- Ale nie jest moja- powiedziałam, chyba zbyt chamsko niż chciałam.

Chyba zrozumiał, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać, bo więcej się nie odezwał, tylko mi się przyglądał.

Gdy ostatnia porcja już się robiła, pokroiłam owoce i wyjąłem z lodówki bitą śmietanę i postawiłam na blacie. Po skończeniu, postawiłam talerz z jedzeniem na środki blatu i umyłam ręce.

- ŚNIADANIE!- krzyknęłam na cały dom.

Chwilę później już było słychać stado stóp zbiegających ze schodów.

Usiadłam przy wyspie dwa miejsca od Dragona. Uznałam, że to miejsce będzie najlepsze, bo gdybym usiadła naprzeciwko, na pewno zobaczyłby moją twarz.

Pomiędzy nami usiadł Peter, z czego bardzo się cieszyłam. Tylko jemu nie miałam za złe wydarzeń z przeszłości. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy i można powiedzieć, że nawet zaprzyjaźniliśmy się ze sobą.

Wszyscy wzięli się za jedzenie, tylko ja siedziałam wpatrzona w blat. Poczułam, szturchniecie w bok, więc popatrzyłam na Petera. Ten zaś pokazał, że mam spojrzeć przed siebie.

Podniosłam wzrok i napotkałam się ze wściekłym spojrzeniem mojego brata.

- Czemu nie jesz?- zapytał I podniósł brew do góry.

- Nigdy nie jem śniadania- powiedziałam obojętnie.

Wszystkie rozmowy ucichły i wszystkie pary oczy były skierowane na naszą dwójkę.

- Ty nigdy nic nie jesz- powiedział.

- Jem.

- Kiedy ostatnio zjadłaś normalny posiłek?- zapytał I przychylił głowę w bok.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęłam, bo przypomniało mi się, że ostatnie co jadłam to były lody i jabłko na śniadanie poprzedniego dnia.

- No właśnie- powiedział I spojrzał na mnie troskliwie. - Jedz.

- Zjem, jak będę głodna- powiedziałam pewnie.

- Vici- powiedział groźnie.

- Justin- powiedziałam takim samym tonem, na co usłyszałam, ciche parsknięcie śmiechem, na końcu stołu. Był to chyba Eric.

Justin zaczyna mnie już irytować, nie będzie mi mówił co mam robić.

- Masz zjeść- powiedział pewnie.

- Nie jestem głodna- warknęłam.

- Trudno, masz zjeść.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Nie jesteś nikim dla mnie ważnym- warknęłam I wstałam od stołu.

Szybko weszłam na górę do mojego pokoju i mocno trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam je na klucz I zsunęłam się po nich na ziemię.

Może trochę przesadziłam, w końcu to mój brat... Nie powinnam była tego mówić. Wiem, że się stara, ale nie potrafię mu wszystkiego wybaczyć.

To przez niego i chłopaków nie potrafię normalnie jeść, a tym bardziej w ich towarzystwie. Starałam się, próbowałam jeść normalnie, ale nie potrafię.

Przez pierwszy rok moi przyjaciele pilnowali mnie, żebym zjadła chociaż jeden normalny posiłek w ciągu dnia. Z czasem stało się to dla mnie normalne i zaczęłam akceptować siebie, ale przez powrót tutaj, do nich po prostu nie potrafię.

Poczułam, jak moje policzki robią się mokre od łez. Szybko je wytarłam, nie patrząc nawet na to, że jestem pomalowana.

Obiecałam sobie ze nie będę przez nich płakać, a co robię teraz? Płacze. Jak zwykłe beznadziejne dziecko, którym byłam trzy lata temu.

Immortals girl Where stories live. Discover now