bardock zacisnął zęby. Jeśli ostatnim razem Frieza zdołał go pokonać, to i teraz mu się to uda!

- Frieza - wycharczał.

- O, a cóż ja widzę! - odpowiedział Changeling. - Tylu Sayian? W dzisiejszych czasach zebrać aż taką grupę jest niemal... niemożliwe.

- Giń draniu! - krzyknął ojciec Son Goku, momentalnie wznosząc się w powietrze. Przybrał teraz swoją najsilniejszą formę. Super Sayianina II.

Frieza był wyraźnie zaskoczony ruchem przeciwnika. Kim był niby ten Sayianin i jak śmiał stawiać mu opór z tak mizerną mocą? Czuł, że gdzieś go kiedyś spotkał! Gdy Sayianin wymierzył w niego z prawej, Changeling bez trudu chwycił jego pięść. Bardock zamarł. Nie mógł mu się wyrwać!

- No, no! Odważny jesteś, Sayianinie. Z tak mierną mocą chcesz rzucać mi wyzwanie? - powiedział spokojnie Frieza.

- Wal się biały jaszczurze! - krzyknął zdenerwowany Bardock.

- Co? Ty, ty... Jak ty śmiesz? Zniszczę cię, odpadzie!

- Final Flash! - krzyknął głos obok.

To był Trunks. Wystrzelił w galaktycznego imperatora swój najsilniejszy atak. Dzięki niemu Bardock zdołał się uwolnić. Nie czekając, aż Frieza zdoła się otrząsnąć, wystrzelił w jego stronę kihonę. Goten i Trunks postąpili podobnie. Gdy ataki dosięgły Changelinga, wokół niego pojawiły się chmary pyłów. Gdy opadły, Frieza stał niewzruszony. Bardock przełknął ślinę. Drań porządnie się wzmocnił! Muszą dać z siebie wszystko, by choć marzyć o jego pokonaniu!

- Poddajecie się? - spytał zgryźliwie.

- Po moim trupie! - krzyknął starszy Sayianin, zadając mu cios podeszwą stopy.

- Żałosne - odparł Changeling, bez większego trudu łapiąc kończynę Bardocka.

Nie! Frieza przesadził! Są Sayianinami! Nie dadzą z siebie drwić! Bardock zebrał w sobie całą swą energię. Skupił się jedynie na uwolnieniu z uścisku Freezera. Każda kolejna próba jednak spełzała na niczym. Sayianin krzyknął ze złości. Żaden głupi jaszczur nie będzie mu pokazywał miejsca w szeregu! Nigdy! Nikt nie segreguje Sayian. To Sayianie segregują siebie!

Ach, żeby jeszcze zawsze tak było...

Lata temu i tak byli na każde zawołanie Friezy...

Ale nie teraz! Bardock wiedział! Czuł, że już czas odpłacić się Friezie za te wszystkie lata upokorzeń! Właśnie dziś! Tu i teraz!

- Wal się, Frieza! - wykrzyczał, wyrywając się z uścisku.

- Jednak masz w sobie choć namiastkę mocy, panie... No właśnie, jak ciebie zwą? - spytał Changeling piskliwym tonem.

- Nie pamiętasz mnie już Frieza? Tak łatwo straciłeś pamięć? - mówił Bardock. Dostrzegł iskrę zdziwienia w oczach Freezera. - Tak, dobrze myślisz. To ja, Bardock. Super Sayianin. Pierwszy Super Sayianin, jakiego spotkałeś. Ile to już minęło? Czterdzieści cztery lata, tak?

- T-to niemożliwe! - krzyknął oburzony Changeling. - Zabiłem cię! Zniszczyłem! Unicestwiłem! Ciebie nie ma!

- A jednak przed tobą stoję - odpowiedział Sayianin, lekko się uśmiechając. Zakłopotany Frieza. Ten widok jest bezcenny!

- Dobrze - powiedział Changeling, wdychając intensywnie powietrze. - Nie wiem, jak tu trafiłeś, Sayianinie, lecz tym razem już się nie wywiniesz.

Gdy Bardock miał już mu odpowiedzieć, trap statku Friezy otworzył się ponownie. Wyszedł z niego mały, niebieskawy kosmita. Oficer Kosmicznej Organizacji Handlu.

Dragon Ball AS 1: Saga AureliusaWhere stories live. Discover now