2

52 5 0
                                    

Następny dzień. Wtorek.
Mój budzik zadzwonił.

Codzienne przypomnienie: nikt cię nie kocha

Westchnęłam, porozglądałam się po pokoju i wstałam. Podeszłam prosto do szafy wyjmując z niej czarną, za dużą koszule, tego samego koloru krótkie legginsy i kurtkę jeansową rozmiar jakoś XL. Poszłam do swojej łazienki, umyłam zęby, rozczesałam pofalowane włosy i ubrałam się.

Zrobiłam sobie dwa tosty.

-Synku od jutra mnie nie ma, przypomnij mi później żebym dała ci pieniądze na ten czas.-poprosiła mama ubierając marynarkę.

Tak, ja sama sobie poradzę. Dzięki, że pytasz

Przewróciłam oczami, wstałam od stołu i poszłam po swój telefon. Finn napisał, że się spóźni, ale to i tak nie zatrzyma mnie dłużej z nimi w jednym pomieszczeniu.
Podeszłam po słuchawki i wyszłam przed dom. Usiadłam na krawężniku i oparłam ręce o kolana przytrzymując sobie głowę.
Słuchałam czegokolwiek, gdy przed oczami przejechał mi samochód. Otrząsnęłam się i zaczęłam rozglądać. W domu po lewej zauważyłam sąsiada podpisującego coś od kuriera.
No tak, do bogatych dzielni kurierzy przyjeżdzają jak najszybciej. Głupota.
Nie pomachałam, bo brunet chyba mnie nie zauważył. Z resztą i tak bym tego nie zrobiła.

Po chwili przyjechał Finn. Wsiadłam do auta i rozmawiałam z blondynem.

***

Weszłam do budynku i poszłam prosto do sali, bo się trochę spóźniłam.

-Spóźniłaś się.-rzekła nauczycielka.

-Niemożliwe.-odparłam szukając wzrokiem miejsca.

Usiadłam przy oknie, wyjęłam kartkę i długopis. Zaczęłam coś rysować.
Gdy skończyłam, była już końcówka lekcji. Popatrzyłam na ludzi w klasie i pare ławek obok patrzyła się w moją stronę Ana.
Uśmiechnęła się trochę za bardzo podekscytowanie i pomachała do mnie. To było trochę odstraszające, ale leniwie podniosłam do niej rękę tym ,,machając", a uśmiechać się nie miałam zamiaru. Co i tak ucieszyło dziewczynę.
Zadzwonił dzwonek.

***

Było po czwartej lekcji. Szłam w stronę schodów na pierwsze piętro, jednak coś mi nie pozwoliło.
Żułam gumę w momencie, gdy jakaś dziewczyna postanowiła podejść za blisko i krzyknąć do mnie przez co się przestraszyłam.

-Ładnie dziś wyglądasz!-to była Ana, a pare metrów od niej jej koleżanki przyglądające się wszystkiemu. Chyba jej koleżanki.

-Dzięki.-oznajmiłam bez emocji odwracając się trochę do niej, po czym od razu weszłam na schody.

Zadzwonił dzwonek na lekcje, zmierzałam do sali.

-Hej!-ktoś krzyknął, aby zwrócić moją uwagę. Odwróciłam się. Evan.-oddaje.-zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi, gdy ten wyciągał coś z kieszeni. To były dwie 10 dolarówki.
Nie wiedziałam czy powiedzieć, żeby nie oddawał czy coś innego... Ludzie nie oddają mi pieniędzy. Wiedzą, że je mam więc pewnie ich nie potrzebuje, więc po co mieliby oddawać.
Wyciągnęłam rękę i wzięłam pieniądze.

-Dziękuje.-dodał krótko. Uśmiechnęłam się symbolicznie. Rozdzieliliśmy się idąc w swoje strony.

W połowie lekcji oglądaliśmy jakiś film. Zauważyłam, że ktoś się za bardzo rusza, więc obróciłam się w tamtą stronę.
Jedna z dziewczyn, które stały za An'om miała ustawiony telefon w moją stronę. Jestem prawie pewna, że robiła mi zdjęcia, bo gdy się popatrzyłam od razu zabrała telefon i się zestresowała.
Jednak jestem pewna.
To było dziwne.

I go soloWhere stories live. Discover now