Rozdział 13: Frieza, co ty knujesz?

55 6 0
                                    

Cheelai i Lemo kierowali się teraz w stronę Vampy. Dziewczyna miała jeden cel - pomóc Brolyemu. To w końcu przez nią kiedykolwiek odwiedzili tą planetę! Przez nią on i jego ojciec zostali znalezieni! Musi teraz odpokutować za swoje czyny. Zająć się Brolym. Nauczyć go panować nad sobą. Po za tym nie miała już do kąt wracać. Frieza najpewniej wysłał za nimi list gończy po tym, co zrobili. Była dezerterką. I to podwójną. Początkowo opuściła szeregi Galaktycznego Patrolu, a teraz i Kosmiczną Organizacje Handlu. Sama była pewna swej decyzji. Ale czy Lemo podzielał jej zdanie? Może zamierzał lecieć gdzie indziej? Nie mogła go w końcu trzymać na siłę...

- Lemo? - spytała niepewnie.

- Tak, Cheelai - odpowiedział.

- Ja lecę prosto do Brolyego. A ty? Gdzie chcesz, żeby cię odstawić? - mówiła.

- W sumie to... - powiedział kosmita. - Wolę zostać z wami. Jestem w końcu teraz na czarnej liście Friezy. Sayianin w drużynie mógłby się przydać.

Dziewczynka ucieszyła się w duchu. Zawsze powtarzała, że w grupie raźniej. A skoro będzie ich tam trójka, to nie może być najgorzej! Jakoś sobie poradzą.

Kilka minut później byli już nieopodal Vampy. Gdy przenikali już przez atmosferę planety zauważyli, że panuję tam gęsta śnieżyca.

- Cheelai, musimy to przeczekać! - krzyknął Lemo.

- Nie mam mowy, najpierw musimy odnaleźć Brolyego! - odpowiedziała.

- Zwariowałaś? To samobójstwo! - oburzył się kosmita.

- Lemo... Aaaaa! - krzyknęła, gdy straciła kontrolę nad statkiem.

Ich pojazd zaczął dryfować we wszystkie strony. Śnieżyca robiła z nim, co chciała. Popadli w panikę. Zanim jednak zdążyli zareagować, przez ciągłe kręcenie stracili przytomność.

Obudzili się kilka godzin później...

Cheelai nieśmiało otworzyła oczy. Leżała w jaskini. Dużej jaskini. Gdy bardziej przyjrzała się pomieszczeniu, zauważyła Brolyego. Rozpalał ognisko. Dziewczyna poczuła, że jest czymś przykryta. Obróciła lekko głowę. To, co okrywało ją i Lemo, było uchem przyjaciela Brolyego! Była pewna, że się z tym nie rozstawał!

- Co się stało... - usłyszała za sobą głos. No tak! Lemo nigdy nie należał do najcichszych!

- Znalazłem was - odpowiedział Broly. Cheelai niezbyt przepadała za jego sposobem wysławiania.

- Co? Kiedy? Jak? - zdziwili się oboje.

- Byliście niedaleko stąd. Rozbił się wasz statek - rzucił w odpowiedzi.

- A teraz... Gdzie jesteśmy? - spytał Lemo.

- W moim domu - odpowiedział Sayianin.

Domu? Cheelai mocno zdziwił ten fakt. Choć nie powinien. W końcu Broly wyglądał na wychowanego w dziczy! Jego dom też więc nie mógł zbyt normalnie wyglądać!

- Jesteście głodni? - spytał niepewnie Sayianin.

- Tak - powiedzieli chórem. W końcu nie jedli już od dłuższego czasu. - Która godzina?

- Co? Co to "godzina"? - zdziwił się mężczyzna.

Cheelai westchnęła głęboko. Jej nowy przyjaciel musiał się jeszcze tyle nauczyć!

- Nieważne - odpowiedziała dziewczyna. - Jaka jest pora dnia?

- Słońce góruje - odparł Broly.

- Dopiero południe? - zdziwił się Lemo.

Dragon Ball AS 1: Saga AureliusaWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu