22

15 2 0
                                    

Otworzyłam ledwo drzwi do domu. Nie umiem opisać tego co przed sobą widziałam. Same kolory, wszystko się ruszało, ale to wszystko było niczym tak naprawdę, nic tam nie było. Nuciłam jakąś piosenkę, która chyba nie istnieje.
Chciałam jak najszybciej usiąść, więc kierowałam się tam gdzie myślałam, że jest kanapa. Na początku mi to wychodziło. Nie czułam swojego ciała, więc ciężko było mi stwierdzić czy w ogóle się ruszam.

W pewnym momencie potknęłam się i upadłam całym ciałem. Nie czułam jednak w ogóle bólu. Nic. Podłoga wydawała się być wygodna, więc pomyslałam, że będę śpiewać głośniej. Tak, to nie miało sensu.

***

*Perspektywa Bryce'a dzień wcześniej*

Mogłem do niej dzwonić, pisać, pukać do jej domu, śledzić, a nawet się do niej włamać, ale co by mi to dało. Problem był taki, że nie wiedziałem co robić i na co mogłem sobie pozwolić. Nie rozumiałem tego dlatego nie wiedziałem co dalej. Wiedziałem, że jeśli ona nie będzie chciała to nic nie będę w stanie zrobić.

Ale nie mogę żyć w takiej niewiedzy!

Zszedłem na parter, pomyślałem, że oderwę się od tego.
Moi rodzice robili coś daleko w kuchni, słyszałem ich głosy. Podeszłem do kanapy z rękami w kieszeni. Leciały jakieś lokalne wiadomości.
Zagapiłem się w telewizor myśląc...można zgadywać o czym.

,,Podpalone boisko, policja wciąż nic nie wie, na miejscu przestępstwa jest już Alex Londonõ, który powie co będzie dalej"-mówiła kobieta z telewizji.

Ja pierdole...

,,Dziękuje Helen..."

Facet z mikrofonem coś tam mówił, ale mnie zatkało. To była szkoła Hailey. Nie miałem pojęcia jak zareagować, po prostu zaniemówiłem. To było pojebane.

Jak ona to zrobiła?

Z niedowierzania na chwile przeskoczyłem na podziw, ale szybko się ogarniałem.
Jak można zrobić coś takiego bez żadnych skrupułów w normalny dzień. Coś się u niej dzieje, a ja nie mogę jej pomóc. Wiem, że by mi nie dała sobie pomóc. Domyślałem się, bo w końcu ja znałem ją z kompletnie innej strony.

***

*Perspektywa Hailey*

Obudziłam się. Było prawie wpół do 14. Leżałam w swoim łóżku i potrzebowałam chwili, żeby to przeanalizować. Po chwili przypomniałam sobie, że pare godzin wcześniej obudziłam się i przyszłam do swojego pokoju.

Porościągałam się trochę w łóżku i sięgnęłam po telefon. Miałam pare nie ważnych powiadomień.
Weszłam na instagrama i dostałam sześć nowych wiadomości.

Mateo_00
W końcu cie znala...

Zdąrzyłam przeczytać tylko tyle zanim weszłam na konwersacje. Wiadomość była z przed wczoraj.

Mateo_00
W końcu cię znalazłem, to ja Mateo z kawiarni. Jestem przyjacielem Austin'a. Po jutrze jest ta impreza na Tall Pine Road 16, zaczyna się o 19. Daj znać jeśli się pojawisz.

No i co teraz?

Próbowałam przypomnieć sobie ostatnią noc. A bardziej sytuacje z Camill'om. Wiedziałam tylko, że coś takiego miało miejsce, ale nie pamiętałam co mówiłam.

Camilla nic mi nie zrobiła, nikt mi nic nie zrobił! Chociaż tak naprawdę zrobili... ale normalny człowiek, by nie postępował tak jak ja. Ale ja jestem bezpieczna w swojej skorupie. Będąc szczęśliwą, spokojną, normalną dziewczyną, poprawiając swoje oceny i samopoczucie wychodziłam ze swojej strefy komfortu. To było coś więcej niż komfort, to byłam po prostu ja. Przy tych ludziach zmieniłam się w kompletnie innego człowieka, ale było mi z tym dobrze. Tylko czy to wtedy byłam ja? A czy byłam wtedy szczęśliwa? Tak. No to czemu ja to robię? Bo muszę być twarda. Ja muszę podawać karty i to inni mają tańczyć jak im zagram. Ale to są normalni ludzie... Ja do takich nie należę. Co jeśli chcieli dobrze? Przecież jestem nastolatkom, to jest zwyczajne życie 18-łatki, miałam przyjaciół, Bryce'a, nastawienie do życia... Nie. To nie byłam ja.

I go soloOn viuen les histories. Descobreix ara